Aplikacja ocenia urodę kobiet stworzonych przez AI. Środowisko feministyczne oburzone

Nie ma się czemu dziwić. Środowisko feministyczne jest naprawdę wściekłe przez to, co właśnie się wydarzyło. Strona internetowa programu "Smash or Pass" jest tragicznie zła społecznie. Polega na ocenianiu kobiecych portretów wygenerowanych przez AI. Aż nie chce się wierzyć, że takie coś w ogóle istnieje.

Nazwa strony oznacza w wolnym tłumaczeniu "przeleć albo odpuśc".
Nazwa strony oznacza w wolnym tłumaczeniu "przeleć albo odpuśc".
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Marcin Watemborski

07.09.2023 | aktual.: 08.09.2023 10:07

Na pewno pamiętacie programy telewizyjne, w których oceniało się ludzi po urodzie. Zresztą podobny twór jest pokazany w filmie "The Social Network", który opowiada na Marku Zucherbergu i powstaniu Facebooka. Zuck stworzył stronę internetową "hot-or-not", na której pojawiały się zdjęcia, a użytkownicy oceniali, czy ktoś jest atrakcyjny lub nie. Kolokwialnie mówiąc, dramat.

Tak oto dochodzimy do "hot-or-not" naszych czasów, czyli tego samego pomysłu, lecz opartego na obrazach generatywnych. Rzecz polega na tym, że mamy do oceny portrety stworzone przez sztuczną inteligencją (AI) i nie są to prawdziwe osoby. Ktoś mógłby stwierdzić, że skoro tak, to nic złego. Błąd. Tu chodzi o socjologiczne podejście do sprawy, w którym przypadkowy użytkownik czuje się upoważniony do oceniania czyjegoś wyglądu. Te generatywne portrety są tak doskonałe, że wiele osób nawet się nie zorientuje, że to wytwory AI.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak łatwo się domyślić, kobiety przedstawione na stronie internetowej, są bardzo przerysowane. Mają niewiarygodnie wielkie piersi, ogromne oczy, a ich kształty twarzy wygląda, jakby sam Michał Anioł je wygładzał. Mamy tu do czynienia z uprzedmiotowieniem w czystej postaci. A przy okazji – czasem nawet nie widać twarzy, a jedynie ciała. Na dodatek obraz można zapisać na dysku...

Okropieństwa dodaje sama nazwa serwisu. Słowo "smash" w angielskim slangu oznacza "przelecenie" kogoś. Mamy więc do czynienia ze stroną o nazwie (w wolnym tłumaczeniu) "przeleć albo odpuść". To jest po prostu obrzydliwe!

Strona wywołała tak wielkie poruszenie, że programistka Rona Wang stworzyła opozycyjną odpowiedź na nią. Strona ta nazywa się "Friend or Foe", czyli "Przyjaciel czy wróg". Pojawiają się na niej wygenerowane przez AI portrety mężczyzn, a zadaniem kobiet jest określenie, czy mają do czynienia z potencjalnym zagrożeniem, czy nie. W poście Rony Wang małym drukiem są napisane słowa "stworzone do emulacji decyzji, którą kobieta musi podjąć w kilka sekund", co jest bezpośrednim nawiązaniem do kultury randkowania (w tym spotykania się z mężczyznami poznanymi w internecie).

Podsumowując, doszliśmy do chwili w historii świata, w której mamy do czynienia z wojną płci z powodu algorytmów generatywnych sieci neuronowych. Podkreślmy raz jeszcze, tu nie chodzi o same obrazy, a o mechanizm działania. Mężczyźni oceniają kobiety pod kątem atrakcyjności seksualnej, zaś kobiety mężczyzn względem potencjalnej agresji. Nie brzmi to absurdalnie?

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)