Ameryka śledzi proces fotografa, który pozwał dziesiątki redakcji za wykorzystanie jego fotografii. Czy media mają prawo bezkarnie wykorzystywać zdjęcie tragicznie zmarłej dziewczynki? Co jest ważniejsze: prawo autorskie fotografa czy prawo do upamiętnienia ofiary?
Sprawa dotyczy zwykłego rodzinnego portretu Christiny Taylor Green i jej matki. Zdjęcie fotografa Johna Wolfa to portret, jakich wiele.
Problem pojawił się, gdy zdjęcie zostało pokazane w mediach po niedawnej masakrze w Tuscon - szalony bandyta zabił 6 osób w bezsensownym zamachu na deputowaną do Kongresu USA Gabrielle Giffords. Jedną z ofiar była 9-letnia Christina.
Jej śmierć miała też symboliczny charakter, ponieważ Christina Green była jednym z 50 dzieci wyłonionych do udziału w kampanii "Faces of hope". Wybrano do niej dzieci urodzone w dniu zamachu na World Trade Center. Po jednym dziecku z 50 stanów USA. Wybrane dzieci symbolizowały życie, wiarę i nadzieję, której nie udało się terrorystom zniszczyć w zamachu z 11 września 2001 roku.
Gdy portret dostał się do mediów, rozpoczęła się batalia. Fotograf złożył pozew do sądu. Z jednej strony John Wolf - właściciel praw autorskich do zdjęcia. Z drugiej - żądne nowinek i sensacji media, które wykorzystały zdjęcie. Obserwatorzy w USA nazywają Johna bohaterem. Są jednak osoby, które uważają, że chce zbić fortunę na śmierci niewinnej dziewczynki, a temat powinno się szybko zakończyć.
Być może jego pozew przyczyni się do tego, że w przyszłości przedstawiciele mass mediów bardziej będą uważać na to, co publikują. Bez względu na to, jak skończy się ta sprawa, złe wrażenie i niesmak pozostaną. Niestety, najbardziej cierpi pogrążona w smutku rodzina.
Jak oceniacie postępowanie fotografia? Czy ma rację i słusznie walczy o swoje?
Źródło: Digitalrev