Fotografowanie w piekle Dakaru
19.06.2014 09:53, aktual.: 19.06.2014 11:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jacek Bonecki 11 razy fotografował Rajd Dakar. Właśnie wydał książkę "Przystanek Dakar" ze zdjęciami ze swoich wypraw. Nam opowiada, jak wygląda praca fotografa w ekstremalnych warunkach największego rajdu świata.
Jak wygląda dzień na Dakarze?
Rywalizacja sportowa zaczyna się już o świcie. Motocykliści startują jako pierwsi. Potem załogi samochodowe, a po nich ciężarówki. Moment, w którym zawodnicy, nudząc się, czekają na start, jest doskonały do zrobienia im zdjęć. Wtedy jednak bardzo często jestem już w drodze na odcinek specjalny albo metę, ponieważ zawodnikom dojechanie do niej zajmuje od siedmiu do ośmiu godzin, nam zaś około dwunastu. Dla mnie każdy dzień jest inny i muszę zaplanować go tak, żeby w ciągu dwóch tygodni trwania rajdu wykonać działania, które sobie założyłem albo które mi zlecono.
Zwykle muszę być gotów przed startem motocyklistów. Mój dzień zaczyna się wtedy o drugiej w nocy, tak żebym odległość od biwaku do odcinka specjalnego zdążył przejechać „własnym” samochodem, który mam do dyspozycji podczas rajdu. Tam ustawiam się z aparatem i czekam na zawodników. Potem muszę dojechać do kolejnego biwaku i wtedy rozpoczyna się następny etap mojej pracy, czyli obchodzenie wszystkich teamów, z którym współpracuję, i robienie im zdjęć na biwaku. Przed pójściem spać trzeba jeszcze zgrać zdjęcia i przygotować sprzęt do kolejnego dnia pracy.
Jakie niebezpieczeństwa czekają na fotografa podczas Rajdu Dakar?
W warunkach pustynnych bez wody nie przeżyjesz. Jeśli się odwodnisz, nie zrobisz zdjęć. W związku z tym najważniejszym ekwipunkiem każdej osoby na Dakarze jest zapas wody. Fesz-fesz, czyli piach o konsystencji mąki, jest bardzo niebezpieczny i znienawidzony przez kierowców, ponieważ ogranicza widoczność, kiedy jego tumany wzbiją się w powietrze. Piach ten nie ułatwia też pracy fotografom, choć na zdjęciach może wyglądać widowiskowo. Trzeba dbać o to, by sprzęt nie miał z nim kontaktu. Dlatego stosuję sprawdzony sprzęt. Dotyczy to nie tylko aparatu, ale również szczelnych obiektywów i akcesoriów.
Innym zagrożeniem są grasujące szajki miejscowych złodziei. Czyhają oni na sprzęt fotograficzny, telewizyjny i każdy, który można szybko sprzedać. Pomimo że biwaki są dobrze strzeżone, zawsze zdarzają się kradzieże. Biorę pod uwagę możliwość utraty, zniszczenia lub uszkodzenia sprzętu i wszystkie jego elementy mam zdublowane, tzn. zabieram ze sobą przynajmniej po parze tych samych aparatów, obiektywów czy komputerów.
Na czym polega trudność pracy fotografa podczas rajdu?
Może się wydawać, że praca fotografa na Dakarze wymaga tylko pstrykania, a jeżeli dysponuje on dobrym sprzętem, zdjęcia robią się same. Nie do końca tak jest, ponieważ jednym z wielu zadań fotografa jest wybranie odpowiedniego miejsca, w którym pojazdy będą wyglądały wyjątkowo. Problem polega na tym, że żaden fotograf nie ma roadbooków, więc musi zgadywać, gdzie one się znajdują. To mniej więcej tak, jakbym miał przejechać trasę od Szczecina do Rzeszowa, a po drodze musiał wybrać odpowiednie miejsce do zrobienia zdjęć. Dlatego team, który zatrudnia fotografa do wykonywania zdjęć podczas rajdu, nie zatrudnia tylko człowieka do robienia zdjęć, ale też doświadczonego kierowcę. Ja sam uczestniczyłem w rajdach jako kierowca, więc wiem, jak jechać, żeby na przykład się nie zakopać. Jeśli mi się to przydarzy, jestem zdany tylko na siebie.
Zwykle kiedy już znajdę odpowiednie miejsce do fotografowania, nie mogę go zmienić i pozostaję tam cały dzień. Trzeba również zachować ogromną ostrożność i nie dać się rozjechać, kiedy jest się za blisko przejeżdżającego pojazdu. Dodatkowo każdy zawodnik przejeżdża przez dane miejsce tylko raz i w ciągu tych kilku sekund fotograf musi wykonać zdjęcie zawodnika z teamu, dla którego pracuje. To jest chyba największa trudność przy fotografowaniu tego typu rajdów.
W Pańskiej książce „Przystanek Dakar”, która właśnie wchodzi do księgarni, jest osobny rozdział poświęcony zdjęciom helikopterów. Dlaczego są one dla Pana tak ważne?
Jestem nie tylko fanem sportów motorowych, ale też lotnictwa, dlatego Dakar to uczta dla moich zmysłów. W rajdzie bierze udział od 20 do 30 helikopterów: medyczne, telewizyjne, łącznikowe, wojskowe, transportujące fotografów i organizatorów. Śmigłowiec jest najlepszym narzędziem do przemieszczania się na Dakarze. Fotograf pracujący na jego pokładzie ma zupełnie inną perspektywę. To zupełnie inny rodzaj pracy, niestety bardzo kosztowny, więc niedostępny dla wszystkich. Helikopterami lata elita. Mnie pozostaje fotografowanie tych pięknych maszyn z dołu…
A jak wygląda życie na biwaku?
Przestrzeń, którą zajmuje biwak, jest tak duża, że przejście jej pieszo bywa bardzo męczące. Aby zrealizować codziennie materiał z każdym polskim zawodnikiem, muszę pokonać gigantyczną odległość, szczególnie jeśli teamy są porozrzucane po tym miasteczku. Czasem zdarza mi się pożyczać od kolegów małe motorki, bo w piekielnym upale, po całym dniu pracy i ledwie kilku godzinach snu pokonanie tych odległości mnie wykańcza. Jednak fotografowanie na biwaku to mój ulubiony temat. Tutaj ciągle coś się dzieje, niezależnie od pory dnia i nocy. Mechanicy są tak pochłonięci pracą, że nie zwracają uwagi na fotografa. Zresztą wszyscy jesteśmy wielką rodziną, więc akceptujemy się nawzajem i staramy się sobie nie przeszkadzać.
Skąd wzięło się Pana zainteresowanie Dakarem?
Żyłem Dakarem, odkąd pamiętam. W styczniu każdego roku czekałem na relację z rajdu. Gdy byłem dzieckiem, niesamowite wrażenie robił na mnie warkocz kurzu ciągnący się za pojazdami. Pierwszy raz pojechałem tam prywatnie jako kibic. Dziś cieszę się, że jestem częścią tego rajdu.
A jaki cel przyświecał Panu podczas pracy nad książką?
Miałem trzy cele. Po pierwsze książkę tę można traktować jako zachętę do fotografowania w różnych warunkach. Opisuję w niej okoliczności powstania zdjęć, a także techniczne aspekty fotografii rajdowej. Po drugie, jest to swego rodzaju poradnik, jak się zachować, odnaleźć w podróży, przetrwać w ekstremalnych warunkach. Po trzecie zależało mi na propagowaniu idei Rajdu Dakar i zachęceniu Czytelników, aby uczestniczyli w nim jako kibice, nie tylko przed telewizorami, ale może również na miejscu, w Ameryce Południowej.
"Przystanek Dakar. Rajd okiem fotografa"
Autor: Jacek Bonecki
Wydanie dwujęzyczne: polsko-angielskie
Wydawnictwo Burda
Cena: 59,90 zł
Format 203 x 230 mm, oprawa twarda.