Atrakcyjna influencerka stworzyła cyfrową wersję siebie. Poszło to w złym kierunku

W mediach społecznościowych nagle zrobiło się głośno o Caryn Marjorie. 23-letnia influencerka stworzyła chatbota okraszonego cyfrową wersją wizualną samej siebie. Ten genialny model biznesowy szybko zjechał z założonych torów, a sama twórczyni rozwiązania jest "wielce zaskoczona" kierunkiem, w którym poszedł chatbot.

CarynAI powstała na bazie 2 tys. godzin filmów z YouTube.
CarynAI powstała na bazie 2 tys. godzin filmów z YouTube.
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Marcin Watemborski

12.05.2023 11:34

Genialny model biznesowy czy naciągactwo?

Wojtek Kardys napisał na Twitterze interesującego posta, w którym podkreślił model biznesowy Caryn Majrorie. 23-letnia influencerka z 8-letnim doświadczeniem w branży stworzyła sztuczną inteligencję, która jest chatbotem połączonym z animowanym cyfrowym awatarem.

CarynAI powstała na bazie 2 tys godzin filmów z YouTube oraz algorytmu ChatGPT-4. Przetworzeniem głosu oraz sposobu mówienia zajęła się firma Forever Voice. I teraz najlepsze – rozmowa z chatbotem kosztuje 1 dolara za minutę.

Kardys przytacza ciekawą kalkulację. W pierwszym tygodniu uruchomienia chatbota rozmawiało z nim 1000 osób. Analityk zwraca uwagę, że jeśli na rozmowę umówi się 10 tys. osób z 1,8 mln obserwujących Caryn i odbędzie godzinną konwersację, da to influencerce 600 tys. dolarów. A co musi w tym zrobić sama zainteresowana? Dosłownie nic. To pasywny zysk, który jest milionowym biznesem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Chatbot zboczył z torów. I to bardzo

Zgodnie ze statystykami, większość rozmówców CarynAI stanowili mężczyźni. Influencerka zarzekała się, że sztuczna inteligencja została wytrenowana tak, by była radosna i zadziorna – podobnie jak ona sama. Podkreślała też, że algorytm ma zaprogramowane unikanie treści erotycznych, co szybko okazało się nieprawdą.

Temat sprawdziła dziennikarka magazynu "Fortune" Alexandra Sternlight. Reporterka mówi, że CarynAI bardzo szybko przeszła do rozmowy o zdejmowaniu ubrań, poruszała tematy "niezbadanych rejonów przyjemności" oraz szeptała do dziennikarki czułe słówka, jednocześnie mówiąc o rozbieraniu i zachęcając do odbycia z nią stosunku seksualnego.

Wygląda na to, że rozmowa wymknęła się spod kontroli. Czyżby sztuczna inteligencja zaczęła robić to, co chciała? Cała sytuacja wygląda, jakbyśmy mieli do czynienia ze spin offem filmu "Ona" z 2013 r., w którym główny bohater zakochał się w algorytmie sztucznej inteligencji. Romanse z SI jeszcze 10 lat temu był absurdalnym wymysłem. Wygląda na to, że dziś są możliwe. Aż strach pomyśleć, co przyniesie jutro.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)