Fotografowie ślubni, strzeżcie się rozwodników!
Najbardziej kontrowersyjny pozew świata fotografii? Ani upływ sześciu lat, ani fakt, że małżeństwo przetrwało połowę tego czasu, ani nawet nieznajomość miejsca pobytu byłej małżonki nie przeszkodziły niejakiemu Toddowi Remisowi w tym, by złożyć reklamację reportażu ślubnego. Najbardziej interesujące są jednak żądania powoda.
05.11.2011 | aktual.: 01.08.2022 14:28
Najbardziej kontrowersyjny pozew świata fotografii? Ani upływ sześciu lat, ani fakt, że małżeństwo przetrwało połowę tego czasu, ani nawet nieznajomość miejsca pobytu byłej małżonki nie przeszkodziły niejakiemu Toddowi Remisowi w tym, by złożyć reklamację reportażu ślubnego. Najbardziej interesujące są jednak żądania powoda.
Remis oczekuje, że studio H&H Photographers nie tylko odda pieniądze za nierzetelnie wykonane, jego zdaniem, zlecenie (4100 dol.), ale też... pokryje koszty ponownego zorganizowania ślubu i wynajęcia innej firmy fotograficznej, która dostrzelałaby powtórzoną imprezę - szacunkowo byłaby to kwota ok. 50 000 dolarów.
Zrozumiałe jest, że pan Remis mógł po prostu chcieć zachować pamiątki z ważnego dlań wydarzenia i jest całkiem możliwe (choć nie wiadomo, na ile prawdopodobne), że sąd przychyli się do jego zdania. Powód musi jednak udowodnić, że istniejące od ponad 65 lat studio faktycznie nie wykonało zdjęć ostatnich kilkunastu minut wesela, czyli dość istotnej części imprezy. Remis krytykuje także jakość zdjęć, a także nakręcony przez H&H film - jego zdaniem zbyt krótki.
Sama sprawa wydaje się o tyle absurdalna, że eks-małżonka pana Remisa pochodzi z Łotwy, zaś po rozwodzie powróciła do rodzimego kraju i nie wiadomo, gdzie obecnie przebywa. Mimo to amerykańskie sądownictwo widziało już bardziej dziwaczne pozwy zakończone pozytywnym dla pozywającego orzecznictwem.
Todd Remis stał się obiektem kpin nie tylko prasy i czytelników, ale nawet samego sędziego (w sposób tak subtelny, jak to tylko możliwe). "Huffington Post" przypomina jednak 54-milionowy pozew ze strony klienta pralni Custom Cleaners, który zostawił spodnie w jednym z lokali. Jego wynik, ogłoszony w 2007 roku, sprawił, że właściciele firmy musieli zamknąć dwie z trzech placówek. Mając to na uwadze, H&H Photographers mogą czekać teraz ciężkie czasy.
Źródło: New York Times • Huffington Post