Sony HX90 – pierwsze wrażenia z premiery
W czasie konferencji prasowej w Londynie w nasze ręce wpadł na chwilę zaprezentowany niedawno aparat kompaktowy Sony HX90 z 18,2-megapikselową matrycą Exmor R i 30-krotnym zoomem.
23.04.2015 | aktual.: 25.05.2016 14:02
Sony HX90 na pierwszy rzut oka wygląda, jak jego starszy brat Sony RX100 III w wersji mini. Cienki, lekki korpus ma jednak delikatny uchwyt z przody, który zdecydowanie pomaga przy fotografowaniu. Całość wygląda prosto, stylowo, z klasą. Aparat jest wykonany z materiałów wysokiej jakości. Nic tu nie trzeszczy, elementy są dobrze spasowane. Przed włączeniem aparat spokojnie mieści się w kieszeni i jest bardzo lekki.
Z tyłu wyróżnia się 3-calowy ekran LCD o rozdzielczości 921 tys. punktów, który można odchylać o 180 stopni w celu wykonania selfie czy wspólnego zdjęcia grupowego. Ekran jest bardzo cienki i pracuje z dużą kulturą. Pozytywny efekt wizualny nieco psują szare napisy umieszczone we wnęce wyświetlacza. Na szczęście są widoczne tylko po odchyleniu ekranu. Wyświetlacz jest dobrej jakości – jasny, kontrastowy.
Tylna ścianka aparatu Sony HX90 to w zasadzie pomniejszona kopia z Sony RX100 III. Przyciski oraz pokrętło sterujące są mniejsze, ale dobrze ulokowane i wystarczająco wystające, aby komfortowo z nich korzystać. Zarówno przyciski, jak i tarcze i pokrętła pracują z dużą kulturą – nie stawiają zbyt dużej oporu, a skok jest przyjemny.
Elementem wyróżniającym Sony HX90 na tle konkurentów jest wbudowany, chowany elektroniczny wizjer OLED o rozmiarze 0,39" i rozdzielczości 1 440 000 punktów, który całkowicie chowa się w obudowie. To identyczny wizjer, jak w modelu RX100 III. Konstrukcję wysuwa się małym przyciskiem ulokowanym z boku obudowy. Po wyskoczeniu modułu z korpusu, trzeba go jeszcze dwoma palcami wysunąć w poziomie – identycznie, jak w RX100 III. To oczywiście kompromisowe rozwiązanie, ale jednak trochę szkoda, że wizjer nie jest gotowy do pracy od razu po jego wyciągnięciu z obudowy.
Aparat testowałem zaledwie przez chwilę, jednak to wystarczyło, aby stwierdzić, że obraz jest klarowny i jasny – identycznie, jak w RX100 III. Podobnie również pole wyświetlanego obrazu jest zdecydowanie mniejsze, niż w np. bezlusterkowcach. Przy uwzględnieniu wielkości tego modułu, jak i całego aparatu, jesteśmy w stanie to zupełnie wybaczyć.
Nie zabrakło też małej, wbudowanej lampy błyskowej, ulokowanej na środku górnej ścianki. Lampę otwieramy małym przyciskiem. Szkoda, że palnika nie można odchylić do góry, w celu rozproszenia światła.
Praktyczną nowością zaczerpniętą z modelu RX100 III jest pierścień umieszczony wokół obiektywu. Element ten umożliwia komfortowe sterowanie ogniskową obiektywu Vario-Sonnar T z 30-krotnym przybliżeniem optycznym, który daje ekwiwalent ogniskowej 24-720 mm. Gdyby takie rozwiązanie nie przypadło Wam do gustu to do wyboru pozostaje także dźwignia przy spuście.
Niestety, w chwili obecnej w Europie jest jedynie 10 egzemplarzy tego aparatu z czego kilka było dostępnych w Londynie w czasie konferencji prasowej. Przedstawiciele Sony nie zgodzili się, aby dziennikarze udostępniali wykonane nim zdjęcia. Na egzemplarz do testów będziemy musieli poczekać do czerwca 2015 r. kiedy Sony HX90 będzie już normalnie dostępny.