Artystka pomówiona o pedofilię przez pracowników fotolabu

Ochrona fotolabu dużego, sieciowego sklepu z elektroniką zatrzymała artystkę, która chciała wykonać odbitki zdjęć na wystawę, i przetrzymała ją do przyjazdu policji. Sprawę zapoczątkowała seria aktów, na których widniały również dzieci.

fot. Agata Grzybowska
fot. Agata Grzybowska
Piotr Dopart

Gdy Agata Grzybowska, właścicielka studia fotograficznego Ever After, studentka filmówki w Łodzi i absolwentka Warszawskiej Szkoły Fotografii, przedstawiła w stołecznym oddziale sieci Saturn pokwitowanie na odbiór zdjęć przeznaczonych na wystawę, w odpowiedzi usłyszała:

Pani zdjęcia wyglądają na pornograficzne i pedofilskie, a policja jedzie po panią na sygnale.

Artystkę odprowadzono do osobnego pokoju, gdzie została przypilnowana do przyjazdu policji. W trakcie oczekiwania pracowniczka pytała czy osoby na zdjęciach wyraziły zgodę na fotografowanie i sugerowała, że mogły być odurzone. Zdjęcia na wystawę zostały zabrane na komendę wraz z ich autorką.

Co wzbudziło wątpliwości obsługi? Oddane do realizacji zlecenie obejmowało 182 fotograficzne akty przedstawiające sześćdziesięcioro modeli w różnym wieku - w tym dwójki dzieci w wieku 6 lat i jednego trzytygodniowego niemowlęcia - sfotografowanych w ich mieszkaniach, w pokojach sypialnych. Ktoś z fotolabu uznał, że fotografie prezentują treści pornograficzne i pedofilskie.

Według autorki cykl "Ściany" stanowić ma "dokumentacyjny portret nas prawdziwych":

Chodziło o to, aby zdjąć maskę, którą zakładamy, wychodząc z domu, zdjąć formę, ubranie. Niektórzy na zdjęciach to moi znajomi, ale i obcy spotkani w barze, albo tacy, którym ktoś o projekcie powiedział i sami do mnie zadzwonili.

Grzybowska została wypuszczona natychmiast po złożeniu zeznań, zdjęcia zaś - po przeanalizowaniu przez biegłych - zwrócone po dwóch tygodniach, z opinią, że nie ma na nich nic zdrożnego.

fot. Agata Grzybowska
fot. Agata Grzybowska

Witold Pyrkosz, wicedyrektor Warszawskiej Szkoły Fotografii, powiedział w rozmowie telefonicznej, że Agata Grzybowska należała do najbardziej uzdolnionych studentek uczelni i jako taka była zapraszana do organizacji plenerów WSF. Pyrkosz nie dopatruje się w jej pracach ani znamion pornografii, ani pedofilii; zaznacza jednocześnie, że jeżeli w Saturnie faktycznie obowiązują procedury przewidujące powiadomienie policji w wątpliwych sytuacjach, to nie czuje się władny, aby je podważać.

Ze względu na wynikłe z sytuacji opóźnienie przy organizacji wystawy prezentującej cykl "Ściany" fotografka musiała wykonać dodruk brakujących zdjęć. Skorzystała z usług tego samego zakładu, gdzie po konsultacji obsługi z dyrektorem została obsłużona dopiero przez kierowniczkę - i to tylko pod warunkiem podpisania oświadczenia w sprawie przeznaczenia "wątpliwych" fotografii.

Cytowana przez serwis Gazeta.pl rzeczniczka sieci Saturn - Wioletta Batóg - odpowiada, że zdjęcia budziły wątpliwości i że pracownicy wykazali się "społeczną odpowiedzialnością"; zaś kierowniczka Saturn Fotolab w galerii handlowej Arkadia, że "każdy by tak zareagował". Batóg w pisemnym komentarzu cytuje artykuł 202 Kodeksu Karnego:

Kto publicznie prezentuje treści pornograficzne w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie (...) Kto utrwala treści pornograficzne z udziałem małoletniego (...) Każdy dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego (...)

Rzeczniczka Saturna przestrzega również, że przy oddawaniu do wywołania zdjęć zawsze istnieje możliwość, że pracownicy poinformują organa ścigania.

Źródło: Gazeta.pl

Źródło artykułu:WP Fotoblogia

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)