Afganistan: Talibowie złapali fotoreportera, pobili go, a na koniec dali mu... Monstera

Afganistan: Talibowie złapali fotoreportera, pobili go, a na koniec dali mu... Monstera
Źródło zdjęć: © © Wiktor Szymanowicz / Barcroft Media via Getty Images
Marcin Watemborski

23.08.2021 09:41, aktual.: 26.07.2022 14:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Tak, dobrze przeczytaliście tytuł. Kuriozum tej sytuacji polega na tym, że bohater naszej opowieści najpierw został pobity, a w ramach zadośćuczynienia za szkody, talibowie dali mu ulubiony napój energetyczny amerykańskiej armii. Jak do tego doszło?

Marcus Yam jest fotoreporterem magazynu Los Angeles Times i realizował materiał w Kabulu po przejęciu miasta przez talibów. Ten dziennikarz ma doświadczenie w robieniu zdjęć podczas trudnych sytuacji – m.in. dokumentował szalejące w USA pożary i niejednokrotnie był narażony na niebezpieczeństwo.

Jego ostatnim zleceniem było sfotografowanie protestów przeciwko talibom. Nietrudno domyślić się, że atmosfera podczas wydarzeń była bardzo napięta. Marcus Yam w pewnym momencie poczuł, że ktoś go ciągnie za aparat, a chwilę później „przyłożenie energii kinetycznej pięści do boku jego głowy”. Po tym poetyckim opisie uderzenia, fotograf leżał na ziemi i z innym dziennikarzem wybierali kolejne ciosy od mężczyzn wyposażonych w kałasznikowy.

Z relacji Yama wynika, że talibowie krzyczeli coś w lokalnym narzeczu, ale wśród nich pojawił się jeden, który rozumiał angielski. Dziennikarze tłumaczyli, że pracują i mają zezwolenie na relacjonowanie wydarzenia. Talibowie nalegali, by usunęli zdjęcia ze swoich aparatów. Chwilę później, gdy napastnicy zrozumieli, co się dzieje i kogo biją, sytuacja się diametralnie zmieniła.

W pewnej chwili talibowie przestali bić dziennikarzy, przeprosili ich za niedogodności i przeszkadzanie w pracy, a później... wyciągnęli butelki z zimną wodą oraz puszkę napoju energetycznego Monster. Chcieli się nim podzielić w ramach przeprosin, jako, że był to ulubiony napój amerykańskich żołnierzy, którzy stacjonowali w Kabulu.

Zwieńczeniem całej historii jest to, że inni talibowie poprosili o identyfikację osoby, która pobiła dziennikarzy i poinformowali, że ją ukarzą. Po całym zdarzeniu, Yam dostał zezwolenie na telefon po kierowcę, który szybciutko zjawił się na miejscu i go stamtąd zabrał.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia