"Smutne hulajnogi Warszawy": Fotografka zauważyła poważny problem
Hulajnogi elektryczne to coraz popularniejszy środek transportu. W każdym z większych miast jest nawet kilka firm wynajmujących hulajnogi na minuty – tak samo jak rowery miejskie, skutery czy samochody. Wystarczy wpisać kod i jazda! Niestety wiąże się to też z niszczeniem sprzętu i zaśmiecaniem miast. Mieszkańcy stolicy wiedzą, o czym mowa.
Ivona Tau nie przeszła obojętnie koło problemu porozrzucanych i zniszczonych hulajnóg w Warszawie. Ten temat drażni nie tylko ją, ale wielu mieszkańców. Nie dość, że ludzie jeżdżą jak wariaci i bez odzieży ochronnej, to na dodatek parkują hulajnogami gdzie chcą – na środku chodnika, trawniku, a nawet… w jeziorkach!
Gdy zobaczyłem projekt ”Smutne hulajnogi Warszawy” od razu postanowiłem porozmawiać z Iwoną. Mam nadzieję, że jej projekt da do myślenia włodarzom miasta i wezmą się za porządki – i to dosłownie. Przydałaby się jakaś szybka ustawa, która pozwoli utylizować hulajnogi zostawione same sobie. Póki co dystrybutorzy nic sobie nie z tego nie robią.
Marcin Watemborski: Jak wiele hulajnóg mijasz codziennie? Gdzie jest ich najwięcej?
Ivona Tau: Najwięcej hulajnóg elektrycznych mijam w drodze do i z pracy, w okolicach centrum Warszawy. Wielkie skupiska są porzucane przy wejściach do metra czy przystankach tramwajowych. Przypominają mi czasem stada smutnych zwierząt, gdy leżą lub stoją w tak dużych ilościach.
W jakim stanie są te urządzenia?
Smutno jest widzieć rozwalone, połamane hulajnogi, leżące na ziemi.
Jeśli to tak smutne, to co miasto może zrobić z porzuconymi hulajnogami według ciebie?
Niektóre miasta uporządkowały proces przechowywania hulajnóg poprzez trzymanie ich w specjalnie do tego przeznaczonych magazynach i naliczanie opłat od dystrybutorów.
W projekcie wspominasz o mało ekologicznym sposobie wytwarzania akumulatorów. Jak się je robi? Jaki jest czas żywotności takiej hulajnogi?
Podczas kalkulacji emisji powiązanej z cyklem życia jednej hulajnogi elektrycznej należy uwzględnić produkcję mało ekologicznego akumulatora litowo-jonowego, części aluminiowych, transport z kraju produkcji oraz proces dystrybucji po mieście.
Obliczenia wykonane przez naukowców z North Carolina State University pokazują, że jeżdżenie hulajnogami elektrycznymi jest mniej ekologiczne niż jeżdżenie komunikacją miejską!
Dla porównania, średnia emisja gazów cieplarnianych dla 1 przejechanej mili (ok. 1,6 km) samochodem osobowym wynosi 400 gramów, rowerem – 21 gramów, a hulajnogą elektryczną aż 200 gramów!
Co cię najbardziej wkurza w tej "ekologicznej zielonej alternatywie transportowej"?
Najbardziej mnie wkurza chamski sposób jeżdżenia: z duża prędkością, nieuwzględnianie pieszych, czy jeżdżenie w parę osób na jednej hulajnodze.
I po co to wszystko?
Mam wrażenie, że duża część z nich robi to dla tymczasowej mody, zabawy lub “lansowania się”, a nie w celu przemieszczenia się z punktu A do B. Śmieszą mnie osoby, które uważają, że jeżdżąc hulajnogą elektryczną prowadzą aktywny tryb życia.
Myślisz, że byliśmy gotowi na hulajnogi? Prawo chyba nie bardzo.
W niektórych krajach europejskich (na przykład Niemcy) najpierw zatwierdzane są ustawy regulujące nowe środki transportu, a dopiero wtedy one są wypuszczane na ulice.
U nas jest na odwrót - najpierw mamy dziki zachód, a potem próbujemy to uregulować.
Już się pojawiają pierwsze przepisy ograniczające maksymalną prędkość pojazdów elektrycznych, a także zabraniające ich przemieszczanie się po chodniku.