Cztery prawdziwe powody, dla których najlepszy aparat to ten, który masz przy sobie
Dla zdecydowanej większości naszego społeczeństwa aparat fotograficzny w smartfonie jest najlepszym aparatem fotograficznym. Oto powody, które mnie o tym przekonują.
Wyobraź sobie idealny aparat fotograficzny: taki, który zawsze robi zdjęcia ostre jak żyletka, posiada niezwykłą rozpiętość tonalną, ma szybki i precyzyjny zoom, a jednocześnie wystarczająco szeroki kąt, żeby można było fotografować wnętrza. Posiada tonę megapikseli, bardzo jasny obiektyw i wbudowane Wi-Fi oraz automatyczny backup zrobionych zdjęć. Jest intuicyjny w obsłudze, a do tego niedrogi. I dopasowuje się do indywidualnych potrzeb fotografa, oferując w zależności od preferencji - dobrze działający automat albo pełną paletę ustawień manualnych, szeroki wybór filtrów i narzędzi do edycji i retuszu obrazu. Jest dokonały do portretów i fotografii krajobrazowej, zdjęć ulicznych i sesji ślubnych. Aparat, który jednocześnie jest tak lekki i niewielki, że bez problemów zmieści się w kieszeni.
Takiego sprzętu jeszcze nie ma i być może nigdy nie powstanie, ale już dziś możemy korzystać z technologii, które zbliżają się swoją funkcjonalnością do tego ideału - oferując większość wymienionych przeze mnie cech, przy jednoczesnym zachowaniu niewielkich wymiarów. Pomijając fotografów, którzy swoimi zdjęciami zarabiają na chleb, fotografując dla magazynów mody, czasopism motoryzacyjnych, gazet sportowych itp., aparat fotograficzny w smartfonie jest najlepszym aparatem fotograficznym dla 90% naszego społeczeństwa.
Zawsze gotowy do strzału
Najlepsze zdjęcia, jakie zrobiłem do tej pory, wykonane były telefonem komórkowym. Mimo że ich jakość nie jest doskonała, bo gdzieniegdzie widać delikatne ziarno i winietę w narożnikach, a ostrość też pozostawia nieco do życzenia, udało mi się uchwycić na nich coś wyjątkowego, ulotnego – mimikę twarzy, gest dłoni, relację pomiędzy fotografem a bohaterem zdjęcia, czy w końcu opowieść z miejskiego życia.
Było to możliwe tylko dzięki temu, że będąc w odpowiedniej chwili i w odpowiednim miejscu, miałem przy sobie smartfona. Wyciągam go z kieszeni, jednym przesunięciem palca przełączam w tryb aparatu i od razu mogę fotografować to, co widzę wokół siebie. Ta szybka reakcja sprzętu nieraz pozwalała mi uchwycić obraz, który sekundę później zmieniał się i znikał.
Edycja pod palcem
W tym niewielkim, płaskim urządzeniu, które noszę w kieszeni, znajduje się bardzo dobrze wyposażone przenośne studio fotograficzne, dzi ęki któremu mogę przeedytować i wyretuszować zdjęcie od razu po jego zrobieniu. Liczba dostępnych aplikacji do fotoedycji może przyprawić o ból głowy, ale dzięki temu każdy może dobrać zestaw odpowiednich narzędzi do swoich potrzeb i oczekiwań.
Począwszy od podstawowej korekcji ekspozycji, kadrowania i poprawy kontrastu, poprzez różnego rodzaju zestawy filtrów i tekstur, aż po zaawansowane aplikacje do retuszu: usuwania zbędnych detali kompozycji, klonowania elementów kadru czy nadbudowywania brakujących fragmentów obrazu – wszystko to jest dostępne „pod palcem”, od razu, bez konieczności eksportowania zdjęcia poza telefon i wykorzystywania komputera w postprodukcji.
Światowy zasięg
Smartfony zrewolucjonizowały nasz sposób komunikacji obrazem. Nigdy wcześniej aspekt społecznościowy nie był tak bardzo zintegrowany z fotografią, jak teraz. Wspominam, jak jeszcze kilkanaście lat temu wyglądał proces „dzielenia się” zdjęciami: od momentu zrobienia zdjęcia, poprzez jego wywołanie i wysłanie w kopercie pocztą do chwili, gdy wybrana osoba mogła je obejrzeć, mijały dni, czasami tygodnie. Teraz czas publikacji zdjęcia to zaledwie sekundy po jego wykonaniu, a zasięg dotarcia do odbiorców można liczyć w dziesiątkach i setkach tysięcy osób.
Można w tym celu wykorzystać takie aplikacje, jak Facebook, Instagram, Flickr, EyeEm, VSCO itp., tworząc galerie zdjęć o zasięgu światowym, publikować zdjęcia z dostępem dla wybranych osób (np. aplikacja Path), lub przesyłać je w komunikatorach społecznościowych, e-mailach i SMSach, mając pełną kontrolę nad tym, kto będzie ich odbiorcą. I ponownie wszystko to jest dostępne z tego samego urządzenia, którym fotografia została zrobiona i na którym była edytowana.
Bezpieczne przechowywanie
Fotografuję prawie codziennie. W ciągu tygodnia zbiera się tego od kilkuset do tysiąca zdjęć. Fotografując „zwykłym” aparatem cyfrowym miałbym spory kłopot, żeby na bieżąco je porządkować i katalogować. Fotografując smartfonem mam do dyspozycji kilka programów do archiwizowania moich zdjęć w tzw. chmurze danych. Ponieważ bardzo dbam o to, aby nie stracić swoich zdjęć, a jednocześnie mieć do nich dostęp w każdej chwili, archiwizuję je automatycznie za pomocą iCloud oraz serwisu Flickr. Dodatkowo zdjęcia rodzinne gromadzę na Dropboksie, a te ze zleceń komercyjnych w chmurze OneDrive. Dzięki temu zachowuję porządek w bazie zdjęć, mogę w łatwy sposób przeglądać zdjęcia rodzinne i dzielić się tymi komercyjnymi z osobą, która je zamówiła.
Fotografia to łapanie ulotnych chwil, zamykanie wielopłaszczyznowych opowieści w płaskim obrazie i próba przekazania własnych doświadczeń i myśli przefiltrowanych przez wrażliwość, stany emocjonalne i wszystko to, co nas kształtowało w ciągu całego życia. Im mniej skupiamy się na narzędziu, jakim jest aparat fotograficzny, sprawiając, że staje się dla nas “niewidzialny”, tym większą szansę mamy na to, aby dostrzec wyjątkowość sytuacji, w których bierzemy udział. Dla mnie takim “niewidzialnym”, najlepszym aparatem fotograficznym jest ten wbudowany w smartfona, ukryty w kieszeni, zawsze gotowy do pracy, łatwy w obsłudze, szybki, funkcjonalny, a przede wszystkim - mam go zawsze przy sobie.