Jak połączyć lustrzankę z obiektywem anamorficznym z projektora?
Wielu fotografów i filmowców, by otrzymać „filmowy look” przycina swoje obrazy do stosunku boków 2.35:1, ale po co tracić na rozmiarze obrazu, skoro można to zrobić dekompresując zdjęcie wykonane przy użyciu obiektywu anamorficznego? Zobaczcie efekty tego rozwiązania.
05.04.2016 | aktual.: 26.07.2022 19:07
Kilka miesięcy temu fotograf i filmowiec – Ben Clancy – popadł dosłownie w obsesje na punkcie nagrywania z zastosowaniem prawdziwego obrazu w formacie CinemaScope, czyli 2.35:1. Stwierdził, że wykorzysta do tego swoją lustrzankę cyfrową oraz stary obiektyw Schneider Cinelux WA 2x Anamorphic. Powód był prozaiczny – obiektywy anamorficzne stworzone dla współczesnych aparatów są drogie jak diabli.
Ben kupił obiektyw za 135 dolarów na eBayu i doczepił go za pomocą specjalnej przejściówki do portretówki o ogniskowej 85 mm. Poniżej możecie zobaczyć przekrój przez wnętrze zwykłego obiektywu oraz anamorficznego.
Obiektyw anamorficzny kompresuje obraz tak, by po dekompresji miał format panoramiczny. Dzięki temu zabiegowi nie tracimy fizycznej rozdzielczości obrazu oraz zyskujemy specyficznie wyglądający eliptyczny bokeh.
Po podłączeniu obiektywu do korpusu aparatu, w wizjerze zobaczymy ściśnięty pionowo obraz, ponieważ szkło realnie to robi - ma ono znacznie szersze pole widzenia niż to, które mieści się na matrycy.
Po zaimportowaniu obrazu jego wysokość musi zostać dostosowana dla każdego zdjęcia indywidualnie, by otrzymać końcowy efekt. Obiektyw, którego używał Ben, kompresuje obraz 2-krotnie, ale po wielu próbach okazało się, że ściśnięcie go pionowo do 55% wysokości daje najlepszy rezultat. Drugim sposobem, analogicznie, jest rozciągnięcie obrazu w poziomie, dzięki czemu zyskamy większa rozdzielczość. W tym przypadku końcowe zdjęcie ma 182% szerokości oraz 100% wysokości.
Poniżej możecie zobaczyć więcej przykładów ściśniętych i rozciągniętych obrazów.