Fotofestiwal 2013 – co warto zobaczyć?
Wystawa zdjęć z wakacji, monideł, przypadkowych zdjęć z Sieci? Pomysł ryzykowny – ale zadziałał! O zaskakującej wystawie, którą przygotował Joan Fontcuberta, a także o innych, bardziej tradycyjnych propozycjach przeczytacie tutaj. Do 16 czerwca Łódź żyje fotografią – warto się przyłączyć.
08.06.2013 | aktual.: 26.07.2022 20:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To dobry rok dla festiwali fotograficznych. Krakowski Miesiąc Fotografii dobrze poradził sobie z wyzwaniem niebanalnego spojrzenia na modę, a Fotofestiwal w Łodzi przygotował kilka mocnych propozycji.
Grand Prix w tym roku otrzymał Karl Burke za kolodionowe zdjęcia wirtualnych pól bitewnych. „Jako 'wirtualny' fotograf, zanurzyłem się więc w świat internetowych strzelanek rozgrywanych z perspektywy pierwszej osoby (FPS). Sfotografowałem symulacje współczesnych scenariuszy bitewnych w Iraku, Afganistanie, południowo-wschodniej Azji i na Bałkanach. Starałem się wcielić w rolę pierwszych fotografów wojennych, takich jak Alexander Gardner czy Timothy H. O’Sullivan i fotografować wydarzenia w tych wirtualnych światach w taki sposób, jak oni by to zrobili w XIX wieku. Następnie przeniosłem kolorowe odbitki na płytki metalowe, stosując technikę mokrego kolodionu i soczewki z lat 50.”, wyjaśnia Burke. Choć długo kibicowałam Ilonie Szwarc, to muszę przyznać, że nagrodę przyznano sprawiedliwie.
[solr id="fotoblogia-pl-68181" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://olga.drenda.fotoblogia.pl/1617,zdjecia-ktore-moglyby-wplynac-na-bieg-historii" _mphoto="debate-over-who-flew-fir-53f6450.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2933[/block]
Poza Grand Prix, drugi główny temat to pogranicza „prawdziwej” fotografii, czyli zdjęcia amatorskie, hobbystyczne, użytkowe – fotki z wakacji, pamiątkowe zdjęcie z gwiazdą, ręcznie podmalowany portret ślubny sprzed 50 lat. Motyw jak na dużą wystawę ryzykowny – ktoś mógłby zapytać, czy taka "śmieciowa", nieprofesjonalna twórczość jest godna wystawiania w galerii – ale mamy pozytywne zaskoczenie: kurator Joan Fontcuberta poradził sobie świetnie. Dobór ciekawie pokazuje zjawiska powszechne, ale niekojarzone z fotografią dokumentalną czy artystyczną: zdjęcia romantycznych zachodów słońca, z których powstała zajmująca całą ścianę tapeta, dostojne portrety mieszkańców wsi początku XX wieku w obiektywie Jadwigi Wolskiej (kto lubi Augusta Sandera, Zofię Rydet, będzie zachwycony), archiwa rodzinne (w tym świetny zbiór „Polska Ludowa”) czy kolekcja zdjęć Richarda Simpkina, którego hobby jest fotografowanie się z gwiazdami kina i sceny. Tak naprawdę wystawa ta to etnologiczne laboratorium – pokazuje ludzkie zwyczaje związanie z patrzeniem i obrazem i to, jak realizuje się w praktyce „kultura obrazkowa”.
Są też bardziej tradycyjne propozycje. Dzisiaj otwarto wystawę „13” Jacka Poremby, promującą album o tym samym tytule – zbiór klasycznych, pięknych portretów. Ci, którzy nie mieli okazji odwiedzić wystawy w Warszawie, mogą to nadrobić teraz w Muzeum Kinematografii. Miłośnicy polskiego dokumentu fotograficznego (do których się zaliczam) mają też sporo powodów do radości. Tłumy przybyły na otwarcie wystawy „Jestem z Polski” Wojtka Wieteski, gromadzącej polskie zdjęcia fotografa. Do Łodzi przybył również Rafał Milach z „Black Sea of Concrete” - fotograficzną opowieścią o ukraińskim wybrzeżu i nostalgii za ZSRR. Dobry polski dokument zebrano na wystawie „23 lata Łodzi w obiektywie fotoreporterów Gazety Wyborczej” i przeglądzie współczesnej fotografii białoruskiej. Jest wreszcie „The New York Times Tearsheets” ukazująca fotografię prasową bardzo dosłownie, bo w kontekście gazety. Wiele dziś mówi się o tym, że fotografia wyprowadza się ze świata druku i przenosi do Sieci, warto więc spróbować przenieść się w czasy, w których dobre zdjęcia były wizytówką gazet i czasopism.
Fotofestiwal trwa do 16 czerwca. Szczegółowy plan można zobaczyć na stronie.