Canon EOS M10 - test poręcznej kostki dla początkujących fotografów
Canon EOS M10 to prosty bezlusterkowiec, kierowany do początkujących fotoamatorów, nie znaczy to jednak, że nie można nim wykonać poważnych zdjęć. W końcu EOS M10 oferuje 18 Mpix matrycę w rozmiarze APS-C, która powinna dawać jakość zdjęć porównywalną z amatorskimi lustrzankami. Sprawdzimy także, czy Canon poprawił największą bolączkę swoich bezlusterkowców, czyli wolny system AF.
02.01.2016 | aktual.: 26.07.2022 19:21
Canon EOS M10 to bezpośredni następca modelu EOS M2, czyli bezlusterkowca dla początkujących użytkowników. Aparat oferuje 18 Mpix matrycę CMOS APS-C, 3-calowy, odchylany i dotykowy ekran o rozdzielczości 1,04 miliona punktów, lampę błyskową, Wi-Fi, NFC i nagrywanie filmów Full HD 1080/30p. Właściwie to najprostszy i najmniejszy aparat Canona, który oferuje jakość zdjęć już porównywalną z lustrzankami APS-C, w lekkim i poręcznym korpusie.
Canon EOS M10 to nieduży bezlusterkowiec plasowany najniżej w ofercie EOS-ów M. Za sam korpus musimy zapłacić 1600 zł, natomiast zestaw z nowym, składanym obiektywem kitowym 15-45 mm f/3.5-6.3, to wydatek około 2160 zł. Wydaje się to ciekawą propozycją dla początkujących i trochę bardziej zaawansowanych amatorów, którzy poza trybem auto będą korzystać z innych, bardziej manualnych trybów ekspozycji.
Wykonanie
Canon EOS M10 jest bardzo ładnie wykonany i chociaż aparat jest plastikowy, to zastosowane tworzywa są bardzo dobrej jakości. Aparat nawet z obiektywem kitowym jest lekki, więc do wygodnego trzymania wystarczy pokryta gumą podpórka pod kciuk. Przednia ścianka jest śliska, co może utrudniać trochę pracę z cięższymi obiektywami Canona, szczególnie EF i EF-S z konwerterem. Jednym słowem, widać dedykację aparatu dla obiektywów systemu EOS M.
EOS M10 to plastikowa kostka, a w białej wersji prezentuje się trochę jak stylowy gadżet dla dziewczyn, którym można wykonywać autoportret dzięki odchylanemu ekranowi. W wersji ze składanym obiektywem kitowym EOS M10 jest poręcznym, lekkim aparatem, który można nosić na co dzień.
Obsługa
Canon EOS M10 nie jest przeładowany przyciskami, widać, że jest kierowany bardziej do użytkowników, którzy będą fotografować w trybie auto, chociaż oczywiście oferuje także manuale tryby fotografowania, do których dostajemy się przez Menu główne. Zaawansowanym użytkownikom będzie trochę brakowało szybkiego dostępu do parametrów, jednak na szczęście jest menu podręczne i ekranowe, znane z lustrzanek, które ułatwiają zadanie.
Na górnej ściance znajdziemy przełącznik między fotografowaniem i filmowaniem oraz tryb auto, który jest łatwo dostępny. Poza tym znalazł się tu spust migawki z okalającą tarczą nastaw i przycisk filmowania, który uruchamia filmowanie niezależnie od trybu, w jakim się znajdujemy.
Tryby ekspozycji zmieniamy po wejściu do Menu, znajdują się one na pierwszym miejscu, w pierwszej zakładce. Poza trybami PASM, które swoją drogą zostały opisane, do dyspozycji mamy 17 trybów automatycznych, wśród których amatorzy znajdą coś na każdą sytuację.
Na tylnej ściance umieszczono odchylany do góry dotykowy ekran, który jest dość cienki i umożliwia wykonanie autoportretu czy wygodne fotografowanie z niskiej perspektywy. Poza tym możemy obsługiwać za jego pomocą wiele funkcji, w tym punkt AF czy wyzwalanie migawki dotykiem oraz menu.
Z prawej strony ekranu znajdziemy przycisk MENU i odtwarzania, między nimi nawigator obsługujący kilka funkcji, jak blokada ekspozycji, tryb lampy błyskowej, korekta ekspozycji i tryb wyświetlanej informacji. Przycisk INFO daje także dostęp do menu ekranowego, znanego z lustrzanek, a przycisk Ok daje dostęp do menu podręcznego.
Fotografowanie w praktyce
Codzienne fotografowanie EOS-em M10 nie nastręcza większych trudności. Aparat jest lekki, poręczny i łatwy w obsłudze. Z obiektywem kitowym EOS M10 tworzy uniwersalny zestaw, który można łatwo zabrać ze sobą. Aparat dobrze mierzy światło, autofokus, gdy już wyostrzy, to trafia. Można też pochwalić automatyczny balans bieli. Poza autofokusem i buforem trudno się do czegoś przyczepić.
Autofokus
EOS M10 nie jest demonem prędkości, jeżeli chodzi o autofokus. W dobrych warunkach oświetleniowych, jak np. światło dzienne, aparat ostrzy w czasie około 0,4 s, bardzo rzadko schodząc poniżej, a częściej ostrząc dłużej. Aparat dość łatwo gubi się także na jednolitych fakturach i nie mówię tu o białej ścianie, tylko o pochmurnym niebie, z którym nie powinien mieć większych problemów. Pod względem celności kontrastowy system AF radzi sobie bardzo dobrze, oczywiście, jak już wyostrzy. Nie jest to najlepsza propozycja do fotografowania obiektów w ruchu, jak np. dzieci. Bardziej sprawdzi się przy architekturze i krajobrazie. W fotografowaniu akcji trzeba się uciekać do trybu manualnego albo ostrzyć wcześniej na odpowiednie miejsce i następnie wyzwalać tylko migawkę.
Szybkość i wydajność
Aparat jest gotowy do fotografowania po 2 s od włączenia, oczywiście pod warunkiem, że mamy rozłożony obiektyw kitowy. Canon EOS M10 to raczej aparat do “slow photography”, niż szybkiego fotografowania np. dzieci w ruchu. Odpowiedzialny za to jest dość wolny system AF i bufor, który wolno zgrywa zdjęcia na kartę pamięci, szczególnie przy zastosowaniu RAW-ów. Jeżeli mamy chwilę na wykonanie zdjęcia, to EOS M10 poradzi sobie bardzo dobrze. Świetnie sprawdzi się w fotografii krajobrazu i architektury.
Zdjęcia seryjne na poziomie 5 kl/s to standard w tej klasie aparatów, chociaż chciałoby się trochę więcej. Na naładowanym akumulatorze udało mi się wykonać około 200 zdjęć, co także jest dość standardowym wynikiem.
Filmy
EOS M10 umożliwia filmowanie w jakości Full HD 30 kl/s. Filmy są zapisywane w formacie MPEG-4, dźwięk stereo. W praktyce filmy nagrane M10 prezentują się bardzo dobrze, więc spokojnie można nim wykonać filmy domowe w dobrej jakości. Z obiektywem kitowym ostrzenie jest bezgłośne, jednak aparat szuka płaszczyzny ostrości, więc jeżeli zależy nam na filmowych przejściach, powinniśmy zastosować ostrzenie manualne.
Funkcje dodatkowe
Wi-Fi
Na prawej ściance znajduje się przycisk dedykowany do łączności Wi-Fi. Po jego wciśnięciu aparat tworzy swoją sieć lokalną, do której podłączamy smartfona. Następnie uruchamiamy darmową aplikację Canon Camera Connect, za pomocą której możemy przeglądać i przesyłać zdjęcia z aparatu oraz zdalnie wykonywać zdjęcia. Aplikacja umożliwia także zmianę podstawowych parametrów, jak przysłona, czułość ISO, korekta ekspozycji, czy punkt AF.
Szum
Duża, 18 Mpix matryca CMOS APS-C pozwala mieć nadzieję na niski szum. Pierwsze jego oznaki widzimy na czułości ISO 1600. Obraz na tej czułości dostaje lekkiego ziarna, które jest dostrzegalne jedynie przy podglądzie zdjęć 1:1. Kolejna działka ISO 3200 pogłębia to zjawisko, jednak obraz jest nadal przyjemny dla oka i uporządkowany. Na ISO 6400 cyfrowe ziarno jest już wyraźne, jednak nadal jego struktura jest uporządkowana. Jedynie na niebieskim widzimy wyraźniejsze purpurowe przebarwienia. Ta czułość nadaje się do ziarnistych zdjęć czarno białych, podobnie jak najwyższa ISO 12800, która znacznie od niej nie odstępuje.
Detale
Canon EOS M10 daje dużo szczegółów dzięki 18 Mpix matrycy, w rozmiarze APS-C. 18 Mpix zapewnia wystarczająco dużo szczegółów, żeby wykonać dużą odbitkę, którą będziemy mogli oglądać nawet z bliska. Najlepsze odwzorowanie szczegółów tradycyjnie uzyskujemy na najniższych czułościach ISO 100, 200. Kolejne działki ISO 400 i 800 delikatnie rozmywają obraz, jednak przy delikatnym wyostrzeniu jesteśmy w stanie dostrzec wszystko to, co na niższych czułościach. Kolejne ISO wprowadza już wyraźniejsze cyfrowe ziarno, które degraduje najdrobniejsze szczegóły. Zjawisko to pogłębia się na ISO 3200, jednak nadal są to czułości użyteczne. ISO 6400 to ostatnia czułość, na której możemy zauważyć najdrobniejsze szczegóły. Na najwyższej czułości ISO 12800 są one już kompletnie wyprane.
Przykładowe zdjęcia
Co nam się podoba
EOS M10 to poręczny i lekki aparat, który oferuje matrycę APS-C, wiec jakość zdjęć i ich plastyka jest zbliżona do amatorskich lustrzanek, z tym, że jest dużo mniej do noszenia. I właściwie to podoba mi się w nim najbardziej. Kilka razy nawet nie wiedziałem, że mam go ze sobą w torbie fotograficznej. Jest na tyle lekki, że można o nim zapomnieć, w przeciwieństwie np. do amatorskiej lustrzanki. Aparat jest też dobrze wykonany i może uchodzić za modny i elegancki gadżet.
Co nam się nie podoba
Największą bolączką Canona EOS M10 jest szybkość autofokusu, nie powala także bufor, który odczuwalnie długo zgrywa zdjęcia, szczególnie RAW-y. Widać też, że jest to najniżej plasowany bezlusterkowiec, więc jest bardziej przeznaczony do obiektywów systemu M, niż cięższych obiektywów EF i EF-S czy lustrzanek. Przejawia się to także uproszczoną ergonomią, która umożliwia zmianę wielu parametrów, jednak trzeba się przy tym trochę więcej naklikać.
Werdykt
Canon EOS M10 to nieduży, lekki aparat, który może być świetną alternatywą dla kompaktów z dużą matrycą i amatorskich lustrzanek. Ten poręczny bezlusterkowiec kryje w sobie matrycę w rozmierze APS-C, dzięki czemu daje jakość zdjęć porównywalną z amatorskimi lustrzankami. Umożliwia też podpięcie, z pomocą adaptera, obiektywów Canona EF i EF-S, co zdecydowanie poszerza jego możliwości twórcze, więc jest pole do popisu pod względem rozwoju systemu i warsztatu. Natomiast z płaskim obiektywem EF-M 22 mm f/2.0 tworzy bardzo poręczny zestaw. Jeżeli szukamy lekkiego, prostego aparatu, z dobrą jakością zdjęć, jednak niekoniecznie z najszybszym autofokusem, to EOS M10 jest świetną propozycją.