Jak powstały historyczne zdjęcia Roberta Capy z lądowania w Normandii?
6 czerwca 1944 roku był historycznym dniem. To właśnie wtedy odbyła się wstępna faza operacji Overlord, czyli największej morsko-desantowej akcji w dziejach świata. Podczas natarcia i lądowania na plaży Omaha powstały jedne z najbardziej znanych zdjęć z II wojny światowej. Ich autorem był Robert Capa. Oto ich historia.
11.02.2017 | aktual.: 11.02.2017 15:06
Robert Capa, a właściwie Endré (André) Ernő Friedmann, urodził w 1913 roku w Budapeszcie. Fotoreporter zmienił nazwisko, gdy trafił do Paryża, co pomogło mu w podjęciu pracy niezależnego fotografa. Jego kariera dość szybko się rozwinęła.
W 1944 roku Capa otrzymał polecenie powrotu z kampanii w północnej Afryce i na Sycylii. Był wtedy kontraktowym fotografem magazynu „Life”. Kiedy wrócił, kazano mu przygotować się do wzięcia udziału w operacji Overlord. Bob dołączył do 116 Pułku Piechoty 29 Dywizji z 2 Batalionu, czyli do pierwszej grupy żołnierzy lądujących w Normandii.
4 czerwca 1944 roku Robert Capa znalazł się na pokładzie statku transportowego USS Samuel Chase, by nad ranem 6 czerwca, czyli D-Day, przypłynąć na "czerwony" odcinek plaży o kryptonimie Omaha. Na jego wyposażeniu znajdowały się aparaty Contax i Rolleiflex. Bob, narażając własne życie, rozpoczął burzliwe fotografowanie. W trakcie natarcia na najsilniej osadzony odcinek wybrzeża oraz błędy dowództwa siły aliantów zostały zdziesiątkowane. Straty sięgnęły ponad 3000 osób, lecz finalnie to Amerykanie zwyciężyli.
W trakcie uderzenia Bob wraz z resztą żołnierzy trafił w sam środek piekła. Alianci próbowali unikać pocisków armatnich oraz kul, które co chwila przelatywały im koło głów. Fotograf, zgodnie z ówcześnie panującym prawem, miał na sobie mundur wojskowy, przez co nie można było go odróżnić od żołnierza. Cała akcja świetnie została ukazana w filmie "Szeregowiec Ryan", polecam odświeżenie sobie tego fragmentu. Przy okazji zobaczycie tam znajome kadry.
Po naświetleniu kilku filmów Capa musiał przedrzeć się przez plażę usłaną setkami ciał i morze czerwone od krwi. Według Kershawa, fotograf doświadczył wcześniej nieznanego mu strachu - trząsł się i ledwie był w stanie utrzymać aparat. Jego udział w akcji trwał około 1,5 godziny, po czym powrócił na statek Samuel Chase, który odpłynął i dotarł do portu Weymouth 7 czerwca. Zanim jednak dotarł na pokład, barka została trafiona przez nadbrzeżne działo.
Pośpiech był ogromny. Negatywy trafiły do Londynu 7 czerwca ok. godziny 21:00, gdzie musiały zostać natychmiastowo wywołane i ukazać się w najnowszym numerze „Life”, dnia 19 czerwca. Kurier musiał otrzymać film już 8 czerwca rano, aby mógł je wysłać do Waszyngtonu.
Z tego pośpiechu wyniknął ogromny problem. Laborant, który był odpowiedzialny za negatywy, tak bardzo pospieszył się z suszeniem filmów, że je przegrzał. Filmy się stopiły. Ze wszystkich zdjęć ocalało tylko kilka klatek, które stały się legendarnymi ujęciami dokumentującymi D-Day. Niektóre źródła podają, że ocalało 9 zdjęć, inne 10 lub 11 z wykonanych 79. Fotografie zostały pokazane 19 czerwca 1944 roku w magazynie „Life” z nagłówkiem: „Na morzu i w powietrzu rozpoczęła się rozstrzygająca bitwa o Europę”.
Mimo propozycji wywiadu radiowego, wyczerpany Capa przebrał się w czyste rzeczy i 8 czerwca znów wylądował na plaży Omaha, gdzie dokumentował walki sił alianckich z siłami III Rzeszy. O zniszczeniu negatywów dowiedział się dopiero w lipcu 1944 roku. Irwin Shaw powiedział, że Robert po otrzymaniu tej informacji wpadł w szał. Według Kershawa zachował jednak stoicki spokój, ale dało się odczuć jego rozgoryczenie.
Zdjęcia Roberta Capy z natarcia na plażę Omaha wyróżniały się dynamiką. Mimo tego że większość z nich jest nieostra i poruszona, oddają one nastrój, który towarzyszył całemu wydarzeniu. Były to pierwsze zdjęcia, które nie były statyczne i w pełni ukazywały dramatyczną walkę zrzeszonych wojsk, walczących przeciwko terrorowi nazistowskich najeźdźców.
W tej akcji wojskowej brały udział również oddziały Polskiej Marynarki Wojennej i Handlowej oraz Polskie Siły Powietrzne.