Fotografia, która nami manipuluje… na nasze własne życzenie
Fotografia może zastąpić tysiąc słów, ale co jeśli sami dopowiemy sobie to, czego na niej nie ma?
Zdjęcie przedstawia syryjskiego chłopca śpiącego między dwoma grobami usypanymi z kamieni. Wykonał je Abdul Aziz Al-Otaibi, który realizuje autorski projekt fotograficzny. Zaangażował do niego swojego siostrzeńca. Tylko tyle i aż tyle.
Jednak fotografia, a właściwie jej interpretacja zaczęła żyć własnym życiem, gdy lider syryjskiej opozycji Ahmed Jarba napisał na Twitterze, że dziecko zostało osierocone przez brutalność reżimu prezydenta al-Asada. To stworzyło pole do manipulacji. Ludzie przesyłali sobie zdjęcie z komentarzem, że to syryjskie dziecko śpiące między grobami rodziców. Wiadomość błyskawicznie rozeszła się na Twitterze, fotografia była przesyłana setki razy, wywołując poruszenie u odbiorców. Ludzie uwierzyli w to, co im zasugerowano, w to, co wydawało im się, że jest na zdjęciu. Resztę dopowiedzieli sobie sami.
Fotograf dementował te informacje, ale cel opozycji został osiągnięty: ludzie na chwilę znów zwrócili uwagę na wojnę domową w Syrii. Co ciekawe, zdjęcie usunięto z profilu opozycjonistów już po 30 minutach. Jednak jego skasowanie nie oznaczało, że przestało być kopiowane i komentowane…
Ta historia dowodzi, jak wielki wpływ na ludzi może wywrzeć jeden obrazek. Pokazuje, jak można nim manipulować. Świadczy też o tym, że często zdjęcie nie istnieje bez słowa, bez opisu. Że czasami opis może uwiarygodnić fotografię lub zmienić jej wymowę.
Dlatego na wiarygodność pracuje się latami, a wystarczy chwila, żeby ją stracić. Muszą o tym pamiętać wszyscy, którzy takie informacje dostarczają: politycy, dziennikarze, blogerzy, również fotografowie…