David Stewart prezentuje humorystyczny obraz Wielkiej Brytanii w swoim projekcie „Thirce Removed”
Cykl portretów „Thrice Removed” Davida Stewarta traktuje o związkach rodzinnych, historiach i miejscach, których obraz wyrobił sobie autor podczas ich obserwacji. Postanowiliśmy zapoznać się bliżej z Davidem i jego podejściem do fotografii wielkoformatowej, będącej jego chlebem powszednim.
Marcin Watemborski: Fotografowanie aparatem wielkoformatowym 8x10 cala jest dość niszowe w dzisiejszych czasach. Jak doszło do tego, że w ogóle zająłeś się fotografią?
David Stewart: Zaczęło się to w późnych latach siedemdziesiątych, kiedy trwała rewolucja punkowa w Wielkiej Brytanii. Był to czas, w którym po prostu polubiłem fotografowanie.
Po tym czasie fascynacji, zrobiłem 3-letni kurs fotografii, a później przez 2 lata pracowałem jako asystent. W 1984 roku założyłem własne studio.
Jak wygląda Twój styl pracy?
Są prawdopodobnie 2 typy dzieł, które tworzę. Pierwszym są te bardziej obserwatorskie, jak Thrice Removed i Teenage Pre-occupation oraz bardziej złożone, jak Cabbage, Fogeys, Indecision/Intension oraz Stay.
Przy tworzeniu bardziej złożonych obrazów szukam czegoś, co sprawi w widzu bardziej chęć zadawania pytań, niż szukania odpowiedzi. Te obserwatorskie natomiast – pozostawiam do indywidualnej interpretacji widza, a jego odpowiedzi mogą zależeć od doświadczenia życiowego.
Wydaje mi się, że ulegam wpływom ludzi i kultury, które mnie otaczają, co dnia. Nie ma nic dziwniejszego, niż prawdziwe życie, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii. Wliczając w to muzykę, kino oraz modę.
Jak byś określił to, co robisz?
Czuję, że rejestruję myśl, która jest w mojej głowie. Przez fotografię staje się ona świadectwem czegoś z mojego życia. Mój ostatni cykl koncentruje się na obserwacjach, które wiodę.
Co do Thrice Removed – jak właściwie zrodził się pomysł na stworzenie tego cyklu?
Niektóre pomysły przyszły z obserwacji, inne były w mojej głowie od lat. Często ci ludzie pojawiają się w formie rekwizytów w swoim otoczeniu. Są tam po to, by spotęgować odbiór mojej myśli.
Projekt jest esencją brytyjskości z punktu widzenia obserwatora. Jest czymś, co może wydawać się mroczne, lecz taki właśnie jest brytyjski humor. Potrafisz go znaleźć w szczegółach zdjęć?
Zdecydowanie muszę poświęcić na to dłuższą chwilę! Zdradzisz nam to, czym fotografowałeś?
Obecnie wszystkie zlecenia wykonuję cyfrowym Hasselbladem H4D 60 Mpix, ze względu na wymogi klientów i agencji, ponieważ lubią natychmiast widzieć efekt naszej pracy.
Do osobistych projektów wykorzystuję aparaty wielkoformatowe 8x10 cala – Tachihara lub Sinar. W taki sposób nauczyłem się fotografować i zawsze tak pracowałem w czasach przed-cyfrowych. Ten styl pracy sprawia, że bardziej koncentrujesz się na myśleniu, co fotografujesz oraz zmusza do zaufania swojemu instynktowi.
Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora.