Blogi modowe, na których zdjęcia zatrzymają Cię na dłużej
Blogi modowe to stosunkowo nowy twór. Jak podaje wikipedia, za pierwowzór uważany jest blog Amerynanki Cory Kennedy, choć w każdym źródle podawane jest inne nazwisko i inny adres bloga.
W każdym razie początek modowej blogosfery szacowany jest na rok 2002, a 5 lat później „moda na modę” trafiła do Polski. Blogi modowe charakteryzują się ogromną dynamiką wzrostu, zarówno ilości blogów, jak również w kwestiach rozpoznawalności czy też wpływu na obecnie panujące trendy. Dziewczyny, które kilka lat temu robiły sobie zdjęcia w lustrze prezentując ciuchy z lumpeksu czy tesco, dziś zatrudniają fotografów prezentując stylizacje warte tyle co profesjonalny aparat. Dziś wszystkie Fashion Week’i, Fashion Weekendy, czy inne Fashion Philosophy pełne są blogerek i blogerów modowych, a ci najbardziej popularni niejednokrotnie zajmują pierwsze rzędy na najważniejszych pokazach. Ta dynamika tylko pokazuje jak bardzo rynek mody potrzebował blogosfery, aby nawzajem się uzupełniać.
Nie da się ukryć, że w blogach modowych jest też mnóstwo kapitału - nie koniecznie mówię tu o żywej gotówce, którą przynoszą reklamy, ale również o prezentach wysyłanych przez koncerny odzieżowe i kosmetyczne. Aby blog zaczął przynosić dochody, prócz odpowiedniej treści i regularnych wpisów trzeba zadbać o ich estetykę. Mam na myśli zdjęcia, które odgrywają ogromną rolę. Żadna z poważnych firm nie zdecyduje się na współpracę z blogerką, która na swojej stronie umieszcza beznadziejne zdjęcia, bo w takim przypadku, produkty które miałaby wysłać dana firma, byłyby równie beznadziejne przedstawione.
Na wielu blogach można znaleźć również zdjęcia z aktualnych lookbook’ów różnych firm - to dobra forma pokazania odbiorcom co jest obecnie na topie, na jaką przesyłkę się czeka, czy też dobry materiał do konstruktywnej krytyki danej firmy. W mojej ocenie dobre lookbooki zobaczymy m.in na stronie zara.com, które są bardzo czyste, ale zarazem „specjalnie nieprzemyślane”, bo modelka niekiedy wychodzi poza tło, czy jest niefortunnie ucięta. Lubię również lookbooki zalando.pl, bo zamiast klasycznego, jednolitego białego tła możemy zobaczyć różne faktury i dodatki. Z kolei lookbook wiosna/lato 2013 zaskoczył mnie bogactwem kolorów i czystością formy. Nie lubię za to sposobu prezentacji kolekcji na stronie adidasa, która jest bardzo niespójna, a większość ciuchów sfotografowana jest tylko jako „duch”, co dobrze pokazuje sam produkt, ale nie daje żadnego wyobrażenia jak dany ciuch będzie leżał na ciele.
Przeglądając dziesiątki blogów modowych te najlepsze mają wspólny mianownik - dobre kadry, mała głębia ostrości, ogniskowe między 35 a 85 mm i delikatna obróbka. Poniżej przygotowałem kilka blogów modowych, które w mojej ocenie mają ciekawe zdjęcia idealnie wpasowując się w specyfikę blogosfery.
Pierwszy blog nie jest zbyt oryginalny, bo Julię znają chyba wszyscy, którzy zastanawiają się rano co na siebie włożyć. Nic dziwnego - jej fanpage ma grubo ponad 200 tys. fanów, co mówi samo za siebie. Zdjęcia na jej blogu są jedne z najlepszych jakie widziałem biorąc pod uwagę zarówno polską, jak i zagraniczną blogosferę. Wszystkie zdjęcia we wpisie są bardzo spójne, świetnie obrobione a kadry niesamowicie przemyślane. Wiele dobrego mógłbym jeszcze napisać na temat tych zdjęć, ale zachęcam Was do wejścia na bloga Julii - sami się przekonacie.
To blog modowy pokazujący modę uliczną, a nie jego autora. Jego autorem jest Scott Schuman. Jestem pełen podziwu dla jego pracy. Nie dość, że facet ma oko, potrafi się ubrać to ma na koncie współpracę z największymi koncernami odzieżowymi, czy najbardziej prestiżowymi czasopismami o modzie. Zdjęcia na jego blogu charakteryzują się przede wszystkim naturalnością - w końcu zaczepia przechodniów na ulicach, lub robi zdjęcia bez ich wiedzy. Nowy Jork, Paryż, Mediolan - to tylko niektóre miasta, w których można spotkać Scotta z aparatem. Swoją drogą jestem ciekaw kiedy podobne stylizacji zobaczymy na ulicach Warszawy, Łodzi czy Sosnowca.
Blog Izortze Setien nie wyróżnia się perfekcyjną obróbką, kadrami godnymi magazynów modowych czy kampanii marketingowych, ale podoba mi się ze względu na prostotę i naturalność. Zdjęcia w większości robione są obiektywem 50/1.4 Canona, więc znajdziemy wiele niedoskonałości, ale wiele szafiarek zaczyna od podobnego zestawu, co Izortze. Ważne, że na blogu widać różnorodność, a miejsca zdjęć nie powtarzają się w co drugim wpisie. CLOCHET! będzie dobrą inspiracją dla początkujących blogerek, bo jak widać, wcale nie trzeba mieć sprzętu najwyższej klasy i zaprzyjaźnionego retuszera, żeby zdjęcia były naprawdę nietuzinkowe.
Kolejny facet w zestawieniu, na dodatek Polak. O ile nie jestem fanem jego stylizacji, o tyle zdjęcia na jego blogu są naprawdę dobre. Ciekawie dobrane miejsca, dobre kadry i bardzo charakterystyczna obróbka - tak w skrócie można opisać blog Oliviera. Podoba mi się, że elementem wiążącym większość zdjęć są charakterystyczne kolumny odnajdywane w wielu miejscach, czy to we Wrocławiu, czy w Warszawie. Mimo, że nie jestem zwolennikiem crossowej kolorystyki na tak wielu zdjęciach to w przypadku stylizacji opartych głównie o Adidas Originals świetnie uzupełnia bogatą kolorystykę ciuchów nie gryząc się z nią. Tak trzymać!
Autorką tego bloga jest Nicole Warne, australijka mająca korzenie w krajach orientu. Jako jedna z niewielu blogerek ma również doświadczenie w chodzeniu po wybiegu. Nic dziwnego - wygląda jak modelka, co możemy zobaczyć na rewelacyjnych zdjęciach z całego świata. Świetne kadry, doskonała obróbka i rewelacyjna praca blogerko-modelki. Zdjęcia w każdym wpisie idealnie do siebie pasują, tworzą klimat danego miejsca. Np. kadry z Paryża z kwitnącymi magnoliami są delikatne, bladoróżowe, z kolei te z Nowego Jorku pełne ekspresji, mocniejszej obróbki. To jeden z niewielu blogów, z którego zdjęć można byłoby zrobić niejedną kampanię reklamową.