Był tam, gdzie trzeba. Zwierzęta dosłownie weszły my na głowę
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niejednokrotnie widzieliśmy fotografów dzikiej przyrody, którzy tak wkręcili się w fotografowany motyw, że nie zwrócili uwagi na to, że temat dosłownie wszedł im na głowę. Chociaż w tym przypadku fotograf stał się częścią krajobrazu, a surykatki czuły się przy nim nadzwyczaj dobrze.
Nick Kleer, który profesjonalnie zajmuje się fotografowaniem i filmowaniem dzikiej przyrody doświadczył ostatnio spotkania trzeciego stopnia z dzikimi surykatkami. Podczas robienia zdjęć, ciekawskie zwierzęta podeszły do fotografa, przyjrzały się mu i dosłowni weszły mu na głowę.
Szukanie wysokiego punktu do rozglądania się jest bardzo charakterystyczne dla surykatek. Zwierzęta wyciągają głowę jak najdalej mogą, by dostrzec potencjalne zagrożenie i poinformować o nim pozostałych członków swojego stada. Są przy tym niesamowicie urocze, co pokazuje dosadnie poniższy filmik.
Meerkat madness
Wokół Nicka pojawiły się zarówno dorosłe osobniki, jak i młode. Fotografowi udało się zachować spokój i prawie zastygnąć w bezruchu. Był jednak niesamowicie podekscytowany tym spotkaniem i udało mu si je ująć dzięki zdalnemu wyzwoleniu aparatu. Eksperci mówią, że surykatki są bardzo ufnymi zwierzętami i chętnie podchodzą do ludzi, gdyż nie widzą w nas naturalnego zagrożenia.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii