Fotografia mody bez wychodzenia z domu - jak zacząć?
Wcale nie trzeba mieć dużego, świetnie wyposażonego studia, żeby robić całkiem ciekawe zdjęcia modowe. Wystarczy tylko kawałek jednolitej ściany, a efekty mogą być naprawdę ciekawe!
28.10.2014 | aktual.: 28.10.2014 18:34
Nie każdy ma dostęp do studia, ale wielu naszych czytelników chce spróbować swoich sił w fotografii modowej. Proste studio z powodzeniem można zaaranżować w domowym zaciuszu. Mimo że mam dość duże mieszkanie, to niestety wygospodarowanie kawałka ściany z kilkumetrowym odejściem od tła nie jest już takie proste. Pewnie borykacie się z podobnymi problemami w Waszych domach.
Doskonale pamiętam czasy, w których nie miałem dostępu do studia, a wszystkie zdjęcia musiałem robić w domu. Domyślam się jednak, że w wielu mieszkaniach da się zorganizować miejsce, w którym będziecie mogli zrobić ciekawe zdjęcia. W dzisiejszym poradniku wykorzystałem zarówno jednolite ściany, jak również wystrój mieszkania do stworzenia małej sesji modowej.
Do dyspozycji miałem zestaw Fomei Basic 400 z dwiema lampami o energii błysku 400 Ws każda, softbox 60x60, białą parasolkę, standardowe czasze oraz wrota z filtrami i plastrem miodu, a także beauty dish’a w rozmiarze 55 cm. Zdjęcia robiłem Canonem 5D Mark III z obiektywem 24-70/2.8L II i 85/1.8. W większości sytuacji korzystałem jedynie z jednej lampy pomagając sobie srebrną blendą w rozmiarze 60x90. Zwykłe, umeblowane mieszkanie często jest zbyt ciasne na komfortowe rozłożenie dwóch lamp.
Zaczynamy zdjęcia!
Pierwsze zdjęcia wykonałem na białej ścianie o szerokości niewiele ponad metra. Do tego odejścia od ściany miałem zaledwie kilka kroków i siedziałem na stole. Niemniej jednak z efektów jestem całkiem zadowolony. W tym przykładzie chciałem pokazać różnice między oświetleniem beauty dish’em a softboxem. Jak widać, światło z beauty disha jest znacznie twardsze, a cień jest nieregularny. Softbox, mimo że mały dał miększe, ale bardziej ukierunkowane światło. Biała ściana nie odwraca uwagi, więc to zdecydowanie dobre ćwiczenie na początek.
Kolejne zdjęcie zrobiłem na szarej ścianie, ale poprosiłem modelkę żeby odeszła od niej kilka kroków, tak aby nie rozświetlić tła i pozostawić je szare. Gdyby Natalia stała bezpośrednio pod ścianą, pojawiłyby się na niej cienie, a tło byłoby znacznie jaśniejsze. To zdjęcie było nieco karkołomne to zrobienia, bo musiałem je robić zza drzwi drugiego pokoju. Głównym światłem była jedna lampa z softboxem 60x60, a cienie wypełniała blenda ustawiona po drugiej stronie modelki.
Po klasycznych zdjęciach przy ścianie przeszliśmy do salonu, gdzie wykorzystałem stolik z Ikei (swoją drogą nie znam chyba nikogo, kto nie miałby podobnego w domu), a tłem były drzwi balkonowe wraz z zasłonami. Zdjęcia robiłem w słoneczne popołudnie i zależało mi na zaakcentowaniu promieni słońca, które widać za modelką. Nie zależało mi jednak do pokazaniu widoku za oknem. Aby modelka była odpowiednio jasna, musiałem użyć lampy błyskowej, bo okna z drugiej strony mieszkania są kilkanaście metrów dalej, a światło z nich zupełnie nie dociera do środka dużego pokoju. Nie chciałem jednak mocno zaburzać całego zdjęcia, więc zdecydowałem się na użycie miękkiego światła przepuszczonego przez softbox, który jednak oddalony był o około 3 metry od modelki i dość skutecznie rozświetlił całe pomieszczenie. Chcąc wymieszać oświetlenie zastane ze sztucznym, musiałem odpowiednio dobrać parametry ekspozycji, a że zależało mi na prześwietleniu tła, skorzystałem z czasu 1/60 sekundy przy przysłonie f/2.8 i ISO 100. Takie parametry sprawiły, że lampa Fomei Basic 400 pracowała na minimum mocy.
Następne zdjęcia zrobiłem przy takich samych parametrach, przy czym eksperymentowałem ze zmianą miejsca i pozą modelki. Wszystko odbywało się na bardzo niewielkiej powierzchni, co z resztą widać na zdjęciach.
Nie mogłem odmówić sobie także typowego zdjęcia portretowego w ustawieniu lamp typu clamshell, gdzie główne światło z softboxem ustawione jest nad modelką, a blenda wypełnia cienie od spodu. W związku z tym, że dysponowałem dwiema lampami, drugą ustawiłem bezpośrednio za modelką. Ta lampa odpowiadała za oświetlenie tła, ale aby uzyskać efekt radialnego przejścia z bieli do szarości, zastosowałem na czaszy plaster miodu, który mocno skupił światło w punkcie za modelką. Taki efekt nie byłby możliwy do osiągnięcia bez wspomnianego grida.
Ostatnie zdjęcie to efekt zastosowania beauty disha z plastrem miodu, który posłużył za główne oświetlenie, oraz lampy z wrotami i niebieskim filtrem. Zastosowanie kolorowych filtrów ma znaczenie właściwie tylko wtedy, gdy główne światło nie rozświetla całego planu zdjęciowego. Jeśli użyłbym softboxa, efekt niebieskiego tła byłby właściwie niewidoczny. Twarde i mocno ukierunkowane światło z beauty disha nadało nieco mocniejszego klimatu zdjęciu, a niebieskie światło w tle uzupełniło cały kadr. Co ważne, w tym zdjęciu pracowałem pod kątem, aby zapewnić sobie większe odejście i móc jak najbardziej zróżnicować odległość modelki od dalszego tła. Tak więc ja robiłem zdjęcie z kuchni, a lampa w tle błyskała sprzed wejścia do sypialni.
Na koniec
Jak widać, nawet w tak nieustawnym do zdjęć mieszkaniu da się coś wykombinować. Może zdjęcia z Waszych domowych studiów nie trafią od razu na okładki magazynów, ale warto eksperymentować. Mając dwie lampy i blendę jesteśmy w stanie zdziałać naprawdę dużo, a cała sesja w moim przypadku trwała niewiele ponad godzinę. Wystarczy pomysł i chęć. Niestety często spotykam się z głosami, że w mieszkaniu nie da się zrobić zdjęć. Ja jestem zupełnie odmiennego zdania, co mam nadzieję udowadniają zdjęcia zamieszczone w artykule. Co ważne, niejedną sesję realizowałem w znacznie mniejszym mieszkaniu - pamiętajcie, dla chcącego nic trudnego!
Po sesji wystarczy spakować wszystko do torby, która bez problemu wejdzie pod wyższe łóżko lub do szafy. Do dzieła!