Frank Machalowski przywołuje w swoich zdjęciach duchy przeszłości
24.03.2017 20:46, aktual.: 26.03.2017 22:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wszyscy z tych ludzi to obcy z przeszłości, większość prawdopodobnie już nie żyje – w ten dramatyczny sposób rozpoczyna się opowieść Franka Machalowski o jego najnowszym projekcie „Ghosts of…”. Na jego zdjęciach zmarli pojawiają się w teraźniejszych europejskich miastach.
Frank Machalowski: Kiedy byłem jeszcze małym dzieckiem, mój ojciec spędzał swój wolny czas na fotografowaniu i często siedziałem z nim w ciemni. Z czasem kupiłem mój pierwszy aparat i dokładnie go sprawdziłem.
Z biegiem lat traciłem zainteresowanie fotografią. Na początku lat dwutysięcznych, kiedy na rynku pojawiały się pierwsze cyfrówki, moja pasja odżyła. Obecnie zachwyca mnie czarująca charakterystyka i klimat tradycyjnej czarno-białej fotografii negatywowej we wszystkich jej aspektach. Wywołuję je osobiście i z niektórych robię odbitki.
Od 2011 roku jestem wolnym strzelcem i zajmuję się pracą artystyczną.
W moich projektach fotograficznych zawsze szukam wcześniej widzianych obrazów, jak w przypadku serii „multiexpo”. Po prostu chcę, by ludzie patrzyli na moje obrazki i pytali samych siebie: „jak do cholery on to zrobił?”.
Wszystkie moje projekty zostały wykonane technikami tradycyjnymi.
Jestem szczęśliwy. W przeszłości zabierałem mój aparat wszędzie i fotografowałem praktycznie wszystko. Obecnie wychodzę na spacery fotograficzne w konkretnym celu, mając w głowie ideę projektu.
Często chodzę na pchle targi w poszukiwaniu starych aparatów lub czegoś w tym stylu. Jednego dnia zobaczyłem stoisko pewnego Francuza, który sprzedawał setki starych zdjęć. Były tam tylko portrety.
Kupiłem od niego niektóre zdjęcia. Miałem pomysł, który zawierał wykorzystanie dawnych zdjęć, ale nie do końca wiedziałem, jaki. Kiedy przejrzałem zdjęcia w domu, przyszła idea ożywienia bohaterów zdjęć w teraźniejszości.
Chodziło o czas – przeszłość i teraźniejszość. Wszyscy z tych ludzi to obcy z przeszłości, większość prawdopodobnie już nie żyje od długiego czasu. Teraz miałem szanse przywrócić ich obecność w różnych współczesnych miejscach i miastach.
Na potrzeby tej serii łączyłem dwa zdjęcia. Jedno zdjęcie robiłem sam, przy wykorzystaniu ręcznie zrobionego anamorficznego aparatu otworkowego, drugie stanowiło wybrane stare zdjęcie.
Zdjęcia robiłem na filmie z klatką 6x6 cm, które później sam wywoływałem oraz skanowałem negatywy. Skanowałem również zdjęcia, które kupiłem. Na końcu łączyłem oba obrazy w jeden za pomocą Photoshopa i dodawałem ten „duchowy” efekt.
Do zleceń komercyjnych używam cyfrowego aparat pełnoklatkowego. Na przestrzeni lat zebrałem bardzo dużo tradycyjnych aparatów i sprzętu. Aparatami, z których najczęściej korzystam, są: Nikon F80, Hasselblad 500EL oraz moja otworkowa „samoróbka”.