Dostał piłką prosto w obiektyw. Stracił równowartość 54 tys. zł

Dostał piłką prosto w obiektyw. Stracił równowartość 54 tys. zł

Jim Rassol ze stłuczonym obiektywem i piłką.
Jim Rassol ze stłuczonym obiektywem i piłką.
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Marcin Watemborski
27.06.2023 12:07, aktualizacja: 27.06.2023 14:33

Fotograf sportowy Jim Rassol miał pecha i szczęście w jednym. Przede wszystkim udało mu się złapać piłkę na meczu baseballowym, niefortunnie jednak wyszło, że zrobił to obiektywem za równowartość 54 tys. zł. Według pomiarów piłka uderzyła z ogromną siłą.

Jim Rassol jest fotografem sportowym, który niedawno robił zdjęcia na meczu drużyn Pittsburgh Pirates oraz Miami Marlins. Piłka faulowa, która uderzyła prosto w przednią soczewkę obiektywu Jima, leciała z prędkością 167 km/h. To cud, że samemu fotografowi nic się nie stało.

Tego samego nie można powiedzieć o obiektywie. Jim pracuje sprzętem Sony, a na bagnecie aparatu miał zamocowany obiektyw Sony FE 400 mm f/2.8 G Master, którego polska cena wynosi blisko 54 tys. złotych. Po uderzeniu piłki, przedni element rozsypał się, pozostawiając fotografa z bardzo drogim kawałkiem metalu oraz pamiątką z meczu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kamery śledzące piłkę ujęły całe zajście i zarejestrowały reakcję fotografa. Delikatnie mówiąc, nie był zachwycony. Nie pozostało mu nic, tylko się uśmiechnąć. Miejmy nadzieję, że obiektyw był ubezpieczony. Gdyby piłka o masie 150 gramów trafiła z taką prędkością w mężczyznę, mogłaby wyrządzić mu niemałą krzywdę.

Jim Rassol, gdy dowiedział się, z jaką prędkością leciała piłka, poinformował na Twitterze, że nic mu nie jest. Wrzucił też zdjęcie stłuczonego obiektywu. Według relacji świadków, wybuchający obiektyw było słychać po drugiej stronie stadionu, gdzie stacjonowali inni fotografowie.

Kamery sportowe, które nagrywają mecze baseballowe, są przeważnie wyposażone w bardzo mocne filtry ochronne, jak widać nie bez powodu. W większości przypadków kamerom się nic nie dzieje, ale nie można tego samego powiedzieć o aparatach fotograficznych. Na szczęście piłki bardzo rzadko lecą w kierunku reporterów, ale jeśli już tam trafiają, skutki mogą być opłakane. Sytuacja Jima Rassola powinna dać do myślenia organizatorom, którzy mogliby lepiej zabezpieczyć miejsca fotografów.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)