Epidemia gruźlicy na Ukrainie na zdjęciach Maxima Dondyuka
Tuż za naszą wschodnią granicą od blisko 20 lat trwa walka z epidemią gruźlicy. Przez ponad dwa lata młody fotograf Maxim Dondyuk dokumentował warunki życia i leczenia chorych na gruźlicę na Ukrainie.
11.03.2014 | aktual.: 26.07.2022 20:01
Służba zdrowia na Ukrainie nie może sobie poradzić z problemem wciąż wzrastającej zachorowalności na tę chorobę. Brak profilaktyki, złe warunki sanitarne, ubóstwo, niedofinansowana służba zdrowia to główne powody epidemii. Duża część szpitali, sanatoriów czy więziennych oddziałów szpitalnych nie zmieniła się od czasu upadku Związku Radzieckiego.
Maxim Dondyuk:
Prace nad zdjęciami zacząłem pod koniec 2010 roku w Doniecku. Jeden z pierwszych napotkanych pacjentów cierpiał na gruźlicę układu pokarmowego. Leżał nagi na łóżku i patrzył w sufit. Tydzień później byłem świadkiem jego śmierci. Nie mógł się ruszać ani mówić, jego ciało było szkieletem pokrytym skórą. Ręce miał skrzyżowane, modlił się.
Maxim nie szczędzi gorzkich słów pod adresem rządzących:
Maxim Dondyuk:
Ludzie nie wiedzą, że współczesne Auschwitz jest tak blisko nich. Podczas, gdy politycy zajmują się sobą, ludzie umierają w strasznych warunkach bez lekarstw, bez właściwej opieki. Epidemia gruźlicy w Ukrainie to jeden z największych problemów społecznych mojego kraju.
Wielkim problemem jest także zachorowalność wśród dzieci, która w ciągu ostatnich 10 lat wzrosła trzykrotnie. To wynik braku zainteresowania władz, ale też obojętności rodziców. Wielu z nich nie wierzy w skuteczność szczepień.
Więźniowie to kolejna grupa szczególnie narażona na gruźlicę. Chorują 50 razy częściej niż ludzie na wolności.
Poniżej znajdziecie notatnik, w którym Maxim zapisywał imiona fotografowanych osób i ich historie. Po prawej stronie widnieje lista zatytułowana "zmarli". Są na niej imiona i daty śmierci pacjentów szpitala, w którym Maxim robił zdjęcia.
Więcej zdjęć Maxima do obejrzenia tutaj.