Androida stworzono na potrzeby aparatów. Jednak to w smartfonach zrobił karierę

Samsung Galaxy NX był w naszej redakcji po premierze w 2013 roku.
Samsung Galaxy NX był w naszej redakcji po premierze w 2013 roku.
Źródło zdjęć: © Fotoblogia | KB
Marcin Watemborski

08.05.2023 14:33

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Androida zna chyba każdy. Obok iOS to najpopularniejszy system operacyjny, który obsługuje smartfony. Jego początki były jednak kompletnie inne. Android obsługiwał kiedyś aparaty cyfrowe, lecz to się nie przyjęło. Jeśli myślicie, że edytowanie zdjęć na aparacie to nowość, to jesteście w sporym błędzie. Było to możliwe już wiele lat temu.

Zanim Android powstał w wersji, którą znamy dziś, był systemem zupełnie innym. Wszystko zaczęło się od oprogramowania DigitaOS z 1998 r., które można było znaleźć w dwóch aparatach kodaka. Ten system pozwalał na korzystanie z programów napisanych przez niezależnych programistów, które można porównać do dzisiejszych aplikacji w Sklepie Google lub App Store. Dla systemu nie miała znaczenia marka aparatu, a jedynie technologia.

Niestety w 2001 r. DigitaOS przestał być używany i poszedł w zapomnienie. Jednak zaszczepił on ciekawą myśl. Chodziło o stworzenie aparatu z aplikacjami, które umożliwiałyby m.in. obróbkę zdjęć, a z czasem wrzucanie ich do mediów społecznościowych lub przechowywanie fotografii w chmurze. Taki system powstał w 2004 r. za sprawą japońskiego start-upu Android. Niestety nikt go nie kupił, a firma przerzuciła się na obsługę smartfonów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kilka lat później firma Android została wykupiona przez Google. I tutaj zaczyna się historia, którą znamy wszyscy. Świat oszalał na punkcie prostego w obsłudze systemu operacyjnego, który umożliwiał instalowanie różnych programów i korzystanie z urządzenia mobilnego jak z komputera. Można było nie tylko robić i obrabiać zdjęcia, ale też wysyłać maile, przeglądać sieć czy nawet tworzyć dokumenty. Ale co z systemem operacyjnym dla aparatów? Przecież takie było pierwotne przeznaczenie Androida.

Niektórzy sobie o tym przypomnieli. W 2013 roku powstał aparat Samsung Galaxy NX z matrycą APS-C i wymiennymi obiektywami, a z tyłu miał sporej wielkości dotykowy ekran LCD i obsługiwał Androida. Na aparacie można było instalować te same aplikacje, co na smartfonach, a co więcej, zdjęcia można było przesyłać bezpośrednio z urządzenia do chmury Google’a. Problem w tym, że system operacyjny się nie przyjął. To był pierwszy i ostatni aparat ze stajni Samsunga, który obsługiwał Androida.

Współcześnie Samsung Galaxy NS jest praktycznie do niczego – nie obsługuje najnowszego Androida, aplikacje nie działają, a niektórych nawet nie da się zainstalować. Właśnie to pokazało słabość systemu. Technologia zaczęła pędzić do przodu tak szybko, że aparat trzeba by było wymieniać co chwile, bo jego podzespoły były za słabe. O ile było to możliwe ze smartfonami, które były znacznie tańsze, tak z aparatami niekoniecznie. Samsung Galaxy NX kosztował 1600 dolarów. W przeliczeniu, na tamte czasy w Polsce było to ponad 5 tys. zł, dziś byłoby to ok. 7 tys., więc całkiem sporo.

Na Samsungu Galaxy NX można było przeglądać strony internetowe.
Na Samsungu Galaxy NX można było przeglądać strony internetowe.© Fotoblogia | KB

Kolejnej próby podjęło się Yongnuo w 2018 roku, wypuszczając aparat w standardzie Mikro Cztery Trzecie. Jak łatwo się domyślić – nie udało się. Wyszło, że ludzie nie chcą mieć smart-aparatów, lecz smartfony jak najbardziej. Patrząc na to wszystko długoterminowo to dobrze, że producenci aparatów tworzą oprogramowanie dostosowane do konkretnych modeli i je aktualizują. Dzięki temu nawet po latach możemy bez większego problemu korzystać ze starych lustrzanek cyfrowych pokroju Canona EOS 5D czy Nikona D700.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii