Meta wykorzystała publiczne zdjęcia z Facebooka i Instagrama do trenowania AI
Sztuczna inteligencja stale zyskuje na popularności i wchodzi w kolejne dziedziny naszych żyć. Na portalach należących do firmy Meta (ex Facebook) pojawiają się nowe opcje, wykorzystujące AI. Rzecz w tym, że zostały one wytrenowane na zdjęciach i filmach dostępnych na platformach. Wygląda też na to, że nie możemy nic z tym zrobić.
02.10.2023 | aktual.: 02.10.2023 18:07
Meta niebawem wprowadzi na Facebooka i Instagram nowe funkcje, które będą działały na bazie algorytmów sztucznej inteligencji. Jedną z nich jest Meta AI, czyli wirtualny asystent, który pojawi się w aplikacjach. Został on wytrenowany na bazie postów w serwisach firmy, w tym na podstawie zdjęć i filmów z Instagrama oraz Facebooka.
Wirtualny asystent Meta AI ma być w stanie nawiązać interakcję z użytkownikiem tak samo dobrze, jak prawdziwy człowiek. Będzie dostępny w aplikachach WhatsApp, Messenger oraz Instagram. Z czasem trafi również do inteligentnych okularów Ray-Ban Meta oraz gogli VR Quest 3. Meta AI bazuje na modelu językowym Llama 2 (LLM). Informacje przekazywane użytkownikom są zaczerpnięte z wyszukiwarki Bing.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Baza danych Mety jest ogromna. Miliony kont z całego świata publikują mnóstwo postów i każdy z nich jest wartościowym dodatkiem do zbioru informacji. Interesująca jest korelacja zdjęć i opisujących je tekstów, co pomaga algorytmom AI na rozumienie kontekstu obrazu. To zaś przekłada się na lepsze opisywanie zawartości wizualnej, co może ułatwić korzystanie z serwisów osobom niewidomym lub niedowidzącym.
Wykorzystywanie publicznych postów użytkowników przez Metę do szkolenia algorytmu AI wywołało dyskusje na temat prywatności. Problem w tym, że użytkownicy, zakładając konto na Facebooku czy Instagramie, godzą się na to. Jakby nie patrzeć, ten dostarczyciel nie łamie w żaden sposób własnego regulaminu. W końcu to ich baza danych i wyborem użytkowników jest to, co udostępniają. Przecież nikt nie każe im wrzucać zdjęć, ani tym bardziej udostępniać ich publicznie – mogą zawsze zmienić widoczność na prywatną.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii