Co oznacza bycie „profesjonalnym fotografem?”

Co oznacza bycie „profesjonalnym fotografem?”

Co oznacza bycie „profesjonalnym fotografem?”
Źródło zdjęć: © © Łukasz Kapa / [Facebook](https://www.facebook.com/lukaprojects/)
Marcin Watemborski
11.03.2016 12:10, aktualizacja: 26.07.2022 19:10

Obserwuję rynek fotograficzny od kilku lat. Zwróciłem uwagę na to, że pojawia się masa osób oferujących swoje usługi. Czy w parze z ceną idzie jakość? Czy to, że mają firmę, od razu sprawia, że stają się profesjonalistami? Na te i parę innych pytań postaram się odpowiedzieć wam w dalszej części tekstu.

Słownik Języka Polskiego PWN definiuje „profesjonalistę” jako „osobę, która zajmuje się zawodowo jakąś dziedziną” lub „kogoś, kto ma duże umiejętności w jakiejś dziedzinie i doskonale wykonuje swoją pracę”. Według mnie – zarobkowe traktowanie fotografii nie wystarczy do tego, by być profesjonalistą, zgodzicie się?

Właściwie, należy określić na wstępie – kim jest fotograf? Uważam, że fotografem jest osoba świadomie wykonująca zdjęcia – dbająca o technikę oraz walory estetyczne (tudzież artystyczne, zależnie od dziedziny) swoich prac. Posiadacz lustrzanki jest posiadaczem lustrzanki. Fotograf produktowy (nie chcę nikogo obrażać, broń Boże!) często sprowadzany jest do roli operatora aparatu – nie ma to wiele wspólnego z fotografią. To dość smutne - taka organiczna maszyna. Czyżby kolejny trend w "zdrowym trybie życia" (tudzież korpo-trybiku)?

Fotografia powinna być rozumiana jako „sztuka malowania światłem” (grec. phōtós to światło, graphein – rysować). No właśnie – sztuka, a nie wciskanie przycisku. Do tworzenia Sztuki potrzebna jest świadomość, w tym przypadku – świadomość obrazu – znajomość zasad kompozycji, gry światła oraz boski pierwiastek w postaci estetyki. Oczywiście ciężko mówić o emocjach fotografując kubek, więc pominiemy ten aspekt. Albo nie. Wydaje mi się, że fotografów już na samym wstępnie należy rozgraniczyć na rzemieślników oraz twórców kreatywnych. Obie dziedziny rządzą się własnymi prawami, a ich połączenie dałoby fotografa idealnego – doskonałego rzemieślnika potrafiącego ukazać emocje w najbanalniejszych przedmiotach.

Obraz
© © Jakub Szczucki / [kubaszczucki.com](http://kubaszczucki.com/)

Wybaczcie, trochę mnie poniosło z tą filozofią. Wracając do tematu – co z tym profesjonalizmem i parciem na bycie „pro”. Wydaje mi się, że z powyższych akapitów załapaliście o co chodzi z byciem zawodowcem, ale dla jasności – tym mianem, według mnie, mogą się określać osoby, które posiadły konkretną wiedzą i potrafią ją wykorzystać w praktyce, dając tym samym finalny produkt wysokiej jakości – nawet niekoniecznie zajmujące się tym zarobkowo. Może być po prostu amatorem (miłośnikiem) fotografii, ale z odpowiednim podejściem do tematu i techniką.

A teraz pomyślcie, ile razy spotkaliście się z jednoosobowymi „firmami fotograficznymi”, które koło tego nawet nie stały? Przychodzi mi na myśl pewien zakład z dwuczłonową nazwą. Podpowiem tylko, że zaczynają się na „F” oraz „K”. I właśnie o tym chciałbym opowiedzieć.

Jak wspominałem wcześniej – obserwuję rynek fotograficzny od kilku lat czynnie biorąc w nim udział – czasami jako fotograf, innym razem jako asystent, lub krytyk. Zwróciłem uwagę na wysyp firm zajmującym się moją ukochaną dziedziną – fotografią, a właściwie powinienem powiedzieć „fotografią”, bo o Fotografię to się nie otarło. Wszyscy narzekamy na upadek rynku, psucie go niskimi cenami etc. Ale czy ktoś z was, profesjonalnych fotografów, zastanawiał się, że właściwie jest zupełnie odwrotnie? „Ziuty” albo „Janusze” to najzajebistsza grupa posiadaczy lustrzanek, dzięki czemu nasze prace wychodzą na powierzchnię – stanowią bowiem kontrast dla jakości.

Obraz
© © Katarzyna Mateńska

XXI wiek, jako era cyfryzacji, sprawił, że każdy może robić zdjęcia – narzędzia są niedrogie i ogólnodostępne. No dobra, ale co z tego? A to, że narzędziem należy umieć się posługiwać. Dzięki wysypowi beznadziejnej fotografii, ta lepszej jakości wypływa na górę jak oczko w niedzielnym rosołku. Marzenie. Czy potraficie sobie wyobrazić lepszą sytuację?

Absolutnie rozumiem, że ludzie wolą wydać mniejszą kasę na foty, to normalne – wolny rynek – każdy może zarabiać na czym chce i jak chce. Jeśli usłyszycie tekst typu: „córka szwagra zrobi mi to taniej”, to po prostu kulturalnie odeślijcie delikwenta do w/w córki, szwagra. Jeden z moich znajomych opowiadał mi historię, kiedy usłyszał, że jego produkt jest drogi, na co kolega stwierdził krótko: „To nie produkt jest drogi. To pana po prostu na niego nie stać”. Następnego dnia facet zadzwonił i bez zawahania dokończył transakcję. Dolary głośno zaszeleściły w kieszeni kumpla.

Wydaje mi się, że rynek bardzo szybko zweryfikuje jakość obrazków produkowanych przez ludzi bez odpowiedniego przygotowania technicznego i wyczucia smaku, co za tym idzie – profesjonalna fotografia na nowo stanie się dobrem luksusowym przeznaczonym dla nielicznych wybrańców. Niezły mesjanizm, co?

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski]("http://www.facebook.com/watemborskiphotography)

Więc właściwie nie ma co psioczyć na Januszy i Ziutków (pozdrawiam serdecznie!), pozostaje tylko życzyć im powodzenia i w spokoju robić swoje – szkoda marnować czas i zdrowie na spinki i mówienie o tym, że „nie fotografuję za darmo”. Niejednokrotnie zdarzało mi się robić coś za free – niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który nie zrobił zdjęcia za darmo! - tylko nie po oczach proszę. A robiłem tak, bo uważałem, że to fajne przedsięwzięcie, no i po prostu lubię pomagać ludziom z zajawką. Odnośnie tego, czy jestem pro – nie mnie to oceniać (patrz akapit wyżej) – rynek sam to zweryfikuje.

Na koniec zadam wam tylko jedno pytanie: uważacie się za profesjonalistów, czy stoicie po drugiej stronie barykady?

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)