Niewidoczni bezdomni na ekspresyjnych portretach Lee Jefferiesa
Marcin Falana
„Wszyscy przechodzą jakby bezdomni byli niewidoczni. Ja przemagam strach pokazując ludziom, że to tacy sami ludzie jak ja i ty” - pisze o swoim projekcie Lee Jeffries.
Jak pisze fotograf: „Mogłem po prostu odejść zakłopotany, albo podejść i przeprosić.” Jeffries wybrał to drugie, przeszedł przez ulicę i usiadł z kobietą. Osiemnastolatka z cerą zniszczoną narkotykami opowiedziała fotografowi swoją historię: jej rodzice zmarli, pozostawiając ją bez domu. Teraz mieszka na ulicach Londynu.
To doświadczenie miało ogromny wpływ na fotografa, który postanowił skupić się na temacie bezdomnych, jednocześnie określił swoje podejście do robienia zdjęć. Nie chciał wykorzystywać tych ludzi, kradnąc ich wizerunek jak robi to wielu fotografując ich z ukrycia.
W celu wykonania intymnych portretów Jeffries stara się podejść indywidualnie do każdego. „Muszę zobaczyć jakiś rodzaj emocji. Specjalnie patrzę na oczy, kiedy to widzę, poznaję to i czuję, tak powtarzam ten proces w kółko.” Fotograf stara się, aby relacje były jak najbardziej nieformalne. „Wszyscy przechodzą jakby bezdomni byli niewidoczni. Ja przemagam strach pokazując ludziom, że to tacy sami ludzie jak ja i ty.”