Lorenzo Grifantini pokazuje jak wygląda „włoskie lato”
Zbliża się lato, które jednoznacznie kojarzy się z długo wyczekiwanym urlopem. Jak wolne, to i wyjazdy, odpoczynek na plaży, zimne piwko pod parasolem. Lorenzo Grifantini postanowił pokazać jak wygląda ta chwila odprężenia w jego rodzimych Włoszech.

Marcin Watemborski: Jak długo fotografujesz i jak zaczęła się ta podróż?
Lorenzo Grifantini: Praktycznie od dzieciństwa. Podróżowałem wtedy dużo z moją rodziną. Były to przeróżne egzotyczne miejsca. Był to okres, który zrodził we mnie fizyczną potrzebę odkrywania czegoś nowego.

Jakie są Twoje fotograficzne poszukiwania?
Chciałbym móc zawrzeć wszystko w jednym obrazku. W fotografii szukam idealnego obrazka, który by pokazywał silny kontrast między dwoma elementami w jednej scenie – czy to będą ludzie, zwierzęta czy przedmioty. Obserwuję również pewnego rodzaju ironię. Chciałbym zamknąć te wszystkie elementy w doskonałe kompozycji, by stworzyć kompletne zdjęcie.

Jakie uczucia Tobą władają podczas fotografowania?
Kiedy jestem w nastroju, czuję bardzo dużo pozytywnej energii oraz adrenalinę, która popycha mnie do przekraczania barier codzienności. To samo sprawia, że angażuję się w niecodzienne, nieprzewidywalne sytuacje.

Możesz opowiedzieć o swoim projekcie „Italian Summer”?
Zrobiłem te zdjęcia w różnych miejscach we Włoszech. Były to: sycylijska wyspa Salina, Salento w Apulii oraz Forte dei Marmi w Toskanii. Szukałem ludzi w każdym wieku, pochodzacych z różnych struktur społecznych, z nadzieją, że znajdę jeden wspólny mianownik u nich wszystkich – ironię.
Sama nazwa – „Italian Summer” - pochodzi od okresu w ciągu roku, w którym Włosi mogą wyrazić swoją lekkość bytu oraz pokazać ich miłość do życia.

Jakim sprzętem realizowałeś swój projekt?
Używałem Canona EOS 6D, ale ostatnio częściej strzelam Fuji X100S z nakładką 23mm.

Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora.
Zobacz również: Wiosenne portrety. Jak zrobić dobre zdjęcia w plenerze?









Ten artykuł ma 2 komentarze
Pokaż wszystkie komentarze