Migranci w białostockim ośrodku. Odwiedził ich fotograf agencji Reutera
Kryzys migracyjny na granicy białorusko-polskiej trwa. Część osób przedostała się na teren Rzeczypospolitej Polskiej, lecz została zatrzymana przez straż graniczną, policję lub wojsko. Niektórzy zostali przewiezieni do ośrodka dla uchodźców w Białymstoku. Pojawił się tam fotograf agencji Reutera.
Marko Djurica z agencji Reuters pojechał do ośrodka dla uchodźców w Białymstoku, gdzie sfotografował warunki, w jakich żyją migranci przewiezieni z granicy białorusko-polskiej. W mediach pojawia się coraz więcej historii osób, które trafiły na teren Białorusi i tego, że obiecywano im bezpieczny transport na zachód Europy. Niestety okazało się być to kłamstwem.
Osoby z granicy coraz chętniej mówią o tym, co je spotkało – skąd są, dlaczego przylecieli i dokąd zmierzają. Kolejni ludzie trafiają na granicę, nie tylko białorusko-polską, ale również białorusko-litewską czy białorusko-ukraińską. Mamy do czynienia z tragedią tych osób, które nie mogą iść dalej, ani zawrócić.
Wśród zdjęć fotografa Reutersa zobaczymy m.in. Youssefa Atallaha (na górze artykuły), który wielokrotnie udzielał wypowiedzi dla mediów. Mężczyzna pochodzi z Syrii i został przetransportowany na granicę białorusko-polską, gdzie udało mu się ją przekroczyć. Wyznaje on, że został pobity przez białoruską straż graniczną.
W ośrodku dla migrantów widać piętrowe łóżka, a w jednym pokoju może być 8 osób lub więcej. Jak na europejskie standardy, nie jest to luksus, ale jest bezpiecznie. Zdjęcia pokazują, że ludziom została udzielona pomoc medyczna – są opatrzeni, dostali też ubrania i jedzenie. Dzięki takim placówkom mają szansę na chwilę wytchnienia bez strachu o życie swoje czy bliskich.