Canon EOS 6D Mark II - budżetowa pełna klatka powraca. Pierwsze wrażenia
Canon EOS 6D to już prawdziwa legenda wśród współczesnych aparatów. Przez ostatnie 5 lat był jedną z najtańszych pełnoklatkowych lustrzanek na rynku. Dla wielu fotografów w Polsce stał się pierwszym, poważnym aparatem, z którego korzystają do dzisiaj. Był wybierany nie tylko przez entuzjastów, ale też profesjonalistów. Nic więc dziwnego, że o jego następcy spekulowano od dawna. Dzisiaj, po latach oczekiwania, zaprezentowano Canona EOS 6D Mark II. Czy warto było tyle czekać?
29.06.2017 | aktual.: 29.06.2017 21:59
Canon EOS 6D Mark II z na pierwszy rzut oka nie zachwyca. Jednak im bliżej się mu przyglądam, tym bardziej mi się podoba. A kiedy spojrzymy na cenę, która jest niższa o 100 dolarów od ceny EOS-a 6D w dniu premiery, to okaże się, że mamy do czynienia z aparatem, po który sięgnie wielu fotografów. Entuzjazm nieco gaśnie, kiedy okazuje się, że w Polsce EOS 6D Mark II będzie kosztować 9330 zł. Polska cena zamiast być o kilkaset złotych niższa, jest o 1530 zł wyższa od poprzednika.
Canon EOS 6D Mark II | |
---|---|
Producent | Canon |
Data premiery | 2017 |
Rodzaj | Lustrzanka cyfrowa |
Bagnet | Canon EF (EOS) |
Rozdzielczość matrycy | 26.2 Mpix |
Typ rozmiaru matrycy | Pełna klatka |
Rozmiar matrycy | 36 x 24 mm |
Nośniki zapisu | SD |
Rodzaj wizjera | Optyczny |
Tak można by w bardzo dużym skrócie opisać Canona EOS 6D Mark II. Obudowa aparatu jest niemal bliźniaczo podobna do swojego poprzednika. Ma niemal identyczne rozmiary oraz wagę (685 g), a także równie dobrze i pewnie leży w dłoniach. Uszczelniony, wykonany z tworzywa magnezowego korpus sprawia solidne wrażenie, chociaż już po pierwszych godzinach w rękach dziennikarzy na obudowie pojawiły się rysy. Mam wrażenie, że jest równie delikatny, co poprzednik. Szkoda, że nie dodano tu joysticka do ustawiania punktów AF, ale jak widać, jest to element zarezerwowany tylko dla profesjonalnych aparatów japońskiego producenta.
Jedyną widoczną różnicą jest nowy, 3-calowy, odchylany i dotykowy ekran LCD o rozdzielczości 1,04 Mpix, który sprawuje się wyśmienicie. Jest jasny, kontrastowy i dobrze reaguje na dotyk. To praktyczne, pomocne rozwiązanie nie tylko dla osób lubiących robić sobie selfie, ale także dla fotografów krajobrazu czy reporterów.
Aparat otrzymał nową pełnoklatkową matrycę CMOS o rozdzielczości 26 Mpix z najnowszym procesorem DIGIC7. Ten duet umożliwia fotografowanie z czułością w zakresie ISO 100 - 40 000 (rozszerzalne do ISO 50 - 102 400) oraz prędkością zdjęć seryjnych do 6,5 kl./s (poprzednik miał 4,5 kl./s). Sensor wykorzystuje też technologię Dual Pixel AF znaną z flagowych modeli, a także EOS-a 80D. Dzięki temu aparat płynnie, szybko i precyzyjnie ostrzy w trybie Live View oraz przy filmowaniu. Rejestrując obraz w trybie podglądu na żywo, możemy wybierać punkt ostrości palcem na 80% powierzchni w pionie i poziomie. W czasie krótkich testów aparat ustawiał ostrość tą metodą bardzo szybko - identycznie w środku kadru, jak i na brzegach. Widać, że Canon naprawdę dopracował tę technologię.
Canon EOS 6D Mark II ma wizjer optyczny z powiększeniem x 0,71, który pokrywa 98% powierzchni kadru. Wizjer jest naprawdę duży i przyjemny, jednak nie odczułem specjalnej różnicy w porównaniu do poprzednika. Mogłem go też porównać do topowego wizjera elektronicznego w Sony A9. Wizjer w EOS-ie 6D Mark II jest nieznacznie mniejszy, ale nadal komfortowy. Zmieniono też kolor wyświetlanych parametrów widocznych w wizjerze, które teraz są białe, a były pomarańczowe. Oprócz tego mamy czujnik pomiaru RGB+IR o rozdzielczości 7560 pikseli, który również został zaczerpnięty z EOS-a 80D.
Aparat ma AF z 45 punktami opartymi na detekcji fazy. W wizjerze widać niestety największy minus autofokusa wziętego żywcem z EOS-a 80D. Ponieważ został on początkowo stworzony do cropowej matrycy APS-C, zatem na pełnej klatce punkty AF są skupione w stosunkowo niedużym obszarze w centrum kadru. Na pierwszy rzut oka system AF działa bardzo szybko i sprawnie, podobnie jak w EOS-ie 80D.
Lustrzanka oferuje filmy Full HD 1080 p. (60, 50, 25, 24 kl./s). To duży minus tego aparatu i trochę symbol obecnej polityki Canona. Z ważnych dodatków nie mogło zabraknąć modułów Wi-Fi, NFC i Bluetooth oraz GPS. Warto także dodać, że EOS 6D Mark II ma jeden slot na karty SD i to bez wsparcia UHS-II. Niektórym może to przeszkadzać, ale jednak trzeba pamiętać, że jest to aparat dla entuzjastów, a nie profesjonalny korpus. Po przeciwnej stronie aparatu znajdziemy także port HDMI i USB I/O, a w osobnej zaślepce jest wejście audio minijack. Szkoda, że zabrakło wyjścia audio do podłączania słuchawek podczas nagrań wideo oraz dedykowanego przycisku Wi-Fi. Akumulator ma starczyć na wykonanie ok. 1200 zdjęć przy wykorzystaniu wizjera optycznego. Wydajność spada do 400 zdjęć przy korzystaniu z Live View.
Do naszej dyspozycji był niestety tylko jeden, przedprodukcyjny egzemplarz, którym nie mogliśmy fotografować ani filmować. Zresztą, niespecjalnie nawet było co i gdzie. Pierwsze fotografie oraz nagrania będę mógł zrobić dopiero za miesiąc, czyli na przełomie lipca i sierpnia, kiedy to Canon EOS 6D Mark II ma trafić do sprzedaży. Także dopiero wtedy będę mógł napisać zdecydowanie więcej na temat tej długo oczekiwanej lustrzanki.