Afterlight - edytor, który warto przetestować

Afterlight - edytor, który warto przetestować

Afterlight - edytor, który warto przetestować
Joanna Frota Kurkowska
20.06.2014 07:13, aktualizacja: 20.06.2014 11:34

Pisaliśmy już o Snapseedzie. Omawialiśmy też PicFx i pomniejsze programy, takie jak Squaready. Dziś zajmiemy się aplikacją, która jest ciekawa ze względu nie na mnogość różnorakich filtrów, ale doskonałą bazę lightleaków, czyli prześwietleń na kliszy. Diametralnie zmieniają one zdjęcia i dodają im uroku.

Obraz
© © Joanna 'frota' Kurkowska

Afterlight to kolejne świetne narzędzie do obróbki fotografii na smartfonie. Oprócz mnóstwa filtrów (o nich za chwilę) zawiera paręnaście opcji, takich jak dodawanie szumów czy winiety. Można też zmienić balans bieli (ta funkcja sprawuje się dużo lepiej niż w większości tego typu programów) czy pobawić się ustawieniami cieni i ekspozycją. Do dyspozycji są też ramki o zwykłym kształcie (kwadratowe) lub niebanalnym (kształt twarzy czy liter). Wszystko ma dobrą jakość, a jeżeli dodamy do tego stabilność aplikacji (kupiłam ją 6 miesięcy temu i od tej pory nie zawiesiła się ani razu!), to możemy się pokusić o stwierdzenie, że Afterlight jest programem niemal idealnym. A to nie koniec!

Wygląd aplikacji
Wygląd aplikacji

O prześwietleniach pisałam już we wstępie, ale warto poświęcić im cały akapit. Dlaczego? Jest to fajne uzupełnienie zdjęć, kolejny element obróbkowej układanki i doskonałe pole do eksperymentów. Prześwietlenia są zwykle zaniedbywane przez producentów. Co prawda za pomocą PicFx czy Snapseeda możemy dodać je do zdjęcia, ale wrażenie jest takie, że zostały one użyte na siłę. W Afterlight jest inaczej. Użytkownik ma do dyspozycji odrębny dział z prześwietleniami. Jest też podział na efekty prześwietlenia na filmie natychmiastowym (np. Polaroidy) i zwykłe prześwietlenia. Do jednego zdjęcia można dodać więcej niż jedno prześwietlenie, co też daje niezłe pole do popisu.

Obraz
© © Joanna 'frota' Kurkowska

Afterlight to jedna z najlepszych propozycji na rynku, jeżeli nie chcecie korzystać z kilku różnych programów, tylko potrzebujecie jednego. Mnóstwo opcji, intuicyjny system i wyborna stabilność składają się na prawdziwy kombajn do obróbki. Szkoda, że aplikacja nie jest tak kultowa jak Vsco Cam; nie doczekała się tylu oddanych fanów, a w pełni na to zasługuje. Kosztuje niecałego dolara, podobnie jak dodatkowe narzędzia (m.in. większa liczba prześwietleń) do zakupienia wewnątrz programu. To jedna z najlepszych smartfonowych inwestycji!

Obraz
© © Joanna 'frota' Kurkowska
Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)