Anita Andrzejewska. Z aparatem w podróży
Zdjęcia Anity Andrzejewskiej, czarno-białe, robione aparatem analogowym wymuszają pewien sposób pracy, który stał się osobistym środkiem wyrażania uczuć towarzyszących autorce podczas jej podróży.
18.07.2014 | aktual.: 18.07.2014 22:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czy Twoje zdjęcia z podróży nazywasz fotografią podróżniczą?
Większość moich zdjęć powstaje w podróży, ale nie należą one do kategorii „fotografia podróżnicza”. Tutaj spotykają się dwie moje pasje: fotografia i podróż. Bycie w drodze wprowadza mnie w kontemplacyjny stan, który czyni mnie wyczuloną i uważną na to, co dzieje się wokół mnie i z tego biorą się moje fotografie.
Czy fotografujesz w kolorze?
Robię kolorowe zdjęcia aparatem cyfrowym dla dokumentacji, do publikacji w czasopismach. Natomiast moja osobista wypowiedź fotograficzna jest czarno-biała i jest to świadoma decyzja. Odpowiada mi oszczędność środków wyrazu i szlachetność tradycyjnej techniki srebrowej. Czarno-białe fotografie oparte są na grze światła i cienia, które w swej opozycji są jednością, nie istnieją bez siebie nawzajem. Światło oprócz swojej fizyczności ma znaczenie symboliczne, mistyczne. Kolor natomiast działa bardzo dosłownie oraz emocjonalnie. I nie jest prawdą, że czarno-białe zdjęcia są pozbawione koloru, jest tam sugerowana obecność barwy, którą podświadomie sobie dopowiadamy. Bogate tonalnie monochromatyczne zdjęcia działają równie zmysłowo jak kolor.
Czego szukasz, co chcesz pokazać za pomocą swoich zdjęć z dalekich zakątków świata?
Każde miejsce, do którego jadę i które mnie porusza, ma swoją specyfikę, coś, co we mnie rezonuje, a co można nazwać duchem miejsca. I to właśnie chcę uchwycić. W Australii była to pierwotna natura i przestrzeń, którą nasycone są aborygeńskie mity, w Tajlandii zmysłowość życia we wszystkich jego przejawach, w Iranie kontrasty i taniec cienia ze światłem (również w sensie metaforycznym). Ciągnie mnie do Azji, do miejsc konfliktowych, niełatwych, takich jak Birma, Pakistan, Iran, Syria, bo dorastałam w Polsce socjalistycznej i mam odruch solidaryzowania się z wykluczonymi.
Po zdjęciach widać, że są wykonywane aparatami analogowymi, ale czy używasz też aparaty cyfrowe?
Posługuję się tradycyjną techniką srebrową bo daje ona namacalny, fizyczny kontakt z materia fotograficzną. Ciemnia to prawdziwe laboratorium doświadczalne, gdzie dotykam papieru, wdycham chemię i w rezultacie powstają jednostkowe, unikalne odbitki. Tego wszystkiego są pozbawione pliki cyfrowe i obróbka komputerowa. Fotografia srebrowa wymaga czasu, skupienia, dyscypliny i to jest dla mnie bardzo cenne ćwiczenie.
Aparatu cyfrowego używam do fotografii komercyjnej, dokumentacyjnej, pamiątkowej.
Czy nasz kraj jest według Ciebie ciekawy fotograficznie?
Myślę, że nie ma takiego, który nie jest. Wszystko zależy od tego na co jest wrażliwy fotograf, jaki znajdzie klucz do danego miejsca.
Czy nie odnalazłaś jeszcze "klucza" do Polski? Dlaczego nie pojawiła się do tej pory w Twoim portfolio Polska?
Bo do fotografowania potrzebuję koncentracji i całkowitego zanurzenia w rzeczywistości. Mam kontemplacyjne podejście do fotografii, nie pracuję nad z góry wymyślonymi projektami. Kiedy podróżuję, całkowicie skupiona jestem na tym, co postrzegam, wpadam w ten szczególny tryb wyczulenia oka, coś w rodzaju transu, kiedy z każdym dniem widzę więcej. To dla mnie dużo trudniejsze na co dzień w domu, kiedy jestem zajęta pracą graficzną, ilustratorską i mnóstwem innych spraw. Mam jednak sporo zdjęć z Polski, tylko, że nie są one pokazywane jako osobny cykl.
Jakie są miejsca, które chciałabyś jeszcze odwiedzić z aparatem?
Życzyłabym sobie robić więcej zdjęć na co dzień, tu, gdzie mieszkam. Chcę wrócić do Birmy, która jest moją wielką inspiracją, po latach zajrzeć do Iranu. Może znaleźć się w Boliwii, wśród Indian i na cudownych, bajkowych salinach.
Z czym kojarzy Ci się stan bycia w podróży?
Z ruchem, oddechem, przestrzenią, które stwarzają miejsce na spotkanie czegokolwiek, co staje na mojej drodze.
Czy zawsze podróżujesz z aparatem?
Raczej tak, chociaż nie zawsze go używam.
Jakie to są sytuacje?
Nigdy na przykład nie fotografuję ludzi wbrew ich woli, w sytuacji, w której nie chcą się widzieć na zdjęciu. To dla mnie kluczowa sprawa zaufania w relacji. Czasem też powstrzymuję się od fotografowania pięknych widoków, wolę nasycić nimi oko i po prostu przeżyć, w momencie, w którym się wydarzają.
Czy są sytuacje kiedy czujesz się zmęczona fotografowaniem, musisz odpocząć od aparatu?
Bywa i tak, ale to aparat cyfrowy częściej mnie męczy i jego nadprodukcyjność.