Co z tym szkłem - czyli jak używać obiektywu? cz. I
- A ten co się tak obwiesił? - usłyszałem cierpki komentarz pod swoim adresem, kiedy miesiąc temu przyczajony w pod murem wiejskiego gospodarstwa gdzieś w Kotlinie Kłodzkiej próbowałem nakłonić krnąbrną krowę do pozowania. Nic dziwnego - będąc na wielogodzinnym materiale wielokrotnie przeklinałem uwierające biodra obiektywy i gorzko pytałem: po co mi to wszystko?
ZOBACZ TAKŻE: Co z tym szkłem ? czyli jak używać obiektywu? cz. II
Rzeczywiście, patrząc w lustro przed wyjściem na materiał, nieraz przypominałem choinkę ? oczywiście zamiast bombek zdobiły mnie obiektywy, a zamiast wonnego świerku widziałem swoją skromną osobę. Ilekroć jednak z wygody rezygnowałem z któregoś ?szkła?, kilka godzin później przeklinałem swoje lenistwo, gdy pomysł na zdjęcie przepadał z powodu braku odpowiedniego sprzętu pod ręką.
Niniejszy poradnik to krótkie omówienie różnych typów obiektywów i sytuacji, w których najczęściej ich używam. Jak wszystkie moje poradniki również on ma charakter subiektywny i jeżeli ktoś ma inne doświadczenia ? zapraszam do dyskusji.
Wśród profesjonalistów większą sympatią cieszą się szkła stałoogniskowe (tzw. ?stałki?) ze względu na lepszą jakość obrazu i wymuszanie na fotografującym ciągłego ruchu, co może zaowocować ciekawym kadrem. Stałki doskonale sprawdzają się w fotografii dokumentalnej lub studyjnej, kiedy każdy kadr jest wymuskany i wyczekany, fotograf nie działa pod presją czasu, a fotografowana sytuacja nie rozwija się dynamicznie.
Mimo to zmiennogniskowość jest bezpieczniejsza ? często swoboda ruchu jest ograniczona, a czas na wykonanie zdjęcia liczony w sekundach. Obiektyw z ?zoomem? pozwala nam błyskawicznie zareagować na sytuację, gdy możliwe jest jedynie zdjęcie z dystansu: np. od naszego celu odgradza nas szczelny wianuszek innych fotografów, lub gdy potrzebujemy zrobić zdjęcie portretowe. Fotoreporter wysłany przez gazetę do sfotografowania VIP-a wychodzącego z budynku sądu do zaparkowanego naprzeciwko samochodu nie ma czasu na żonglerkę obiektywami i precyzyjne budowanie kadru: ma wykonać proste, czytelne zdjęcie a fiasko oznacza konfrontację ze wściekłym naczelnym, który zmuszony będzie kupić zdjęcie agencyjne.
Równocześnie wybierając opcje zmiennogniskowości odradzam kupno obiektywów o dużej rozpiętości ogniskowych (np. 28-300mm). Większość tanich obiektywów o takim milimetrarzu ma tragiczną optykę, co rzuca się cieniem (dosłownie!) na jakość wykonywanych nimi zdjęć. Alternatywą są oczywiście szkła tego typu z najwyższej półki, ale najczęściej ich cena przekracza możliwości zwykłego śmiertelnika.
Warto mieć trzy-cztery szkła, których ogniskowe możliwie się uzupełniają. W moim przypadku są to 10-20 mm, 17-40 mm, 50 mm oraz 70 ? 200 mm. Takie rozwiązanie gwarantuje, że niezależnie od dystansu dzielącego nas od naszego ?celu? będziemy w stanie zapiąć na ?puszkę? (korpus aparatu) odpowiednie szkło i wykonać zdjęcie.
Trzeba jeszcze dodać, że większość lustrzanek cyfrowych zwiększa ogniskową o pewien stały współczynnik. W przypadku lustrzanek Canona jest to zwykle x1,6 ? a więc obiektyw o ogniskowej 20 mm po założeniu na aparat zmieni nam się na ok. 35 mm.
Zwykle korpus mojego archaicznego aparatu zdobi superszerokokątny obiektyw o ogniskowej 17-40 mm. To podstawowy zestaw reporterski - często specyfika sytuacji wymaga podejścia jak najbliżej do ?celu?. W przypadku medialnych wydarzeń trzeba brać pod uwagę licznych kolegów z branży, którzy zupełnie nie po dżentelmeńsku wejdą nam w kadr i popsują zdjęcie. Dlatego często zwycięża ten, który jest najbliżej (czyli wprawniej używa łokci), a obiektywy szerokokątne dają nam właśnie taką możliwość.
Obiektyw szerokokątny doskonale nadaje się do komponowania bardziej złożonych kadrów ? scen, w których występuje więcej bohaterów. Nie musimy przejmować się, że jakiś element zdjęcia wyleci nam poza kadr. Szczególnie przydatne może się to okazać przy portretach ?pstrykanych? na tle zabytków ? obiektyw o wysokiej ogniskowej utnie nam górne fragmenty budowli lub zmusi do fotografowania z dołu. To samo tyczy się zdjęć wykonywanych podczas imprez: aby zrobić fotkę grupie znajomych nie musimy się cofać (co czasem może okazać się kłopotliwe w przypadku ciasnych lub zatłoczonych pomieszczeń) tylko wyciągamy aparat i strzelamy. Dodatkowo w słabo oświetlonych miejscach wykonując zdjęcia przy użyciu flasha, unikamy ryzyka zbyt słabego oświetlenia bohaterów ? robimy przecież zdjęcie z bliska.
Oczywiście działa to w obie strony ? ?szerokie szkła? wymagają od nas więcej staranności przy ustalaniu kompozycji. Czasem dużo nie znaczy dobrze, szczególnie gdy do kadru przypałętają nam się zupełnie nieproszone obiekty, odwracające uwagę odbiorcy od tematu głównego.
Szeroki kąt idealnie sprawdza się do fotografowania krajobrazów. Wszedłszy na szczyt góry chcemy zwykle uwiecznić na zdjęciu rozciągającą się u naszych stóp panoramę, a obiektywy o niskich ogniskowych obejmują bardzo szerokie pole widzenia.
Wspomniałem o obiektywie 10 ? 20 mm. Niejeden czytelnik zakrzyknie w tym momencie: a po co mu taki potwór? Spieszę z odpowiedzią: są sytuacje, kiedy fotoreporter musi podejść naprawdę blisko. Niech jako przykład posłuży materiał z demonstracji, kiedy fotograf grzęźnie w tłumie, a tuż przy nim zaczyna się dziać coś wartego sfotografowania. Jedynym rozwiązaniem jest wtedy ?wrzucenie? hiperszerokiego obiektywu.
10-cio milimetrowy potwór sprawdza się również w przypadku zdjęć wykonywanych z niecodziennych perspektyw ? z góry lub z dołu (tzw. ?żabia perspektywa?). Jego słabą stroną jest dystorsja ? elementy kadru znajdujące się z dala od jego centrum są zniekształcone. Człowiek, umieszczony w rogu zdjęcia proporcjami różnych części ciała przypominać będzie raczej brata bliźniaka E.T. niż istotę ludzką. Dlatego też używając obiektywów tego typu musimy szczególnie ostrożnie wybierać kadry lub świadomie bawić się dystorsją: np. zniekształcenia można użyć dla podkreślenia monumentalności budowli.
ZOBACZ TAKŻE: Co z tym szkłem ? czyli jak używać obiektywu? cz. II