23 tysiące słomek do kawy i kontroler do NESa. Co z tego wyszło?

23 tysiące słomek do kawy i kontroler do NESa. Co z tego wyszło?

23 tysiące słomek do kawy i kontroler do NESa. Co z tego wyszło?
Źródło zdjęć: © © Adrian Hanft / [Instagram](https://www.instagram.com/ade3/)
Marcin Watemborski
06.09.2020 07:56, aktualizacja: 26.07.2022 14:46

Widzieliśmy już wiele niesamowitych aparatów, zrobionych z różnych rzeczy. Jednak ten projekt jest inny. Adrian Hanft zbudował aparat po zamówieniu 23 248 słomko-mieszadełek do kawy. Wsadził je w obudowę i zaczął eksperymentować. Efekt? Niesamowity!

W fazie prototypowej, Adrian Hanft wykorzystał zaledwie 250 słomek, by sprawdzić, czy uda się w ten sposób zarejestrować obraz. Wszystko zagrało, jak trzeba, wiec kreatywny fotograf postanowił pójść o krok dalej, albo nawet o kilkanaście tysięcy kroków dalej.

Słomki zespolił ze sobą i umiejscowił w obudowie ze sklejki. Na tyle urządzenia znalazła się matówka wykonana z pleksi oraz woskowanego papieru. Właśnie na niej był rzutowany obraz, który fotograf później rejestrował aparatem cyfrowym na tyle konstrukcji. Brzmi skomplikowanie? Tak, i tak właśnie było. Po serii prototypów udało mu się wykonać ostateczne urządzenie.

Aparat zbudowany przez Hanfta ma wymiary 53 x 53 x 79 cm i waży 18 kilogramów. To naprawdę wielki format! W środku znalazło się ponad 23 tysięcy odpowiednio ułożonych słomek, a przeliczenie rozdzielczości zdjęcia to 0,0465 punktu (”piksela”). W środku znajduje się moduł ļ z autorskim kodem Hanfta, który zarządza 12,3-megapikselowym aparatem cyfrowym, zamocowanym na uchwycie z klocków LEGO.

Na górze aparatu został przymocowany pad z konsoli Nintendo NES, który kontroluje działanie modułu wewnątrz. Wciśnięcie przycisku Start skutkuje wyświetleniem podglądu zdjęcia, przycisk A robi zdjęcie, a przycisk Select pokazuje galerię wcześniejszych kadrów. Strzałki góra i dół odpowiadają za wydłużenie lub skrócenie ekspozycji o 1 sekundę, natomiast lewo i prawo służą do przeglądania galerii. Wszystko jest wyświetlane za pośrednictwem smartfona, podłączonego bezprzewodowo do modułu aparatu Raspberry Pi.

Mimo tego, że konstrukcja brzmi dość dziwnie, to efekty są świetne. Obrazy generowane przez słomki i aparat w środku wyglądają nadzwyczaj artystycznie. Hanft wspomina, że ludzie, którzy widzieli jego zdjęcia, zauważają ich malarskość. Faktycznie tak jest! Kadry przypominają bardziej abstrakcyjne obrazy niźli zdjęcia.

Więcej przykładów znajdziecie na Instagramie.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)