Fotografia jest jej terapią. Zdjęcia koni przywróciły jej radość życia
Stephanie Hafner doświadczyła terapeutycznej mocy fotografii. Dzięki tej sztuce zaczęła wychodzić z depresji. Spotkania z ludźmi i ze zwierzętami przywróciły nadzieję w jej życiu. Zaczęło pojawiać się więcej kolorów, które możemy podziwiać na tych pięknych fotografiach.
26.03.2018 | aktual.: 28.03.2018 08:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Każda z codziennych czynności wydawała się być nie do przezwyciężenia: poranne wstawanie, chodzenie do pracy, spacery z psem czy czesanie włosów. Nadchodzący dzień był jednym wielkim egzaminem z przetrwania. Jednak w Stephanie Hafner iskrzyła się jeszcze nadzieja na wyjście z tego problemu. Wizyta u lekarza nie pozostawiała złudzeń: wypalenie z ciężką depresją.
Bezsenność i wyczerpanie pozostawały, a terapia oraz leki nie przynosiły oczekiwanych efektów. Poczucie własnej wartości stawało się coraz słabsze – brak sił na pracę i idący za tym rozwój ustał. Pod koniec 2014 roku Stephanie postanowiła wrócić do pracy. Mimo wszystko kiepskie zdrowie i samopoczucie nie ustawały.
Jedna myśl pozwoliła jej jednak zacząć wydobywać się z tych ciemności: Kiedy wychodziła na spacer z psem, coś natchnęło ją, by zabrała ze sobą aparat cyfrowy, który leżał głęboko w szafie. Nowa przygoda okazała się być fascynująca. Stephanie Hafner z zainteresowaniem zaczęła zgłębiać tajniki fotografii. Zaczęło się od zdjęć własnego psa, później innych.
Wkrótce konie, znajdujące się w pięknych sceneriach wzbudziły jej zachwyt. Kolory życia zaczął wracać. Rozpoczęło się odkrywanie na nowo wcześniej obojętnie mijanych codziennych miejsc. Chłód zaczął słabnąć.
Opowiadanie historii za pomocą fotografii stało się skutecznym lekarstwem. Powróciła radość życia. Poznawanie nowych ludzi i ich wiernych towarzyszy oraz przebywanie na świeżym powietrzu zaczęło pozytywnie wpływać na życie Stephanie. Fotografia zwierzęca i spotkania zaczęły rozświetlać wcześniejsze ciemności.