Koronawirus w szpitalu w Lublinie. Ostatnie zdjęcie wyciska łzy

Koronawirus w szpitalu w Lublinie. Ostatnie zdjęcie wyciska łzy
Źródło zdjęć: © © Jacek Szydłowski / FORUM
Marcin Watemborski

23.12.2020 13:58, aktual.: 26.07.2022 14:36

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Koronawirus na oddziale intensywnej terapii i anestezjologii pokazuje swe najprawdziwsze, przerażające oblicze. Fotografowi Jackowi Szydłowskiemu udało się uchwycić to, czego w walce z COViD na co dzień nie widzimy.

Koronawirus w Polsce. Walka o życie pacjentów

Fotograf z agencji FORUM miał niepowtarzalną okazję wejść na oddział intensywnej terapii i anestezjologii Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie, gdzie medycy opiekują się chorymi. Na zdjęciach zobaczymy ich w specjalnych strojach, w których każda wolna przestrzeń jest dodatkowo uszczelniona.

Obraz
© © Jacek Szydłowski / FORUM

Nie brakuje też sprzętu do monitorowania stanu zdrowia pacjentów, respiratorów, ale widać też najgorszy możliwy scenariusz – śmierć. Pracownicy firmy pogrzebowej, ubrani w kombinezony ochronne, odbierają ciała zmarłych zamknięte w zabezpieczonych kontenerach. Ten widok daje do myślenia.

Epidemiolodzy przypominają, że kluczowe jest zachowanie zasady DDM, czyli "Dezynfekcja, Dystans, Maseczki". Przestrzeganie tych zaleceń ma pomóc ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa SARS-CoV-2.

Obraz
© © Jacek Szydłowski / FORUM

Marcin Watemborski: Ilu pacjentów przebywa obecnie na oddziale? W jakim są stanie?

Jacek Szydłowski: Zdjęcia powstały w Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii SPSK1. Jest tam osiem łóżek dla najciężej chorych pacjentów, którzy po prostu walczą o życie. Są podłączeni do respiratorów czy płucoserca. Wszystkie łóżka są praktycznie cały czas zajęte. Jeśli tylko jakieś się zwolni, w ciągu kilku godzin zajmuje je kolejna osoba.

Obraz
© © Jacek Szydłowski / FORUM

Jakie nastroje panują na oddziale?

To była moja pierwsza wizyta w klinice i nie mieliśmy zbyt dużo czasu na rozmowy.

Medycy wchodzą do "brudnej" strefy zespołowo parę razy na dobę i natychmiast zabierają się do pracy. Każdy dokładnie wie, co ma robić i wszystko działa jak w zegarku. Niektórzy przyznawali jednak, że ta praca jest mocno obciążająca psychicznie. Zajmują się przecież najciężej chorymi pacjentami.

Nie kryli też irytacji, słysząc o planowanych wtedy manifestacjach tzw. koronasceptyków, bo przez takich ludzi mają coraz więcej pracy. Usłyszałem, że wątpiący w pandemię powinni sami zobaczyć, jak wygląda sytuacja w szpitalu. W takim wypadku pokazywanie tego na zdjęciach wydaje mi się wyjątkowo istotne. Nie mógłbym tego zrobić, gdyby nie zaufanie ze strony dyrekcji szpitala, szefa kliniki i jego zespołu. Jestem za to bardzo wdzięczny.

Obraz
© © Jacek Szydłowski / FORUM

Jak się czułeś, gdy wszedłeś na oddział?

Na początku wrażenie zrobiła na mnie cisza, przerywana tylko odgłosami aparatury utrzymującej pacjentów przy życiu. Od początku pandemii staram się dokumentować pracę medyków. Byłem więc spokojny, bo mam już nieco doświadczenia w pracy w takich warunkach. Skupiałem się na zdjęciach; na poruszaniu się w taki sposób, by nie zakłócać pracy lekarzy i pielęgniarek.

Obraz
© © Jacek Szydłowski / FORUM

Jak wyglądały kwestie bezpieczeństwa?

Oczywiście byłem ubrany w kombinezon, jak wszyscy na oddziale. Do tego gogle, maska, dwie pary rękawiczek, buty i ochraniacze. Starałem się niczego nie dotykać i często dezynfekować ręce.

Wychodząc z takiego oddziału zostawia się wszystkie brudne rzeczy w specjalnej śluzie. Potem kolejna dezynfekcja i dopiero można wejść do "czystej" strefy. Aparat odkażałem sprayem do dezynfekcji.

Obraz
© © Jacek Szydłowski / FORUM
Obraz
© © Jacek Szydłowski / FORUM
Obraz
© © Jacek Szydłowski / FORUM
Obraz
© © Jacek Szydłowski / FORUM

Pierwszy oficjalny przypadek pacjenta zakażonego koronawirusem SARS-CoV-2 został rozpoznany w Polsce 4 marca 2020 roku. Od tego czasu łącznie potwierdzono ponad 130 tysięcy zarażonych, aktywnych jest prawie 48 tysięcy, natomiast zmarło już ponad 3000 osób. Wyleczonych zostało więcej niż 81 tysięcy chorych.

Od końca września 2020 roku można notować drugą falę zakażeń i zachorowań na COVID-19. O ile wcześniejsze rekordy stwierdzonych przypadków zamykały się w około 1000 osób dziennie, tak obecny szczyt padł 10 października i wyniósł 5300 zakażonych.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia