Ekstremalnie rzadki aparat został sprzedany za 3,5 mln euro. Wyprodukowano go 100 lat temu
Ten korpus to prawdziwa gratka dla kolekcjonerów. Mowa o modelu Leica 0 o numerze 121. Aparat powstał w 1923 r. i stanowi kawał historii fotografii. Nabywca tego sprzętu doskonale wiedział, co kupuje. Przyjrzyjmy się bliżej temu sprzętowi.
Leica 0 z 1923 r. została sprzedana na aukcji Wetzlar Camera Auction za kwotę 3,5 mln euro, czyli za równowartość blisko 16 mln złotych! Ta niesamowicie wysoka kwota ma swoje uzasadnienie. Leica 0 to jeden z 22-25 egzemplarzy aparatów testowych legendarnego niemieckiego producenta sprzętu. Zgodnie z aktualnymi danymi na świecie zachowało się jedynie 16 korpusów.
Eksperci spodziewali się, że wspomniana Leica 0 zostanie sprzedana za maksymalni 2 mln euro, jednak znacznie się przeliczyli. W związku z końcową ceną, ten konkretny egzemplarz stał się drugim najdroższym aparatem na świecie. Stoi za nim jednak pewna tajemnica, a mianowicie numer seryjny 121. W archiwach firmy są luki pod numerami 116, 121, 123, 124 oraz 125. Przez to właśnie nie wiadomo, ile egzemplarzy dokładnie powstało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy warto kupić laptop LG gram Style 16?
Omawiany aparat był w oryginale cały czary i według domu aukcyjnego jest zachowany w bardzo dobrym stanie. Jest on wyposażony w obiektyw Anastigmat 50 mm f/4.5 z bardzo czystą optyką. To wyzwanie jak na 100-letni korpus. Przeważnie takie aparaty, o ile nie były trzymane w dobrych warunkach, poważnie niszczeją, a zawilgocenie sprawia, że na soczewkach pojawia się grzyb. Powłoki zaś pękają lub się łuszczą.
Lars Netopil z Wetzlar Camera Auctions wspomniał przy sprzedaży aparatu, że po 100 latach ten wspaniały kawałek technologii wrócił do rodzinnego miasta, bo to właśnie w Wetzlar zaczęła się legenda marki Leica. Leica 0 była prototypem, na podstawie którego powstały pierwsze seryjne aparaty pracujące na film 35 mm, co opracował wcześniej Oskar Barnach tworząc Leikę-Ur.
Sprzedany aparat to naprawdę unikatowy sprzęt, który powinien spocząć w muzeum. Szczęściarz, który go kupił, na pewno wiedział, jak ważny jest dla historii fotografii i będzie dbał o niego należycie.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii