Chiny blokują Leikę w mediach społecznościowch. Powodem jest ten film
Kilka dni temu firma Leica zaprezentowała krótki film ”The Hunt”, w którym pojawia się historia zdjęcia ”Tank Mana” z placu Tiananmen. Władze Chin poczuły się na tyle zniesmaczone, że zablokowały słowo ”Leica” na Weibo – ”chińskim Twitterze”. Rozgorzała cała dyskusja na ten temat.
23.04.2019 | aktual.: 26.07.2022 15:51
Pod filmem ”The Hunt”, opublikowanym przez Leikę, wylała się fala nienawistnych komentarzy. Wszystko to dlatego, że w klipie został poruszony temat zamieszek na placu Tiananmen oraz znanego zdjęcia ”Tank Man” z 1989 roku. 5-minutowy filmik opowiada historię fotoreportera, który stawiał opór chińskiej policji i udało mu się wykonać legendarne zdjęcie.
Na samym końcu filmu pojawia się napis: ”Ten film jest dedykowany tym, którzy użyczyli swoich oczu, byśmy my mogli widzieć”.
Na Weibo, czyli chińskim odpowiedniku Twittera, pojawiła się fala krytyki pod filmem Leiki. Sugerują one, że legendarna niemiecka marka próbowała w ten sposób oczernić Chiny. Nie zabrakło również zarzutów pod adresem firmy Huawei, która wykorzystuje logo Leiki na swoich smartfonach, a to już jest kompletnie niezrozumiałe. Chińscy cenzorzy poukrywali wiele komentarzy, aczkolwiek oficjalne konto Leiki na Weibo wciąż działa.
Linią obrony Leiki względem Chin jest to, że film zrealizowała brazylijska agencja F/Nazca Saatchi & Saatchi. Obsługuje ona takie marki, jak: T-Mobile, Lexus czy Toyota. Oryginalne wideo zostało ściągnięte, ale pojawiło się wiele nieautoryzowanych publikacji na YouTube.
Oczywiście przypadek Leiki nie jest odosobniony w kwestii ”ostrzału” przez chińskich cenzorów. To samo dotknęło przykładowo marki Dolce & Gabbana za ”rasistowską reklamę”, oraz firmę Mercedes-Benz, która przepraszała Chiny za cytowanie Dalai Lamy na Instagramie, ponieważ CRP (Chińska Republika Ludowa) wciąż postrzega Tybet, jako część Chin, a samego Dalai Lamę jako działacza wolnościowego.
4 czerwca 2019 roku to wyjątkowy dzień – 30 rocznica protestu na placu Tiananmen. Jej obchody nie są na rękę chińskiemu rządowi, który od lat próbuje doprowadzić do wymazania tego zdarzenia ze swojej historii.