Niemcy spalili w stodole ponad 1000 ludzi. W większości Polaków. Mało kto o tym wiedział

Niemcy spalili w stodole ponad 1000 ludzi. W większości Polaków. Mało kto o tym wiedział21.10.2021 18:12
Źródło zdjęć: © © KeystoneFrance\GammaRapho via Getty Images

Niespełna miesiąc przed kapitulacją Niemcy spalili w murowanej stodole ponad 1000 więźniów obozów koncentracyjnych, w większości Polaków. Chociaż zbrodnia została dobrze udokumentowana przez amerykańskich fotografów, przez lata pozostawała praktycznie nieznana w naszym kraju.

W wydanej w 1969 r. książce Od Stołpców po Kair polski reportażysta Melchior Wańkowicz przyznawał, że z początku trudno było mu uwierzyć w opowieści o zbrodni, do której doszło 13 kwietnia 1945 r. Pierwszą relację o spaleniu więźniów żywcem w miejscowości Gardelegen pod Magdeburgiem otrzymał od mieszkającego wówczas w Buffalo w USA Tadeusza Makosa, któremu udało się przeżyć masakrę.

Pod wieczór w kierunku Gardelegen posłyszano wybuchy ręcznych granatów. Wieczorem pokazała się łuna. Na drugi dzień Amerykanie zajęli Gardelegen i znaleźli w stodole tysiąc kilkaset nadwęglonych trupów. Tysiąc kilkaset ludzi Niemcy spalili, mimo że lada godzina mogli oczekiwać Amerykanów – pisał Wańkowicz.

Reportażysta twierdził, że przy takim bestialstwie w ostatni dzień wojny byłoby bardzo głośno, dlatego postanowił bliżej przyjrzeć się tej historii. Jej autentyczność – oprócz relacji ocalałych – potwierdziła mu Międzynarodowa Służba Poszukiwań, od której otrzymał m.in. zdjęcia wykonane w Gardelegen przez Amerykanów.

Wielka ewakuacja

To były już ostatnie chwile III Rzeszy. W związku ze zbliżaniem się aliantów, Niemcy zarządzili na początku kwietnia 1945 r. ewakuację więźniów obozu Mittelbau-Dora. Dla setek wycieńczonych i wygłodzonych ludzi oznaczało to długą podróż do Bergen-Belsen i Sachsenhausen. Więźniowie podróżowali przez kilka dni pociągiem. Wielu z nich zmarło z powodu niedożywienia. Trupy wyrzucano prosto z pędzącego pojazdu.

Podróż przerwano, gdy natrafiono na odcinek torów zniszczony przez amerykańskie lotnictwo. W tej sytuacji więźniowie musieli przebyć pieszo ok. 20 km do miejscowości Gardelegen, gdzie Niemcy przygotowali dla nich rzekomo nocleg w koszarach.

Ponieważ esesmani mieli za mało strażników do pilnowania ponad 1000 osób, zaangażowali do pomocy okolicznych strażaków, chłopców z Hitlerjugend i pilotów Luftwaffe. Po przybyciu na miejsce Niemcy nakarmili więźniów, uspokajając ich, że lada dzień zostaną przejęci przez aliantów. Niedługo potem powiedzieli im jednak, że muszą zostać przeniesieni z powodu braku miejsc w koszarach.

Więźniowie udali się zatem w kierunku położonej za miastem stodoły, w której mieli spędzić najbliższą noc. Nie wiedzieli, że dla wielu z nich będzie to ostatnia noc w życiu.

Niemcy zapędzili ludzi do stodoły około godziny 18:00. Wchodzący do środka więźniowie szybko spostrzegli, że słoma, którą wyłożono podłoże budynku, jest nasączona benzyną. Do tego w kilku miejscach znajdowały się materiały wybuchowe...

Gdy do więźniów dotarło, co planują Niemcy, padła seria z karabinów. Chwilę później oprawcy wrzucili do środka granaty ręczne i zabarykadowali drzwi. Ustawieni przy zewnętrznych ścianach strażnicy pilnowali, by osoby próbujące robić podkopy nie zdołały wydostać się z budynku.

Śmierć w płomieniach

Nazajutrz sprawcy masakry weszli do stodoły, dobijając każdego, kto dawał jakieś znaki życia. Pod wieczór tego samego dnia Gardelegen skapitulowało przed aliantami. 15 kwietnia Amerykanie ze 102 Dywizji Piechoty natknęli się na ciała ofiar, których Niemcy nie zdążyli zakopać przed ich przybyciem. Dowody okrutnej zbrodni zostały udokumentowane przez fotografów z United States Army Signal Corps. Cztery dni później artykuły na ten temat ukazały się w amerykańskiej prasie.

Gazety * New York Times* i The Washington Post zacytowały jednego z żołnierzy armii USA: Nigdy wcześniej nie byłem aż tak pewien, o co właściwie walczę. Wcześniej mógłbyś powiedzieć, że te historie (o niemieckich zbrodniach - red.) to propaganda, ale teraz wiadomo, że tak nie jest. Leżą tutaj ciała i wszyscy ci faceci nie żyją.

Według relacji ocalałych część żołnierzy armii USA przystąpiła do samosądów, zabijając na miejscu esesmanów, którzy pozostali jeszcze w okolicy. Współwinny zbrodni, SS-Hauptscharführer Erhard Brauny został schwytany i skazany na dożywocie. Nie udało się jednak ująć pomysłodawcy mordu, którym był prawdopodobnie przewodniczący miejscowej komórki NSDAP Gerhard Thiele.

Łącznie śmierć w murowanej stodole poniosło 1016 ludzi. Udało się ustalić narodowość 186 z nich - w większości byli to Polacy. Z nazwiska zidentyfikowano jedynie cztery ofiary; w przypadku 301 więźniów znane są tylko ich numery obozowe. Masakrę zdołało przeżyć 13 osób.

Po kilku dniach obecności w mieście alianci urządzili ofiarom zbrodni uroczysty i godny pogrzeb. Amerykańskie Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie przytacza na swojej stronie internetowej cierpkie słowa pułkownika George'a Lyncha, które padły podczas tamtej ceremonii pod adresem mieszkańców Gardelegen. W wypowiedzi wojskowego wybrzmiewają przede wszystkim złość i frustracja spotęgowane faktem, że oprawcy zamordowali niewinnych ludzi, chociaż dobrze wiedzieli, iż wojna jest już dla nich przegrana.

Narodowi niemieckiemu wmawiano, że opowieści o niemieckich okrucieństwach były wymysłem alianckiej propagandy. Teraz możecie zobaczyć na własne oczy. Niektórzy powiedzą, że za tę zbrodnię odpowiadali naziści. Inni wskażą na gestapo. Odpowiedzialność nie spoczywa jednak na jednych ani drugich – jest to odpowiedzialność całego narodu niemieckiego… Wasza tak zwana rasa panów pokazała, że może panować tylko nad zbrodnią, okrucieństwem i sadyzmem. Straciliście szacunek cywilizowanego świata.

Dziś w Gardelegen - oprócz cmentarza - znajduje się miejsce pamięci. Co jakiś czas odwiedzają je zarówno rodziny ofiar i ocalałych, jak i amerykańscy weterani i niemieccy politycy. 15 września ub. r. hołd ofiarom oddali prezydent RFN Frank-Walter Steinmeier i jego żona.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.