Fotoreporter zatrzymany za ukazanie prawdy o Chińskiej Republice Ludowej

Fotoreporter zatrzymany za ukazanie prawdy o Chińskiej Republice Ludowej
Źródło zdjęć: © © [Twitter](https://twitter.com/Xiaoli11032018/status/1067041120255950848)
Monika Homan

04.12.2018 10:44, aktual.: 26.07.2022 16:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Chińskie władze nie lubią, kiedy do społeczeństwa trafiają informacje, które stawiają kraj w złym świetle - wiemy o tym nie od dziś. Chiński fotoreporter Lu Guang został niedawno zatrzymany przez służby bezpieczeństwa. Jego zdjęcia pokazywały niewygodną prawdę o Państwie Środka.

Lu Guang jest niezależnym fotoreporterem z Chin. Znany jest ze swoich prac, które pokazują negatywne skutki gwałtownego rozwoju ekonomicznego. Jego zdjęcia dotyczą kwestii społecznych, środowiskowych, ekonomicznych, ale przede wszystkim pokazują życie ludzi z marginesu chińskiego społeczeństwa.

Za swoją serię poświęconą chińskim wieśniakom, którzy zostali zarażeni wirusem HIV po sprzedaży własnej krwi, Guang zdobył pierwszą nagrodę w World Press Photo w 2004 roku. W kolejnych latach był jeszcze dwukrotnie nagradzany w tym prestiżowym konkursie. Jego prace poruszają kwestie, które celowo są unikane przez chińskie media.

Okazuje się, że nie bez powodu. Wygląda na to, że swoją pracą Guang naraził się autorytarnej władzy, która chciałaby uniknąć pokazywania światu takiego obrazu Chin. Lu upominając się o prawa najsłabszych ofiar transformacji, sam nabawił się kłopotów.

Fotograf zatrzymany przez służby bezpieczeństwa

Od 3 listopada z fotografem nie ma kontaktu. Według jego żony Xu, Guand podróżował przez Xinjiang, gdzie zaproszono go do udziału w panelu dyskusyjnym o fotografii. 5 listopada miał pojechać do prowincji Syczuan. Tam z kolei miał wziąć udział w akcji charytatywnej i spotkać się ze swoim przyjacielem. Niestety nigdy nie dotarł na miejsce. Xu twierdzi, że jej mąż został zabrany przez chińskie służby bezpieczeństwa. Informację tę potwierdzili policjanci z prowincji Zhejiang. Nie udzielili jednak żadnych informacji na temat miejsca pobytu, czy stanu zdrowia fotografa.

Wielokrotnie kontaktowałam się z policją Xinjiang, ale nie uzyskałam żadnych informacji. W przyszłym tygodniu mamy naszą dwudziestą rocznicę ślubu. Powinniśmy świętować ją razem. Liczę na jego bezpieczny powrót. 

Lu nigdy wcześniej nie miał problemów z policją i jak mówi jego żona w wywiadzie dla TIME:

Wiem, że nie zrobiłby nic nielegalnego. Ma silne poczucie odpowiedzialności społecznej. Wierzył, po spotkaniu z biednymi ludźmi, że są rzeczy, o których świat powinien wiedzieć. Wierzył też, że jego zdjęcia mogą zmotywować do pomocy innym, do wywołania zmian i poprawy sytuacji.

Sinkiang, autonomiczny region w Chinach, stał się ostatnio znany ze ścisłej kontroli bezpieczeństwa i intensywnej walki z tym, co władze nazywają radykalizmem wśród etnicznej społeczności muzułmańskiej - Ujgurów.

Prace Lu Guanda zyskują coraz większą popularność

Chiński rząd nie skomentował jeszcze sprawy i nie wiadomo czy w ogóle zmierza to zrobić. Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy władze Państwa Środka podejmują radykalne kroki, żeby "edukować" niewygodnych obywateli. W lipcu tego roku w podobnie niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła popularna chińska aktorka i piosenkarka, Fan Bingbing. Odnalazła się trzy miesiące później i wydała oświadczenie, w którym "przyznała się" do zalegania z podatkami i matactwa.

Internauci nie pozwalają na to, żeby Lu Guang zniknął bez śladu. Jego zdjęcia zyskują coraz wiekszą popularność i docierają do coraz szerszej publiki. Niektóre z nich można znaleźć na Instagramie pod hasztagiem #luguang. Niestety ten hashtag został zablokowany na Weibo - chińskim odpowiedniku Facebooka. Zatrzymanie fotografa przynosi odwrotny skutek - zamiast go uciszyć, o problemach Chin robi się coraz głośniej.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia