Fotografka natknęła się na wielkiego węża. Pyton miał aż 5 metrów długości
Kymberly Clark zajmuje się fotografią dzikiej przyrody. Jej ostatnia wyprawa do Parku Narodowego Everglade na Florydzie była wyjątkowa już od samego początku. Zanim dojechała na miejsce, na drodze natrafiła na 5-metrowego pytona birmańskiego. Skąd wziął się tam ten wąż?
Na ostatnią wyprawę do Everglade wraz z Kymberly pojechali jej przyjaciele: Lu Behrens oraz Tippy Prescott. Wszyscy byli niezwykle zaskoczeni tym, co napotkali po drodze. Mowa o 5-metrowym pytonie birmańskim. Te zwierzęta przeważnie osiągają rozmiar do 4 metrów długości, więc ten wąż był naprawdę spory.
Fotografowie oznaczyli lokalizację węża i zgłosili swoje znalezisko policji. Jak informują, pytony są ogromnym zagrożeniem dla rodzimego ekosystemu Florydy. Ten drapieżny gatunek węża nie występuje naturalnie na tym obszarze, chociaż od jakiegoś czasu coraz częściej je widać w dziczy. Krajem jego pochodzenia są Chiny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podaje amerykański Departament Rolnictwa, pytony birmański i ich inne odmiany zaczęły pojawiać się w okolicy Parku Narodowego Everglade ok. 20 lat temu, lecz w ostatnich latach jest ich coraz więcej. Powodem tego są ludzie, którzy sprowadzali węże jako zwierzęta domowe. Niektóre uciekły, inne zostały wypuszczone. Efektem jest jednak powiększanie się populacji pytonów na Florydzie, co znacznie szkodzi środowisku.
Zgodnie z amerykańskim prawem, pytony mogą zostać zabite bez zezwolenia o dowolnej porze roku. Są traktowane jak szkodniki. Największe dostrzeżone osobniki miały ponad 7 metrów długości, lecz przeważnie na Florydzie dorastają do 2-3 metrów. Jednak to te najdłuższe są najgroźniejsze. Strażnicy leśni udokumentowali, jak dorosłe pytony zjadają aligatora czy jelenia.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii