Canon EOS 80D - niewielkie zmiany, które zmieniły naprawdę wiele [test]
Canon EOS 80D to lustrzanka dedykowana zaawansowanym amatorom. Czy ulepszony autofokus, nowa matryca i szereg innych usprawnień pozwolą zawalczyć na tak konkurencyjnym rynku?
29.04.2016 | aktual.: 16.08.2016 16:02
Opis i specyfikacja
Dwucyfrowa seria Canonów zawsze cieszyła się dobrą opinią, a obok serii 1 w portfolio Canona jest najdłużej. Zaczynaliśmy od serii D30 i D60, następnie pojawił się model 10D i do modelu 50D aparaty były plasowane o pół poziomu wyżej, chociażby za sprawą wykorzystania magnezowej obudowy. Model EOS 60D był przełomowy dla całej serii, bo w stosunku do poprzednika (którego miałem jakieś 3 lata) zrezygnowano z magnezowej obudowy na rzecz tworzywa, a także zmniejszono szybkość zdjęć seryjnych (oczywiście zmian było więcej, ale te są najbardziej kluczowe). Stało się tak za sprawą zaprezentowanego 7D, który niejako przejął bardziej profesjonalne zapędy dwucyfrowej serii, natomiast dwucyfrowa została skierowana do zaawansowanego amatora.
Canon 80D jest bezpośrednim następcą udanego modelu 70D i konkurentem dla lustrzanek, takich jak Nikon D7200, Pentax K3II czy Sony A77II. Nie sposób nie porównać go do bezlusterkowców. Tu konkurentami będą Olympus OM-D E-M5 Mark II, Panasonic Lumix GX8, Fujifilm X-T1 czy Sony A6300. Jak widać, w tej półce cenowej naprawdę jest w czym wybierać.
Budowa i obsługa
Korpus Canona EOS 80D bardzo przypomina swojego poprzednika. Niedostrzegalną różnicą jest zmiana aluminium na żywicę poliwęglanową w korpusie aparatu, przez co jest on nieznacznie lżejszy od poprzednika (waga 730 gramów). Teraz cały korpus zbudowany jest ze wspomnianej żywicy z włóknem szklanym. Dodatkowo, aparat został uszczelniony, choć gąbczaste uszczelki przy slocie kart pamięci i baterii nie wyglądają zbyt solidnie.
Korpus jest dość słusznych rozmiarów, głęboki, gumowany grip powoduje, że aparat świetnie leży w dłoni. Kciuk trafia automatycznie na swoje miejsce, a guma w porównaniu do np. redakcyjnego 5D Mark III jest bardziej miękka i przyjemniejsza w dotyku. Tu nie mam żadnych zastrzeżeń do 80D.
Jak na korpus z wyższej półki przystało, w 80D znajdziemy szereg przycisków i elementów sterujących. Zacznijmy od jego górnej części. Po lewej umieszczono koło trybów z charakterystyczną blokadą. Aby zmienić tryb, jednym palcem musimy wcisnąć blokujący przycisk w środku koła. Pod nim umieszczono włącznik aparatu. Idąc dalej w prawo, znajdziemy wbudowaną lampę błyskową i gorącą stopkę. Na prawej części umieszczono szereg przycisków (AF, napędu, ISO i pomiaru światła), podświetlenie wyświetlacza monochromatycznego, jedno koło nastaw, spust migawki i nowy przycisk do przełączania trybu wyboru punktów AF. Szkoda, że przyciski wokół monochromatycznego ekranu nie są dwufunkcyjne, jak w wyższych modelach. Przez to nie zmienimy balansu bieli czy kompensacji lampy błyskowej nie wchodząc do menu. Wspomniane przyciski są również nieco zbyt płaskie i mają słabo wyczuwalny skok, przez co ciężko z nich korzystać, nie odrywając oka od wizjera. W 5D Mark III przyciski są lepiej zaprojektowane.
Na monochromatycznym ekranie umieszczono szereg podstawowych informacji - parametry naświetlania, ustawienia AF, napędu, czułości i pomiaru światła. Nie zabrakło również drabinki ekspozycji, wskazań baterii i informacji o statusie Wi-Fi.
Tył aparatu również bardzo przypomina poprzednika. W lewej części umieszczono przyciski menu i info, obok nich duży wizjer oparty o pryzmat pentagonalny ze 100% pokryciem kadru, a także przełącznik Live-View i filmowania. Pod kciukiem umieszczono przyciski AF-on, blokady ekspozycji i zmiany punktów AF. Poniżej znajdziemy przycisk Q wywołujący menu podręczne, drugie koło nastaw zespolone z 8-kierunkowym manipulatorem, który zastąpił joystick (zmiana nastąpiła z modelu 50D na 60D), a także przełącznik blokujący koło nastaw i przyciski odtwarzania i kasowania zdjęć. Większą część tylnej ściany zajmuje 3-calowy ekran o rozdzielczości 1,04 mln punktów, który wyposażono w funkcję dotyku. Dodatkowo, ekran umieszczono na przegubie, przez co możemy zrobić np. selfie, jak również fotografować z góry lub z dołu. Wszystko jest solidnie spasowane, nie wystają żadne taśmy i temu podobne. Ekran możemy obrócić na czas transportu, żeby nie uległ porysowaniu. Dobra robota.
Na lewej części korpusu umieszczono szereg złączy pod trzema zaślepkami, a także moduł NFC. Pod nimi znajdziemy gniazdo wężyka spustowego, gniazda mikrofonu i słuchawkowe, a także USB i mini HDMI. Na prawej ścianie umieszczono jedynie slot kart pamięci SD/SDHC/SDXC. Na dole oczywiście umieszczono baterię - model LP-E6N. To unowocześniony akumulator o większej pojemności, ale może być stosowany zamiennie z LP-E6. Na jednym ładowaniu jesteśmy w stanie zrobić bez problemu powyżej 1000 zdjęć. Przy normalnym korzystaniu z podglądu zrobionych zdjęć.
Na froncie aparatu umieszczono włącznik lampy błyskowej, przycisk podglądu głębi ostrości i blokadę obiektywu.
Obsługa
Każdy, kto wcześniej miał do czynienia z lustrzankami z wyższej półki Canona, nie będzie miał problemu z obsługą 80D. Wiele elementów zostało wyciągniętych na fizyczne przełączniki, więc wchodzenie do menu będzie raczej rzadkością. Nowością jest przycisk wyboru stref AF. Możemy się przełączać między wyborem jednego punktu AF, strefy 9 punktów, jednej z trzech stref (od prawej do lewej) lub z automatycznym wyborem ze wszystkich punktów. To dobre rozwiązanie, szczególnie mając do wyboru 45 punktów.
Dobrym posunięciem jest umożliwienie wyświetlenia większej liczby informacji na głównym ekranie po naciśnięciu przycisku info. Wtedy na ekranie pojawi się szereg szczegółowych informacji, poziomica lub podstawowe informacje, z których większość wyświetlana jest również na górnym wyświetlaczu.
W kwestii konfigurowania aparatu do swoich potrzeb i programowania przycisków, opcji nie ma zbyt dużo. Możemy zmienić działanie niektórych przycisków (AF-on, przycisku podglądu głębi ostrości) i kół nastaw, ale do wyboru mamy tylko kilka podobnych funkcji. Najbardziej programowalnym przyciskiem jest „set”, do którego możemy przypisać szereg funkcji. Niemniej jednak obsługa jest wygodna za sprawą wielu przycisków i przełączników, które zostały dobrze zaprojektowane przez inżynierów Canona.
Menu
W porównaniu do starszych Canonów, menu doczekało się delikatnego przeprojektowania i nabrało cech szeroko rozumianego „flat designu”, co wygląda nowocześnie, przejrzyście i estetycznie. W 70D menu było inaczej zbudowane, bo nie miało kart w zakładkach, a składało się z samych zakładek. To, w 80D jest wygodniejsze w obsłudze.
W górnej części ekranu znajdziemy 5 zakładek, w której umieszczono po kilka kart. Dodatkowo, ostatnia karta przeznaczona jest do skonfigurowania do swoich potrzeb. To bardzo dobre rozwiązanie, którego nie mają konkurenci. Podczas kilkuletniej pracy z Canonem korzystałem niemal wyłącznie z tej zakładki, gdzie umieściłem opcję formatowania karty, włączania sygnału potwierdzania ostrości czy innych, potrzebnych na co dzień funkcji. To, co jednak trochę dziwi, to brak możliwości zmiany funkcji filmu w trybie fotografowania, co z kolei jest możliwe np. w 5D Mark III. Menu możemy obsługiwać również dotykowo, tak jakbyśmy korzystali ze smartfona. Obsługa dotyku działa bardzo dobrze - za to plus.
Nie zabrakło również menu podręcznego, które uruchamiamy przyciskiem Q. Znajdziemy w nim szereg przydatnych funkcji, które w części są dublowane z tymi, które umieszczono na przyciskach. Niemniej jednak jego obsługa również jest bardzo wygodna. Poszczególne funkcje aparatu możemy zmieniać również w trybie Live-View. Wyciskając przycisk Q, aktywujemy możliwość zmiany funkcji z prawej i lewej części ekranu, dzięki czemu kadr pozostaje widoczny. Jak widać, opcji jest naprawdę dużo, ale na szczęście wszystko jest wygodne w obsłudze.
Fotografowanie w praktyce
Muszę przyznać, że dawno nie fotografowałem tak dużo lustrzanką, jak podczas testu EOS’a 80D, do którego dopiąłem obiektyw Canon 24-70 mm f/2.8L II. Takim zestawem naprawdę dobrze się pracuje. Aparat dobrze leży w dłoni, wszystkie elementy sterujące są tam, gdzie być powinny (pomijając zbyt płaskie przyciski przy górnym ekranie) i większość potrzebnych na co dzień funkcji możemy zmienić nie odrywając oka od wizjera, który jest duży i jasny. Dodatkowo możemy wyświetlić w nim szereg informacji, w tym poziomicę (choć niezbyt dokładną), siatkę i detektor migotania oświetlenia. Wszystkie funkcje uruchamiamy z poziomu menu.
Aparat włącza się w okamgnieniu, reakcja na wciśnięcie spustu migawki jest natychmiastowa, a dotykowy ekran pozwala wygodnie obsługiwać większość funkcji w aparacie. Podczas codziennego fotografowania ciężko znaleźć poważniejsze mankamenty konstrukcji. Na uwagę zasługuje również odchylany ekran, który jest niesamowicie dokładny i bardzo dobrze oddaje barwy, nie wprowadzając żadnych zafarbów. Konkurenci oferujący podobną rozdzielczość wyświetlacza często borykają się z kolorystyką. Według mnie, Canon wypada tu najlepiej.
Szybkość i wydajność
Sercem aparatu jest procesor Digic 6, który jest naprawdę szybki. Pierwsze zdjęcie od włączenia wykonamy po niespełna sekundzie. Shutter lag też właściwie nie występuje, przez co praca z aparatem jest efektywna i skuteczna. Zmiana parametrów również odbywa się bardzo szybko. Nieważne czy korzystamy z jej zmiany korzystając z głównego ekranu, czy wykorzystując ten, umieszczony w górnej części korpusu. Nie ma tu żadnych animacji, a wszystko dzieje się w czasie rzeczywistym. Z tym problemem często spotykamy się w bezlusterkowcach (np. Sony), natomiast w 80D działa to tak, jak powinno. Jedyne, na co musimy chwilę poczekać, to wyświetlenie zdjęcia po zrobieniu go w trybie Live-View. Tak czy inaczej działa to znacznie szybciej, niż w przypadku starszych modeli.
Szybkość wykonywania zdjęć seryjnych to 7 kl./s. Maksymalna prędkość utrzymywana jest przez 2,6 sekundy przy zapisie RAW (18 zdjęć). Dla JPG’ów najwyższej jakości maksymalna prędkość utrzymywana jest przez 4,4 sekundy (31 zdjęć). To dobre wyniki, szczególnie że aparat szybko opróżnia bufor i można kontynuować serię. Dodatkowo, zmiana parametrów nie jest zamrożona.
Autofokus
W 80D zastosowano nowy układ AF bazujący na 45 punktach krzyżowych. Jeśli korzystamy z obiektywów o przysłonie f/5.6, 27 czujników działa krzyżowo, natomiast przy f/8 - 9 punktów. Centralny punkt jest podwójnie krzyżowy (do f/5.6). Co ważne, układ pracuje od -3 do +18 EV. Fotografując z szybkim 24-70 mm f/2.8LII nie miałem żadnych problemów ze skutecznością i szybkością układu. Przeostrzanie między planami jest błyskawiczne. Ciągły autofokus jednak nie działa już z taką sprawnością jak np. w 7D Mark II. Podczas testu biegu w stronę aparatu, aparatowi zdarzało się gubić ostrość, przez co udało się uzyskać 50-60% ostrych zdjęć, przy czym zdarzało się, że 4 kolejne klatki były nieostre.
Canon EOS 80D został wyposażony w system Dual Pixel CMOS AF do ustawiania ostrości w trybie Live-View i podczas filmowania. W lustrzankach ustawianie ostrości w trybie Live-View działa bardzo topornie, na szczęście nie w testowanym modelu. Układ pracuje w oparciu o czujniki detekcji fazy na matrycy. Część pikseli składa się z dwóch fotodiod, realizując w ten sposób detekcję fazy. Rzeczywiście ostrzenie w trybie Live-View w 80D działa szybko, sprawnie i celnie. Porównując szybkość z Olympusem OM-D E-M1 byłem naprawdę pod dużym wrażeniem pracy AF w Canonie - jego prędkość była porównywalna, a jak wiadomo, układy AF w aparatach Mikro Cztery Trzecie należą do najszybszych na rynku.
Dodatkowo, AF działa podczas nagrywania filmów i tu również sprawdza się bardzo dobrze. Przeostrzanie jest płynne, nie ma szarpnięć, a rozostrzanie należy do rzadkości. W codziennym filmowaniu śmiało możemy polegać na autofokusie. Czułość układu możemy zmieniać w 10 stopniowej skali (od -7 do 2), co również bardzo dobrze działa. Przy najszybszym ustawieniu ostrość ustawiana jest niemal natychmiastowo podczas zmiany planu, ale bez widocznej nerwowości układu. Przy najwolniejszym trybie AF spokojnie i rzeczywiście dość powoli zmienia ostrość.
Cały autofokus w aparacie działa naprawdę sprawnie, szybko i celnie. Jedyne zastrzeżenie mam do jego pracy w trybie ciągłym, gdzie zdarzało mu się gubić ostrość, a jej znalezienie trwało dłuższą chwilę, robiąc w tym czasie kilka nieostrych klatek. Tu 7D Mark II jest zdecydowanie lepszy.
Funkcje dodatkowe
Canona EOS 80D wyposażono w Wi-Fi i NFC do komunikacji bezprzewodowej. Wi-Fi może działać w kilku trybach:
- wysyłania zdjęć między aparatami
- obsługi ze smartfona
- obsługi z komputera
- drukowania
- wyświetlania przez DLNA
- zamieszczania zdjęć bezpośrednio z aparatu
Obsługa aparatu z poziomu smartfona jest wygodna, obraz przesyłany jest bez żadnych opóźnień, a dodatkowo możemy sterować większością parametrów z poziomu telefonu. Dodatkowo, wykorzystując program EOS Utility, na komputerze możemy pracować z tetheringiem z taką samą sprawnością, jakbyśmy wykorzystywali kabel USB. Za to duży plus, bo aplikacja działa stabilnie, obraz jest przekazywany na żywo, a gotowe zdjęcia lądują na komputerze naprawdę szybko. Duży plus!
Z ciekawszych funkcji w 80D znajdziemy funkcję timera Bulb. Dzięki niej możemy wprowadzić zadany czas naświetlania dla trybu Bulb, do 99 godzin włącznie - to gratka dla astrofotografów. 80D wyposażony jest również w interwałometr, jak również funkcję znaną z 7D Mark II, czyli wykrywanie migotania. Jak wiadomo, niektóre źródła światła mają tendencje do mocnego migotania. Dotyczy to głównie fotografowania sportu w halach. Nie korzystając z tego trybu, niektóre klatki mogą być ciemniejsze, bo aparat może trafiać w ciemniejsze momenty. Wspomniana funkcja wykrywa częstotliwość i powoduje, że zdjęcia są robione w momencie „peaków”, przez co wszystkie są odpowiednio jasne. W niektórych przypadkach może to jednak powodować spadek prędkości zdjęć seryjnych.
Prócz tego mamy do dyspozycji wiele różnych scen czy filtrów artystycznych, ale zakładam, że zaawansowani amatorzy raczej nie będą ich zwolennikami.
Filmy
Wiele osób oczekiwało, że 80D będzie nagrywał w rozdzielczości 4K. Tak się jednak nie stało i zostaliśmy przy Full HD. Filmy zapisywane są w dwóch formatach - MP4 i MOV i dwóch typach kompresji - IPB i ALL-I, przy czym mniej stratna kompresja dostępna jest jedynie dla zapisu MOV z maksymalną prędkością 29,97 kl./s. Decydując się na zapis MP4 IPB możemy zapisywać filmy z prędkością do 59,94 kl./s.
Nagrywanie filmów możemy realizować z ręcznymi parametrami ekspozycji lub w całkowitej automatyce z kompensacją ekspozycji. Canon wyciął opcję korzystania z preselekcji przysłony i czasu naświetlania. Nie znajdziemy w nim również trybów płaskiego zapisu kolorów (C-Log) do późniejszej gradacji kolorystycznej. Krokiem w przód jest jednak złącze słuchawkowe (którego nie było w 70D).
Co ważne, autofokus podczas filmowania działa bardzo sprawnie, co opisałem wcześniej. Obraz jest wysokiej jakości, nie ma tendencji do migotania, nie występuje również efekt mory. Jakość obrazu przy wysokich ISO jest również wysoka, a szum jest monochromatyczny, więc znacznie mniej drażni od kolorowych placków, które zobaczymy w wielu aparatach. Najlepszą jakość osiągniemy do ISO 800, ale ISO 3200 jest nadal używalne.
Tu mam nieco mieszane uczucia, bo z jednej strony 80D filmuje naprawdę nieźle, ale z drugiej strony, konkurenci z Sony i Panasonica oferują więcej, w podobnej cenie.
Szumy
Testy przeprowadziłem na plikach RAW wywołanych w Adobe Lightroom CC 2015 przy standardowych ustawieniach. Canon EOS 80D wyposażony jest w matrycę CMOS o rozdzielczości 24 megapikseli, która obsługiwana jest przez procesor Digic 6. Matryca wyposażona jest w standardowy filtr AA i pracuje z natywną czułością od ISO 100 do 16000 z możliwością rozszerzenia do 25600.
Najlepszą jakość osiągniemy używając czułości nie wyższych niż ISO 800. Przy ISO 1600 zaczyna się pojawiać szum, ale jego struktura jest przyjemna dla oka. Do ISO 6400 czułości są użyteczne, choć zaszumienie jest większe, nie pojawiają się żadne plamy kolorystyczne. Nawet ISO 12800 i 16000 wyglądają przyzwoicie, jeśli zdjęcia są dobrze naświetlone, ale powinniśmy używać tych czułości w ostateczności. Przy ISO 25600 obrazy przybierają delikatnie purpurowy zafarb i wyglądają kiepsko.
Ilość szumów jest bardzo podobna, jak w przypadku konkurentów i wreszcie Canon nie jest za Nikonem, jak miało to miejsce w ostatnich latach. Na uwagę zasługuje również brak bandingu przy wyciąganiu szczegółów z cieni. Tu Canon zrobił krok do przodu.
Szczegóły
Mimo że korzystałem z bardzo ostrego obiektywu, ilość szczegółów jest nieco niższa, niż u konkurentów. Jest to spowodowane standardowym filtrem AA, który niweluje morę, ale delikatnie obniża ostrość. Szczegóły najlepiej reprodukowane są do ISO 800, ale przy ISO 1600 i 3200 zdjęcia nadal wyglądają dobrze, choć najdrobniejsze szczegóły są rozmywane. Dopiero od ISO 6400 następuje większa degradacja detali i postępuje równo z każdym kolejnym krokiem ISO. Chcąc fotografować bardzo szczegółowe obiekty, nie powinniśmy przekraczać ISO 800-1600.
Szumy w praktyce
Odzyskiwanie szczegółów ze świateł i cieni
Adobe Lightroom highlights -100, shadows +100
Zdjęcia przykładowe
Zdjęcia zostały zapisane w formacie RAW, a następnie wywołane w Adobe Lightroom CC 2015 przy standardowych ustawieniach.
Podsumowanie
Co nam się podoba
Canon EOS 80D to udany aparat. Na plus zasługuje dobrze zaprojektowana, wytrzymała obudowa i przemyślana ergonomia. Na kolejny plus zasługuje świetny, dotykowy i odchylany ekran, a także bardzo rozbudowane i rewelacyjnie działające funkcje Wi-Fi. Dobrze pracujący AF w trybie pojedynczym i szeroko rozłożone punkty AF to kolejna zaleta 80D. Ostatni, duży plus 80D otrzymuje za świetnie działający AF w trybie Live-View i podczas filmowania. Jakość zdjęć na wysokich czułościach wreszcie dogoniła konkurentów.
Co nam się nie podoba
Szkoda, że górne przyciski są tak słabo wyczuwalne, to mocno drażniło podczas fotografowania, szczególnie że Canon pokazał, że potrafi je dobrze zaprojektować w innych modelach. Minus należy się za obcięte funkcje filmowe (brak TV/AV).
Werdykt
Canon modelem EOS 80D pokazał, że lustrzanki dla zaawansowanych amatorów to produkty przemyślane, oferujące użytkownikowi dobrą ergonomię, szybkie działanie i dobrą jakość zdjęć. Podczas testów praca z 80D była przyjemna, a aparat chętnie współpracował. Zmiany w stosunku do 70D nie są znaczące, ale są krokiem w dobrym kierunku. Osoby zainteresowane nowym korpusem Canona na pewno nie będą rozczarowane, bo to po prostu dobry aparat. Cena około 5000 zł za korpus jest odpowiednio skalkulowana, choć sam nieco wstrzymałbym się z jego zakupem, bo rynek pokazuje, że ceny spadają w przeciągu kilku pierwszych miesięcy po premierze. Za Nikona D7200 przyjdzie nam zapłacić około 4000 zł, natomiast Sony A77II to wydatek około 3800 zł. Z kolei wyższy, choć starszy model 7D Mark II będzie nas kosztował 6000 zł, więc 80D plasuje się pośrodku stawki. Ostateczny wybór i tak oczywiście należy do klienta.