Co w dzisiejszych czasach sprawia, że jesteśmy fotografami, a nie tylko posiadaczami aparatu?

Co w dzisiejszych czasach sprawia, że jesteśmy fotografami, a nie tylko posiadaczami aparatu?

Co w dzisiejszych czasach sprawia, że jesteśmy fotografami, a nie tylko posiadaczami aparatu?
Marcin Watemborski
13.07.2017 06:46, aktualizacja: 13.07.2017 19:42

Jest rok 2017, ludzie robią coraz więcej zdjęć, wielu producentów ogłasza premiery swoich doskonałych rozwiązań, a granice między sprzętem profesjonalnym, a amatorskim coraz bardziej się zacierają. Czy w świecie, gdzie każdy może zostać fotografem, tak naprawdę ktokolwiek nim jest?

Technologia pozwala nam na robienie zdjęć praktycznie zawsze i wszędzie. Wrzucamy je na Instagram, Twittera, Facebooka, gdziekolwiek się da. Dokumentujemy nasze życie na każdym kroku – na ślubie i w kawiarni, podczas zjazdu rodzinnego i idąc do baru z kumplem. Co w tym zalewie obrazów właściwie oznacza bycie fotografem? Czy kogokolwiek z nas można nim nazwać?

Obraz
© © Patrycja Szczurowska

Tym bardziej nie myślałem, że będę zajmował się fotografią zawodowo, zwłaszcza w takim wydaniu. To, co sprawiło, że tu jestem, to samozaparcie i wiele wyrzeczeń, ale też wiele, wiele marzeń. Jestem niesamowicie wdzięczny wszystkim, którzy się do tego przyłożyli w ten czy inny sposób – za wskazanie drogi, ukierunkowanie mojego myślenia o obrazie, ale również za stałe słowa krytyki.

Obraz

Współczesne aparaty są według mnie naprawdę doskonałe – możemy robić zdjęcia w niesamowicie trudnych warunkach, nawet wtedy, gdy mamy bardzo znikome warunki oświetleniowe lub na dworze szaleje ulewa czy mróz. Coraz więcej osób kupuje drogi sprzęt, ponieważ mogą sobie na to pozwolić. Nie zawsze, a właściwie dość rzadko, potrafią wykorzystać jego właściwości. Sam miałem taki problem – szczerze mówiąc, nigdy nie potrafiłem ogarnąć zaawansowanego systemu AF w Canonie 5D Mark III, wystarczyłby mi ten z 6D. Możecie mnie wyśmiać, ale naprawdę nie jestem aż tak techniczny.

Obraz
© © Borys Nieśpielak

Każde zdjęcie powinno mówić przez siebie. Borys Nieśpielak powiedział mi jeszcze na studiach, że moje zdjęcia się nie bronią, ponieważ ”na zdjęciu jest tylko to, co jest na zdjęciu”. Z perspektywy czasu patrząc – miał rację. Robiłem obrazki, które były powielaniem wyuczonych schematów – były dobre technicznie (nie zawsze), ale oprócz tego nie było na nich nic. Nie było na nich mnie, bo bałem się otworzyć, nie było na nich historii, bo nie potrafiłem jej wyreżyserować. Nawet często nie było na nich dobrego światła, bo go nie widziałem.

Obraz
© © Justyna Kocur

Nie naszło mnie nigdy nagłe oświecenie i nie zostałem fotografem po tym, jak strzelił mnie piorun w parku. Po godzinach rozmów z wieloma osobami, które według mnie są autorytetami w dziedzinie obrazowania, zacząłem rozumieć, że bycie fotografem to nie tylko robienie ładnych obrazków, ale układanie wszystkiego w świadomy sposób i obserwowanie zależności między poszczególnymi elementami obrazu. Zanim to jednak nastąpiło, byłem piekielnie aroganckim dzieciakiem, który myślał, że pozjadał wszystkie rozumy. Moja pewność siebie zaczęła upadać, gdy zacząłem analizować wszystko, co robię źle. Teraz, gdy fotografuję i patrzę na efekty - nigdy nie jestem z nich zadowolony. Uważam, że zawsze może być lepiej i to pcha mnie do przodu.

Obraz

Wydaje mi się, że to nie portfolio, bo to staram się cały czas udoskonalać, ale dystans, którego nabrałem do siebie. To również pokora, wątpliwości, umiejętność przyznania racji osobie, która powie, że zrobiłem chałę. Bycie fotografem to według mnie również świadomość nie tylko samego siebie, ale świadomość obrazu – to umiejętność zatrzymania się na środku polnej drogi, by popatrzeć, jak rozkłada się światło na łanach zboża, to chęć myślenia o tym, co jest na obrazie i jaka jest jego historia…

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)