Dzięki fotografii wzbił się w przestworza. Sławek hesja Krajniewski dokumentował 100‑lecie Polskich Sił Powietrznych
Sławek hesja Krajniewski lubi bujać w obłokach. I to dosłownie! Ten fotograf dokumentuje przeróżne wydarzenia lotnicze. Jego pasja pozwala mu być bardzo blisko potężnych maszyn - wojskowych i cywilnych.
Sławek hesja Krajniewski: To było bardzo dawno temu - gdzieś na początku podstawówki moja ciocia kupiła mi zestaw takich małych modeli do sklejania. Oczywiście skleiłem wszystkie pięć z zestawu i zacząłem się bawić w lotnisko. Przy okazji przeczytałem „Dywizjon 303”. No i wpadłem po uszy...
Sprawa jest dość prosta - piszemy oficjalne pisma z ramienia Stowarzyszenia Polskich Fotografów Lotniczych do dowódców baz z prośbą o umożliwienie wejścia na teren lotniska. W bazach znają nas doskonale i wiedzą, że każde nasze takie wejście to zestaw nowych zdjęć, które oczywiście bazom udostępniamy do ich dowolnego wykorzystania. Jest to bardzo dobry układ zarówno dla nas, jak i dla baz lotniczych.
O to trzeba pytać ludzi na górze - w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych. Wydaje mi się, że to efekt naszej długoletniej i owocnej współpracy i jakaś gwarancja tego, że powstanie materiał dobrej jakości oraz będzie rozpropagowany tu i ówdzie ku chwale naszych Sił Powietrznych. Ten projekt w temacie samego fotografowania w zasadzie dobiegł do końca. Teraz trwa mozolne przygotowywanie materiału do szeregu publikacji sławiących 100 lat Polskich Sił Powietrznych.
Czy są tak potężne projekty jak ten nasz - nie wiem. Widuje się tu i ówdzie serie ciekawych zdjęć wykonywanych z reguły przez fotografów albo związanych z poważnymi magazynami lotniczymi, albo działających w ramach danych sił powietrznych. Na pewno jest cała masa komercyjnych projektów Air-to-Air, w których udział może wziąć w zasadzie każdy, kto zapłaci okrągłą sumę pieniędzy.
Liczy się bezpieczeństwo przede wszystkim fotografów, pilotów, ale także sprzętu lotniczego. Tyle lat obcowania z lotnictwem wojskowym wytworzyło w nas pewne nawyki, które sprawiają, że jak do tej pory nie było żadnego, nawet najmniejszego, incydentu. Podczas fotografowania Air-to-Air z rampy nikt ani nic nie może wypaść. Zarówno my, jak i nasz sprzęt, jesteśmy porządnie zabezpieczeni przed taką możliwością.
Będąc w bazie lotniczej trzeba przede wszystkim pamiętać, że fotograf na na jej terenie to ktoś, kto może przeszkodzić w jej normalnym życiu. Dlatego trzeba unikać takich sytuacji, by nawet w minimalnym stopniu nie utrudniać komukolwiek funkcjonowania.
Moja fotografia lotnicza nie jest wymierzona w to, by sfotografować konkretny samolot w konkretnej sytuacji, miejscu i czasie. Ja nie zajmuję się dokumentacją wydarzeń. Moim celem jest stworzenie obrazów lotniczych, które pokażą piękno i potęgę lotnictwa, jak również oddadzą klimat danej sytuacji.
Najczęściej oczywiście z ziemi. Ja uwielbiam wszystkie rodzaje i fotografii i samego fotografowania. W każdym miejscu i z każdego miejsca można zrobić wyjątkowe, albo nieudane zdjęcia.
Przebywanie tam, jakby w totalnie innym świecie, jest niesamowite. To świat lotników, do którego rzadko tacy śmiertelnicy jak ja mają dostęp. Inna sprawa, że nierzadko sami piloci nas podziwiają. Oni są szczelnie pozamykani w swoich kabinach, a tuż przed nimi na rampie grupa fotografów, chciałoby się powiedzieć z wiatrem we włosach. Za każdym razem fascynuje mnie panujący tam totalny trójwymiar.
Najbardziej uwielbiam huk dopalaczy, prędkość i dynamikę. Największe wrażenia są wtedy, kiedy jestem najbliżej!
Oj tak. Zawsze czuję się tak samo: obolały, bo czasem to jest konkretny wysiłek fizyczny, i mega szczęśliwy z racji takich ekstremalnych przeżyć i niesamowitych widoków.
Sprzęt do fotografii lotniczej jest bardzo istotny. To dzięki niemu możemy zrobić dobrej jakości zdjęcia. Ja używam sprzętu firmy Nikon - staram się być na czasie w temacie aparatów. Używam takich, które mają jak największą matrycę. Jeżeli chodzi o obiektywy to najczęściej używam obiektywu 500 mm.
Podczas fotografowania Air-to-Air zawsze mam dwa aparaty i dwa obiektywy. W prawej ręce aparat Nikon D500 z obiektywem 70-200 mm, w lewej pełna klatka – Nikon D810, a ostatnio Nikon D850 - i obiektyw 24-120 mm. Wszystko po to, by mieć zakres ogniskowych od 24 do 300 mm. Nierzadko przydałoby się ten zakres rozszerzyć zarówno w jedną jak i w drugą stronę.