Feiyutech AK2000 i SPG2 to porządne gimbale o sporych możliwościach
Firma FeiyuTech wypuściła ostatnio 3 nowe stabilizatory. Dwa z nich - SPG2 oraz AK2000 trafiły w moje ręce i trochę się nimi pobawiłam. Zobaczcie, jak się sprawdziły.
16.11.2018 | aktual.: 26.07.2022 16:04
Do naszej redakcji dotarły niedawno dwa nowe stabilizatory firmy Feiyutech: SPG2, który został stworzony do smartfonów oraz AK2000 - gimbal z udźwigiem od 250g do 2800 g. Przetestowałam, jak sprawdzają się w praktyce.
Feiyutech SPG2 to maluszek, który ustabilizuje twoje filmy ze smartfona
SPG2 pozawala na zamocowanie smartfonów o wadze do 300 g i maksymalnym rozmiarze 57x95 mm. Dzięki specjalnym szczękom, które wyłożone są miękką gumą, w prosty sposób możemy zamocować telefon. Również sposób jego wyważenia jest banalnie prosty. Wystarczy odkręcić zacisk, przesunąć ramię stabilizatora tak, żeby środek ciężkości znalazł się w odpowiednim miejscu i dokręcić.
Gimbal zasilany jest akumulatorem o pojemności 5000 mAh, który ładuje się za pomocą złącza micro USB, a czas pracy na jednym naładowaniu to według producenta 14 godzin. Faktycznie nie udało się rozładować urządzenia w ciągu dnia, a na noc zostawiałam go do ponownego naładowania.
Do obsługi gimbala mamy do dyspozycji: pokrętło wielofunkcyjne, joystick, dźwignię regulacji osi Roll oraz 4 przyciski funkcyjne. Dodatkowo znajdziemy również gniazdo słuchawkowe oraz dwa mocowania statywowe 1/4 cala, z czego jedno znajduje się w dość niefortunnym miejscu, bo tuż obok pokrętła wielofunkcyjnego, co sprawia, że nie jest ono zbyt użyteczne.
SPG2 przychodzi do nas zapakowany w poręczną walizkę z materiału, który przypomina nieco styropian, w której wytłoczone są dokładnie miejsca na urządzenie i dodatkowe elementy. Wraz z urządzeniem w zestawie otrzymamy mały statyw, który pozwoli pewnie postawić gimbala na płaskiej powierzchni oraz kabel USB. Podstawowe informacje, takie ja tryb pracy stabilizatora, czy poziom baterii wyświetlane są na malutkim ekranie OLED. Ekran jest jasny i wyraźny ale jednak mały - wielkości mniej więcej paznokcia.
Całość wykonana jest z solidnego tworzywa, a elementy konstrukcyjne ze stopu lotniczego aluminum. SPG2 prezentuje się dobrze i sprawia wrażenie wytrzymałego. Rękojeść wykończona została miękką gumą, dzięki której gimbal nie ślizga się w ręce. Ważną informacją jest też to, że urządzenie jest uszczelnione przed warunkami atmosferycznymi.
Za pomocą dedykowanych aplikacji na Androida i iOS - Vicool oraz Feiyu ON - mamy dostęp do dodatkowych funkcji, których nie da się ustawić z poziomu urządzenia takich, jak zdjęcia panoramiczne, time-lapsy, filmy w slow-motion czy śledzenie twarzy lub obiektu. W aplikacji dostosujecie też parametry pracy gimbala do swoich potrzeb. Urządzenie łączy się z telefonem dzięki wbudowanemu modułowi Bluetooth. Niestety aplikacja Vicool, z której korzystałam czasem zawodzi i nie zawsze działa poprawnie. Na jednym z telefonów z Androidem podgląd z aparatu w ogóle się nie wyświetlał, aż do momentu rozpoczęcia nagrywania, a później był zniekształcony i obrócony. Problemu nie udało mi się rozwiązać i chwyciłam za inny telefon, również z Androidem, na którym aplikacja już działała poprawnie, choć też nie bez zastrzeżeń, co do jej płynności i stabilności. Zdecydowanie lepiej wypada aplikacja Feiyu ON.
Gimbal nie jest tani - na stronie FeiyuTech znajdziemy go z ceną 849 zł, co w przypadku stabilizatora tylko do smartfonów, jest spora kwotą. Biorąc jednak pod uwagę solidność jego wykonania, oraz to, ze używanie go jest na prawdę wygodne - cena jest uzasadniona. Szkoda tylko, że ramię się nie wysuwa, jak w przypadku tańszej wersji Vimble 2, myślę, że funkcja selfiesticka wielu osobom przypadłaby do gustu.
Na FeiyuTehch AK2000 zamontujesz, co tylko chcesz
FeiyuTech AK2000 jest gimbalem przeznaczonym do nieco cięższego sprzętu - udźwignie nawet 2800 g. Sprzęt udźwignie, jednak moje ręce już nie - z zamocowanym aparatem urządzenie waży sporo - sam gimbal to 1252 gramy bez akumulatorków. Sprawia to, że praca z nim nie była dla mnie lekka - dosłownie!
Jeśli już wspomniałam o akumulatorach, w zestawie otrzymamy cztery akumulatorki ICR18650, które możemy ładować za pomocą dołączanej do zestawu ładowarki zewnętrznej. Jak deklaruje producent, na w pełni naładowanych, urządzenie podziała do 14 godzin. Możliwe, bo tak, jak w przypadku poprzedniego, nie udało mi się go rozładować, pomimo zabawy nim przez cały dzień.
Urządzeniem sterujemy za pomocą dotykowego ekranu, pokrętła wielofunkcyjnego, joysticka oraz sześciu przycisków funkcyjnych.
W walizce, w której przychodzi do nas gimbal, znajdziecie wszystkie niezbędne do zamocowania aparatu elementy: metalową płytkę, do której przykręcamy aparat w standardzie Manfrotto 501 oraz podpórkę pod większe obiektywy. W zestawie jest również metalowy statyw, który po złożeniu służył mi za przedłużenie rękojeści. Uchwyt jest zbyt krótki żeby trzymać urządzenie oburącz, a jednorącz było to dla mnie po prostu niewykonalne ze względu na ciężar.
Gimbal może działać w czterech trybach pracy:
- Tryb panoramowania, w którym aparat podążą za ruchem naszej ręki, jednocześnie zachowując stałe położenie względem horyzontu.
- Tryb blokady, w którym aparat zachowuje stały kierunek, a obrót na wszystkich osiach jest zablokowany
- Śledzenia - w tym trybie aparat płynnie podąża za ruchem obrotowym uchwytu oraz w kierunku góra – dół
- Śledzenia wieloosiowego - podobnie jak w poprzednim, z tym, że podążanie odbywa się we wszystkich trzech osiach
Możliwe jest też włącznie trybu szybkiej reakcji, który działa tak, jak tryb panoramowania, z tym, że robi to szybciej.
Z poziomu gimbala możemy też ustawić automatyczną panoramę - mamy możliwość zaprogramowania czasu oraz zakresu ruchu. Ta funkcja przyda nam się tez podczas tworzenia time-lapsów. Stabilizator oferuje również tryb selfie, który płynnie obraca aparat o 180 stopni w stronę użytkownika.
Ramiona stabilizatora wyposażone zostały w system, który umożliwia wyważenie aparatu bez użycia dodatkowych narzędzi. Nie wszystkie osie przesuwają się jednak płynnie, a na jednej znajdziemy nawet małe ząbki, co odrobinę utrudnia precyzyjne ustawienie środka ciężkości. Fajne jest to, że gimbal samodzielnie dostosowuje moc silników podczas włączania i nie trzeba robić tego ręcznie.
Podobnie jak SPG2 do wykonania AK2000 użyto stopu lotniczego aluminium, a rękojeść pokryta została gumowym tworzywem. Design jest po prostu ładny - matowe, czarne i grafitowe elementy wyglądają po prostu elegancko. Nie wstyd pójść z takim urządzeniem do klienta. Całość po złożeniu możemy bezpiecznie zapakować do szarej walizki z tworzywa, który przypomina styropian. Trzeba jednak zdemontować wszystkie elementy - co do jednej śrubki - oraz rozsunąć system wyważania do pozycji początkowej - inaczej nie schowamy urządzenia do idealnie dopasowanej formy. Jeśli więc myślicie, że unikniecie każdorazowego wyważania urządzenia po transporcie - nie ma o tym mowy.
Feiyutech AK2000 to porządny gimbal, a nie byle jaka chińszczyzna, choć faktycznie pochodzi z Chin. Nie jest idealny, a praca z nim nie należy do najłatwiejszych. Pomimo dokładnego wyważenia aparatu zdarzało się, że urządzenie ni stąd, ni zowąd zaczynało drżeć, lub wykonywało niekontrolowane ruchy, nawet w pozycji "lock". Jest to jednak dość skomplikowane urządzenie, na którego naukę trzeba poświęcić nieco czasu. Ja tego czasu zbyt wiele nie miałam i pewnie stąd wzięło się nasze "niezrozumienie".
Nie mogę powiedzieć, że obsługa jest intuicyjna. Wszystkie tryby, pokrętła i przyciski mogą przyprawić początkującego użytkownika o ból głowy (i rąk), ale są też potężnym narzędziem w rękach nieco bardziej doświadczonych filmowców. Jeśli szukacie urządzenia, które pozwoli wam na otrzymanie profesjonalnych efektów i jednocześnie nie ogołoci was ze wszystkich oszczędności - AK2000 kosztuje 1800 zł, a przy okazji macie w zapasie nieco cierpliwości możecie pomyśleć o tym modelu.