Fotograf stanął oko w oko z niedźwiedziem. Nagrywał, a zwierzę szło za nim

Wyobraźcie sobie sytuację – piękny słoneczny dzień, bierzecie aparat i idziecie do lasu. Wtem znikąd pojawia się dość masywny niedźwiedź. Robicie mu kilka zdjęć, a on zaczyna zmierzać w waszym kierunku. Co robicie?

Fotograf stanął oko w oko z niedźwiedziem. Nagrywał, a zwierzę szło za nim
Źródło zdjęć: © © Curtis Matwishyn / [Instagram](https://www.instagram.com/cmatwishphoto/)
Marcin Watemborski

07.06.2022 | aktual.: 08.06.2022 08:54

Curtis Matwishyn miał podwójne szczęście – udało mu się zrobić świetne zdjęcie, jak też uniknąć śmierci z rąk potężnego niedźwiedzia. Jak do tego doszło? Dość zwyczajnie, a jednak nie do końca.

Fotograf poszedł robić zdjęcia w okolicy kanadyjskiego jeziora Waskesiu. W pewnym momencie zobaczył dość sporego miśka, który okazał się być młodym niedźwiedziem czarnym – stąd jego brązowe umaszczenie. Zrobił mu kilka ujęć, ale nagle sytuacja się zmieniła.

Po chwili niedźwiedź dostrzegł fotografa i postanowił skrócić bezpieczny dystans. Curtis podejrzewa, że zwierzę wyczuło jego zapach i postanowiło sprawdzić, skąd dobiega. Zgodnie z tym, co mówi fotograf, w innym przypadku brałby nogi za pas podczas spotkania z czarnym niedźwiedziem, lecz nie tym razem.

Rzecz w tym, że według miłośnika dzikiej przyrody, zwierzę zachowywało się dziwnie. Niedźwiedź zaczął iść za fotografem. Krzyki ani machanie rękami nie wystraszyły miśka. Na szczęście Curtis miał przy sobie mały pojemnik preparatu przeciwko niedźwiedziom, który miał mu pomóc gdyby zaczął na niego szarżować.

Man Escapes Encounter With Black Bear by Using Bear Spray || ViralHog

Gdy Matwishyn miał wiatr za plecami, rozpylił trochę preparatu. Niedźwiedź go wyczuł i uciekł. Fotograf wspomina, że mimo zagrożenia twarzą w twarz, wciąż działał u niego instynkt nakazujący mu rejestrować każdą chwilę. Co do dziwnego zachowania, Curtis podejrzewa, że ten młody niedźwiedź musiał być kiedyś nakarmiony przez człowieka i zapamiętał to, że ludzie mają jedzenie.

Na szczęście cała sytuacja zakończyła się pomyślnie i nikt nie ucierpiał, a fotograf wrócił do domu z niezłymi zdjęciami i ciekawą historią do opowiedzenia.

Więcej zdjęć znajdziecie na Instagramie.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)