Andrew Skowron pokazuje okrucieństwo wobec zwierząt. Jego zdjęcia wywołują płacz [18+]
Uwaga, zobaczycie materiał dla osób o mocnych nerwach. Polski fotograf Andrew Skowron współpracuje z organizacją Otwarte Klatki z Polski oraz innymi podobnymi z całego świata. Jako cel postawił sobie odwiedzanie hodowli zwierząt przeznaczonych na ubój. Na zdjęciach widać żywy smutek tych istot oraz realne warunki, w jakich są trzymane przed trafieniem na rzeź.
27.12.2019 | aktual.: 27.12.2019 17:23
UWAGA! Ten artykuł zawiera treści drastyczne przeznaczone wyłącznie dla osób dorosłych.
Marcin Watemborski: Jaki był najgorszy widok, który zapamiętałeś?
Andrew Skowron: Czy widoki na fermach możemy dzielić na najgorsze i najlepsze? To, co dzieje się na fermach, jest samo w sobie złem.
Kastrowane bez znieczulenia prosięta, 6-tygodniowe brojlery, które pod wpływem ciężaru ciała pełzają, a nie chodzą. Lisy i norki w ciasnych klatkach z objawami stereotypii [bezcelowe powtarzanie ruchów, typowe dla niepełnosprawności intelektualnej - przyp. red.], łyse kury nioski w klatkach pracujące jak maszyny do jajek, ledwo narodzone cielęta odbierane matkom czy płaczące jagnięta wywożone do Włoch. Tuczniki z wbitymi hakami w policzki ciągnięte na ubój, świnie przeganiane paralizatorami i prętami z kolcami, maciory w kojcach porodowych bez możliwości ruchu - do wyboru i koloru, dla każdego coś się znajdzie.
Czy są w ogóle miejsca, gdzie zwierzęta hodowlane są traktowane należycie? Gdzieś, gdzie - mimo przeznaczonego im losu - żyją godnie?
Nie wszystkie fermy to patologiczne widoki. I oczywiście zwierzęta są traktowane należycie, bo to towar, a dobry towar to zarobek. Ale godne życie nie kończy się na półce sklepowej.
Wiadomo, że nie uda się zaprzestać chowu zwierząt na ubój, ale co można poprawić?
Nie potrafię na to odpowiedzieć, bo czy usprawiedliwieniem na zabijanie w celach konsumpcji jest humanitarne zabijanie? Co to właściwie jest humanitarne zabijanie? Czy poprawienie dobrostanu zwierząt przygotowywanych do uboju jest usprawiedliwieniem?
Jakiego dokonać wyboru pomiędzy zabijaniem przez gazowanie, rażenie prądem czy podcinanie gardła. Ile sumień, tyle wyborów. Zmieńmy świadomość ludzi poprzez zmiany systemowe, zmiany w diecie, spójrzmy na ten zamknięty zwierzęcy świat przez pryzmat prawa do życia tych zwierząt, a nie jako towar i zysk.
Co czujesz, gdy wchodzisz na farmę? Jak się tam w ogóle dostajesz - robisz zdjęcia za zgodą czy się ukrywasz?
To najczęściej zadawane przez odbiorców pytanie. Moja odpowiedź będzie wymijająca, bo dla mnie najważniejszy jest efekt końcowy mojego zadania, którego celem jest pokazanie prawdy o życiu zwierząt przeznaczonych do konsumpcji.
Obrazami chcę obudzić często uśpioną, wybiórczą empatię ludzi żyjących w świadomej niewiedzy. Kiedy zamykają ci drzwi - wchodzisz przez okno, kiedy nie ma okien - próbujesz przez komin, kiedy komin jest zatkany - pukasz jeszcze raz i wchodzisz, pokazujesz to, co niezgodne z sumieniem, ale dozwolone prawnie.
Twoje zdjęcia są wymowne, wzbudzają ogrom emocji. Z jakimi reakcjami odbiorców się spotykasz?
Ludzie się wzruszają, reagują. Ludzie boją się prawdy. Często zadaję sobie pytanie, czy jeżeli nie zabijamy i nie widzimy, to problem już nas nie dotyczy i jesteśmy usprawiedliwieni?
Dostaję wiele wiadomości z podziękowaniami za to, co robię. Ludzie piszą, że pod wpływem zdjęć rezygnują z jedzenia mięsa, wielu wchodzi na galerie na profilach i pisze, że przepraszają, że już nie wrócą, bo nie potrafią na to patrzeć. Niektórzy uważają, że wiele zdjęć to manipulacja, czy jednostkowe przypadki. Niestety taka jest rzeczywistość hodowli przemysłowej. Najważniejsze, że obrazy budzą emocje - jakiekolwiek by one nie były.
Jak doszło do tego, że zacząłeś fotografować zwierzęta hodowlane? Było to związane z Otwartymi Klatkami?
Jadłem mięso, stałem w jednym szeregu z tymi, dla których była to normalność. Z czasem moja empatia ewoluowała, wyciągałem wnioski, szukałem sposobu, aby choć trochę coś zmienić. Po drodze było mi z fotografią, więc wykorzystałem to jako narzędzie do naprawiania świata.
W międzyczasie pojawiły się Otwarte Klatki i wpłynęły na to, że moja praca stała się bardziej zauważalna i z czasem całkowicie poświęciłem swoje życie prywatne i zawodowe na rzecz dokumentacji życia zwierząt w hodowlach przemysłowych.
Jak widzisz przyszłość swoich działań? Co już udało się zrobić?
Wiele lat jestem związany z fotografią, obrałem jeden cel zgodny z moimi przekonaniami, chcę dalej pokazywać prawdę o hodowlach przemysłowych.
Mam nadzieje, że choć w małym stopniu wpłynie to na zmianę świadomości ludzi i zmiany systemowe, o które tak wiele organizacji walczy. Do tej pory tysiące fotografii, które zrobiłem, pokazało prawdę o tym, jak traktujemy zwierzęta. Jak bardzo egoistycznym gatunkiem jesteśmy. Materiały, które powstały, są wykorzystywane w kampaniach prozwierzęcych na całym świecie i tak chciałbym, żeby pozostało. A może kiedyś fermy znikną i taki prezent dostanę na czas emerytury.
Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora.