Fotografowanie porodów. Ciekawy dokument czy przekroczenie granic prywatności?

Fotografowanie porodów. Ciekawy dokument czy przekroczenie granic prywatności?

© Emily Robinson
© Emily Robinson
Olga Drenda
28.05.2013 10:49, aktualizacja: 26.07.2022 20:15

Zdjęcia narodzin dziecka w niecodziennych okolicznościach – na parkingu – obiegły niedawno Internet. Czy takie reportaże to nadmierna ingerencja w prywatność, a może cenna pamiątka dla rodziców i dokument zjawiska, które dotyczy przecież każdego człowieka na świecie?

Internetową sensacją ostatnich dni stał się minireportaż Emily Robinson, przedstawiający scenę narodzin dziecka na parkingu przed szpitalem. To niecodzienne wydarzenie zwróciłoby uwagę wielu fotoreporterów, ale dla Emily Robinson zmieniła się jedynie sceneria: autorka reportażu specjalizuje się w fotografii uroczystości rodzinnych, w tym - w fotografowaniu porodów. Rodzice dziecka, Amy Beth i Joe Cavaretta (również fotografowie), zatrudnili Robinson, aby towarzyszyła im w szpitalu. W drodze okazało się, że poród nastąpi wcześniej i matka nie dotrze na salę – ostatecznie córka państwa Cavaretta przyszła na świat na parkingu przed szpitalem.

© Emily Robinson
© Emily Robinson

[solr id="fotoblogia-pl-67920" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://olga.drenda.fotoblogia.pl/1627,tak-powstalo-zdjecie-roku-w-grand-press-photo-2013-rozmawiamy-z-michalem-legierskim" _mphoto="orzesz-legierski-720-679-cbce51e.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2893[/block]

Reportaż Emily Robinson nie jest ekshibicjonistyczny, nie pokazuje szczegółów położniczej procedury ani drobiazgowej anatomii, a raczej wysiłek i radość wszystkich uczestników wydarzenia. Zdjęcia zyskały olbrzymią popularność – a przy okazji wywołały dyskusję w Sieci. Większość komentujących gratulowała rodzicom i autorce zdjęć, niektórzy jednak zastanawiali się, czy fotografowanie porodu (a raczej publikowanie takiej relacji w Sieci) nie jest nadmierną ingerencją w prywatność. Łatwo przekroczyć pewną granicę i zmienić ważną chwilę w życiu rodziców i dziecka w reality show - argumentują, dodając, że poród zazwyczaj nie wygląda jak scena z bajki – jest w końcu procedurą medyczną. Rosnąca popularność reportażu porodowego jest faktem, więc może warto się nad tym zastanowić.

© Emily Robinson
© Emily Robinson

Losy ludzkie bywają różne, ale dwa zjawiska - narodziny i śmierć - dotyczą każdego z nas. Choć to zjawiska absolutnie uniwersalne, w fotografii budzą pewne kontrowersje. Co ciekawe, fotografowanie osób zmarłych było bardzo popularne w XIX i na początku XX wieku (wiele przykładów można zobaczyć w galerii Paula Freckera, kolekcjonera dawnej fotografii). Fotografia była wówczas dobrem luksusowym i dla wielu rodzin jedyną możliwością zachowania wizerunku kogoś bliskiego było sfotografowanie go już po śmierci. Dziś zwyczaj ten nie jest już praktykowany. Chociaż bez problemu przychodzi nam tolerowanie często brutalnych obrazów ofiar wojen czy katastrof w fotografii dokumentalnej, to fotografowanie śmierci, która zdarzy się w najbliższym otoczeniu, jest traktowane jak przekroczenie granicy, wdarcie się na obszar tabu.

[solr id="fotoblogia-pl-67958" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/1628,co-ma-wspolnego-beta-karoten-i-fotografia" _mphoto="huttlagoon3-67958-251x16-30e2a1a.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2894[/block]

© Emily Robinson
© Emily Robinson

Inaczej sprawa ma się z narodzinami, być może dlatego, że ludzie chętniej dzielą się radosnymi wydarzeniami, chętniej też zachowują je w pamięci. Nie zawsze tak było – poród długo uważano za niefotogeniczny. „Narodziny dawniej odbywały się za zamkniętymi drzwiami – ani matka, ani dziecko nie wyglądały najlepiej podczas tego wydarzenia. Dopiero kiedy było już po wszystkim, podenerwowany ojciec wkraczał na salę z aparatem”, pisała Elissa Gootman w „The New York Times”.

„Dziś poród przeżywa się inaczej, celebruje się go. Ludzie dążą też do tego, aby rejestrować wszystkie zdarzenia w swoim życiu”. Przede wszystkim jednak zainteresowanie okazują rodzice, którzy często są tak zestresowani i podekscytowani narodzinami potomka, że nie pamiętają szczegółów. „Chcę wiedzieć, jak to wszystko wyglądało”, przyznała szczerze jedna z mam zapytana przez „NYT”. Niektórzy fotografowie oferują więc reportaż porodowy w pakiecie z popularnymi sesjami ciążowymi.

[solr id="fotoblogia-pl-67633" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://olga.drenda.fotoblogia.pl/1642,wiecznie-w-podrozy-fotografie-barta-pogody-inspiracja" _mphoto="54-bart3443-67633-252x16-891a0a1.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2895[/block]

© Emily Robinson
© Emily Robinson

Fotografia towarzyszy ludziom w punktach zwrotnych w ich życiu, towarzyszy religijnym i świeckim rytuałom: dokumentujemy śluby, chrzciny, wręczenia dyplomów i nagród, urodziny (zwłaszcza te ważne, pierwsze czy osiemnaste). Czy dołączą do nich reportaże dokumentujące narodziny?

© Emily Robinson
© Emily Robinson

Źródło: New York Times, PetaPixel

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)