Fotografia kulinarna dla blogerów - recenzja książki
Fotografia kulinarna jest mi szczególnie bliska. stanowi dużą część mojej pracy, a blogerów kulinarnych poznałem grubo ponad setkę podczas prowadzonych przeze mnie warsztatów. Tym bardziej ucieszyłem się, kiedy otworzyłem kopertę i zobaczyłem, że to właśnie ten tytuł trafił do recenzji.
08.08.2014 | aktual.: 26.07.2022 19:51
Autorem książki jest Matt Armendariz - autor zdjęć do książek kucharskich i fotograf komercyjny. Publikacja ma niespełna 200 stron i sprzedawana jest w miękkiej okładce. Podzielono ją na cztery części i piętnaście rozdziałów. Wszystko jest ułożone chronologicznie - od rysu historycznego fotografii kulinarnej, przez dobór sprzętu, podstawy oświetlenia, kompozycję po stylizację i sztuczki.
Książka napisana jest czytelną czcionką, ale pojawia się w niej wiele wtrąceń napisanych czcionką imitującą odręczną. Mimo że mam dobry wzrok, czcionka jest dość nieczytelna, szczególnie, że jest jaśniejsza od pozostałego tekstu. Zdecydowanie bardziej widziałbym tu prostszą czcionkę.
Dziwi mnie również podział rodzaju sprzętu: autor opisuje kompakty, lustrzanki i system mikro 4/3. Moim zdaniem nie jest to zbyt trafne, ponieważ wyklucza poniekąd innych producentów bezlusterkowców. W obecnej formie wygląda to tak, jakby system m4/3 był jedynym bezlusterkowym na rynku, a blogerzy kulinarni mogą nie wiedzieć o innych systemach (Fuji, Samsung, Sony itd). Podoba mi się jednak, że autor w kilku przypadkach pokazuje zdjęcia danej potrawy sfotografowane różnym sprzętem - to może pokazać czytelnikom, że nie trzeba mieć profesjonanej lustrzanki, żeby zdjęcia wyglądały naprawdę dobrze.
W dalszej części lektury przechodzimy do zadań praktycznych. Matt ciekawie pokazuje wpływ zmiany przysłony na głębię ostrości i to, jak zmienia się obraz przy różnych ogniskowych.
Następnie przychodzi kolej na oświetlenie i jego modyfikacje. Autor przedstawia różne, niedrogie akcesoria do modyfikacji światła pokazując ich wpływ na oświetlaną scenę. Do tego posiłkuje się głównie światłem naturalnym, dzięki czemu blogerzy kulinarni będą mogli zrobić dobre zdjęcia bez dodatkowych nakładów finansowych.
Kolejnym krokiem jest zastosowanie oświetlenia sztucznego. Również nie profesjonalnego, a dostępnego w sklepie za rogiem. W związku z tym, że lampy dają różną temperaturę barwową światła, autor opisuje jej wpływ na kolorystykę zdjęć i radzi jak radzić sobie z nieprzyjemnymi zafarbami pojawiającymi się na zdjęciach. Pokazuje to zarówno na przykładzie manu aparatu, jak i Adobe Lightroom.
W dalszej części książki dowiadujemy się sporo praktycznych rad o kompozycji i stylizacji zdjęć. Muszę przyznać jednak, że liczyłem na więcej praktycznych porad odnośnie rekwizytów. Zabrakło bardziej kreatywnych podpowiedzi odnośnie poszukiwania ciekawych dodatków czy odpowiednich blatów. Z mojego doświadczenia wynika, że wielu blogerów ma problem ze znalezieniem oryginalnych dodatków. Po lekturze książki niestety nie będą dużo bogatsi o wiedzę w tej kwestii.
Ostatnia część książki mówi o fotografowaniu w restauracjach. Z tym nie spotkałem się w żadnej z poprzednich książek i rzeczywiście wymienione rady mogą pomóc blogerom recenzującym restauracje. Bardzo spodobał mi się trik z latarką i mikro softboxem, sam będę musiał takie coś zrobić!
Podsumowanie
Książka „Fotografia kulinarna dla blogerów” wydawnictwa Helion to dobra propozycja dla osób, które zaczynają swoją przygodę z fogografią kulinarną. Autor w smaczny (a jakże!) sposób opowiada o fotografowaniu potraw, a w całej książce udziela mnóstwa praktycznych porad. Podoba mi się to, że książka, jako jedna z niewielu, z którymi miałem do czynienia pokazuje domowe, niedrogie sposoby na zrobienie świetnych zdjęć. Na duży plus zasługuje fakt pokazania części zdjęć wykonanych różnymi aparatami - tego blogerom naprawdę potrzeba, bo niestety w wielu sytuacjach spotkałem się z głosami, że bez pełnoklatkowej lustrzanki i jasnego obiektywu w ogóle nie ma sensu zabierać się za fotografię kulinarną. Dobrze, że Matt pokazuje to podejście jako błędne.
To, czego mi zabrakło, to większego skupienia się na ważnych detalach, o czym pisałem wyżej. Wydaje mi się, że dobrze byłoby dodać mały rozdział o obróbce zdjęć w popularnym programie. W końcu coś trzeba zrobić ze zdjęciami, które czytelnicy nauczą się robić. Nie mówię tu o dołożeniu kolejnych 50 stron, ale o kilku prostych radach. Matt w krótkiej części mówi o tym, co zrobił w Photoshopie ze zdjęciami, ale nie wspomina o sposobie.
Pomijając jednak te drobne niedoskonałości, moim zdaniem to bardzo dobra propozycja dla osób, które zaczynają swoją przygodę z fotografowaniem różnych pyszności. Cena 59 zł w moim przekonaniu jest jak najbardziej adekwatna do oferowanego produktu. To przecież tylko jeden obiad w dobrej restauracji!