Czy stopklatka z filmu 4K może być dobrym zdjęciem?

Czy stopklatka z filmu 4K może być dobrym zdjęciem?

Stopklatka z filmu nagranego podczas pleneru fotograficznego „Bal Wenecki” organizowanego przez inicjatywę Pospolite Ruszenie Fotograficzne, Dariusza Ciszkiewicza oraz Annę Sahrę; modelka – Kaja Flaga, stylizacja – Woman In Corset, wizaż – własny modelki.
Stopklatka z filmu nagranego podczas pleneru fotograficznego „Bal Wenecki” organizowanego przez inicjatywę Pospolite Ruszenie Fotograficzne, Dariusza Ciszkiewicza oraz Annę Sahrę; modelka – Kaja Flaga, stylizacja – Woman In Corset, wizaż – własny modelki.
Źródło zdjęć: © Amadeusz Andrzejewski
Studio Huśtawka
14.08.2015 09:40, aktualizacja: 26.07.2022 19:32

Kiedy w 2008 roku aparaty fotograficzne zaczęły oferować możliwość rejestracji dobrej jakości filmów w Full HD, pojawiły się głosy mówiące o zbliżającej się konwergencji, scaleniu się aparatów i kamer w hybrydowe urządzenia równie dobrze radzące sobie z jednym, jak i z drugim. Za spełnienie tych zapowiedzi można uznać najnowszą generację pozbawionych lustra aparatów fotograficznych posiadających rozbudowane funkcje filmowe znane dotychczas z drogich profesjonalnych kamer.

Autorem tekstu jest Amadeusz Andrzejewski.

Dedykowane profile obrazu, focus peaking, zebra, coraz mniejszy rolling shutter, zdolność przeskalowania do HD całej matrycy zamiast omijania linii, akcesoria pozwalające podłączyć do aparatu profesjonalny mikrofon – wszystko to nie jest przecież potrzebne do fotografowania. A jednak usprawnienia te znajdziemy w coraz większej liczbie aparatów i to nie tylko tych najdroższych. Ostatnio do listy doszła także możliwość pracy z rozdzielczością Ultra HD (potocznie określaną jako 4K). Fakt ten, poza dalszym powiększeniem listy funkcji hybrydowych konstrukcji filmowo-fotograficznych, jest ważny z jeszcze jednego powodu. Jest kolejnym krokiem na drodze do wspomnianej już konwergencji. O ile posiadająca około 2 megapiksele rozdzielczości stopklatka z filmu Full HD nie prezentowała się najlepiej po wydrukowaniu, o tyle 8,3-megapikselowa klatka Ultra HD może już pretendować do miana pełnoprawnego zdjęcia.

Obraz
© Amadeusz Andrzejewski

Takie postawienie sprawy jest korzystne zarówno dla filmowców, jak i dla fotografów. Fotograf dostaje do ręki aparat zdolny do wykonywania zdjęć seryjnych z prędkością 25 lub więcej klatek na sekundę w serii tak długiej jak bateria i karta pamięci pozwolą. Nie są to pełnoprawne rawy, ale też takowe nie zawsze są potrzebne, szczególnie w dobie publikacji w internecie. Filmowiec z kolei staje się de facto fotografem i dzieje się to bez jakichkolwiek utrudnień czy wyrzeczeń z jego strony.

Niestety jest też druga strona medalu, czyli ograniczenia związane z takim postawieniem sprawy. Oto one:

  1. Światło błyskowe. Błogosławieństwo fotografów, przekleństwo filmowców. Ze względu na synchronizację (a raczej jej brak) stopklatki w 4K nie doświetlimy fleszem. Na szczęście dzięki coraz czulszym i mniej szumiącym matrycom, jakie znajdziemy we współczesnych aparatach, potężne lampy błyskowe coraz częściej zastąpić można światłem ciągłym. Nawet niewielka bateryjna lampa diodowa potrafi zdziałać zadziwiająco dużo.
  1. Pionowe kadry. A raczej ich brak. Pomimo rosnącej popularności filmów nakręconych trzymanym w pionie telefonem komórkowym, w środowisku filmowym pozostają one czymś nagannym i nie świadczą najlepiej o intelekcie osoby filmującej. Z kolei dla fotografii pionowy format jest równoprawny z poziomym i ograniczenie się tylko do jednego z nich może ją zubożyć.
  1. Proporcje boków. Przy zdjęciach najczęściej spotkamy się z 3:2, 4:3 i kwadratowym 1:1. Film preferuje bardziej rozciągnięte formaty – 16:9, 1,85:1 czy też 2,37:1. Oczywiście obraz zawsze można wykadrować na komputerze, ale przy 8 megapikselach na starcie zapas jaki mamy na ten cel nie jest duży.
  1. Czas migawki. Przy filmowaniu w 25 kl/sek zalecany czas otwarcia migawki to 1/50 sekundy. Zapewnia on naturalne (zbliżone do ludzkiej percepcji oraz stosowane od dziesięcioleci w profesjonalnej kinematografii) oddanie ruchu i jego rozmycia. Pomaga również uniknąć pasów i migotania przy filmowaniu w sztucznym świetle. Przy fotografowaniu ruchu z kolei zazwyczaj zleży nam na jak najlepszym jego „zamrożeniu”, a poruszone zdjęcia zazwyczaj lecą prosto do kosza. Nie jest jednak tak źle, jak mogłoby się wydawać. Mając do dyspozycji nieograniczoną niemal niczym serię zdjęć wykonywanych w tempie 25kl/sek prędzej czy później znajdziemy nieporuszone, statystyka jest tu po naszej stronie.
  1. Rolling shutter – wciąż niepokonana zmora filmujących aparatów. Na szczęście dzięki postępowi technologicznemu staje się coraz mniej dokuczliwy i póki nie będziemy mieć do czynienia z naprawdę szybkim ruchem bądź naprawdę długą ogniskową, nasze „zdjęcia w 4K” nie powinny od niego ucierpieć. A jeśli ucierpiały w stopniu niewielkim, to drobne przechyły można stosunkowo łatwo (a na pewno łatwiej niż w filmie) naprawić w programie graficznym.
  1. RAW vs. JPEG. Większości stosowanych w aparatach kodeków bliżej niestety do tego drugiego. Na szczęście filmowcy mają „tajną broń” pozwalającą przynajmniej częściowo poczuć się jakby mieli do czynienia z rawem. Są nią płaskie profile obrazu, zachowujące zapas detali w cieniach i światłach, które w pewnym stopniu są w stanie zastąpić dobrze wywołany plik typu raw. Czasem to „w pewnym stopniu” w zupełności wystarcza, a przykłady koloryzacji filmów dokonywanej nawet przez średnio zaawansowanych filmowców pokazują, że można z takiego materiału uzyskać spektakularne rezultaty.

Z przedstawionym powyżej tematem miałem okazję zmierzyć się osobiście podczas łódzkich targów Film Video Foto 2015, gdzie na zaproszenie firm BEiKS i Panasonic prowadziłem warsztaty pod takim właśnie tytułem jak niniejszy artykuł. Po krótkim wprowadzeniu teoretycznym spróbowałem sił ze wspomnianymi stopklatkami zarejestrowanymi przy wykorzystaniu tandemu Panasonic GH4 + Panasonic Leica 42,5mm f/1.2. Poniżej zamieszczam zdjęcie oraz stopklatkę. Tę ostatnią w porównaniu do zdjęcia trzeba było wyostrzyć – film ewidentnie jest zapisywany z mniejszym domyślnym wyostrzaniem niż zdjęcie (zapewne ze względu na morę). Obydwa obrazy zostały wykonane na profilu Cine D przy nastawach f/1.4, 1/50 sek, iso 200. Zamieszczam je poniżej. Nie podpisuję ich, zgadnijcie sami, które jest które :)

1
1© Amadeusz Andrzejewski
2
2© Amadeusz Andrzejewski

Dzięki uprzejmości firmy Altra, zdjecie i stopklatkę udało się wydrukować od razu na targach w czasie trwania warsztatów. Rozróżnienie ich okazało się niełatwym zadaniem dla uczestników. Jako ciekawostkę przytaczam kalkulacje DPI dla obydwu sytuacji.

3
3© Amadeusz Andrzejewski

W ramach podsumowania chciałbym wrócić do poruszonego na początku tego tekstu tematu konwergencji filmu i fotografii. Ta konwergencja już tu jest, a w każdym razie jest już dostępny sprzęt, który w pewnym, coraz większym zakresie na nią pozwala. Całkiem niedługo może okazać się, że fotografa na ślubie czy imprezie zastąpi operator z kamerą 4K, bo w charakterze zdjęć wystarczą wycięte z jego materiału stopklatki. Oczywiście ich dalsza, bardziej „fotograficzna” obróbka to nadal osobna dziedzina, nieco się różniąca od obróbki kolorystycznej filmu, ale pole dla oszczędności podczas rejestracji powoli powstaje i będzie rosnąć. Sprzęt już tu jest, problem tkwi gdzie indziej. Wspomniana konwergencja nie zaszła jeszcze w naszych głowach. „Aparat jest do fotografowania, kamera do kamerowania” – mówią ci bardziej oporni. Tymczasem bariera dzieląca te dwa typy urządzeń mocno się już rozmyła, o ile w ogóle jeszcze można mówić o jej istnieniu. Miejmy tego świadomość, bo całkiem niedługo możemy obudzić się na rynku, gdzie dla tego konserwatywnego podziału i jego wyznawców nie będzie już miejsca.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)