W ZSRR retuszerzy nie potrzebowali Photoshopa, by tworzyć "rzeczywistość"
Jeśli myślicie, że retuszowanie zdjęć jest domeną dzisiejszych czasów, jesteście w błędzie. Zawód retuszera w ZSRR cieszył się dużym powodzeniem, zwłaszcza wśród władzy. Znikające przedmioty, a nawet ludzie były czymś zupełnie normalnym.
Jeszcze przed wynalezieniem programów graficznych, które znacznie ułatwiają modyfikowanie fotografii retuszerzy w Związku Radzieckiego musieli wykazywać się kreatywnością i zdolnościami manualnymi. Wprowadzali zmiany we wcześniej zrobionych zdjęciach tak, żeby dostosować je do wymogów reżimu.
Dziś retusz najczęściej kojarzony jest z upiększaniem rzeczywistości. W tamtych czasach chodziło raczej o dostosowanie jej do panującej sytuacji politycznej, a najczęstszym zabiegiem było usuwanie ze zdjęć ludzi, którzy przestali być przyjaciółmi władzy.
Upiększanie wodzów, tak by wyglądali zawsze dobrze, dumnie, bez żadnych niedoskonałości, było sprawą oczywistą.
Odkrywanie tajemnicy retuszowanych zdjęć zapoczątkował brytyjski pisarz David King. Zainteresował się zdjęciami z lat 70-tych, kiedy po raz pierwszy odwiedził ZSSR. Wydał nawet fotograficzną biografie Trockiego, który po śmierci Lenina spierał się ze Stalinem o kierunki rozwoju ZSSR, co poskutkowało tym, że zginął z jego rozkazu i zaczął znikać z wcześniej zrobionych zdjęć. Podobny los spotykał innych przeciwników rewolucji. Znikali z prawdziwego życia, z oficjalnych dokumentów i ze zdjęć.
Retuszerzy pomagali też zamaskować niewygodne szczegóły na propagandowych zdjęciach takie, jak drogie zegarki lub drobne elementy wskazujące na przepych wśród ludzi panujących. Czasem tworzyli też fotomontaże przedstawiające różne sceny wojenne.